Polecam dwa koncerty Capelli Cracoviensis - w sobotę (8X) w Wadowicach (uwaga: wstęp wolny!) oraz dzień później w krakowskich Sukiennicach. Będzie okazja, by zostać Telemanniakiem bez telewizora. Inaczej rzecz biorąc - miłośnikiem muzyki kompozytora, którego 335. urodziny przypadły wiosną tego roku.

Georg Philipp Telemann - kompozytor niemiecki, ale przez wiele lat przebywający na dworze hr. Promnitza (dworzanina Augusta II, króla polskiego) w Żarach jako muzyk nadworny i kapelmistrz. Od 6 lat w tym lubuskim miasteczku jest jego ławeczka.

W miesiącach letnich bywał częstym gościem w Pszczynie. Żarski dwór Promnitza uchodził za jeden z najświetniejszych sasko-polskich dworów magnackich. Panował tam przepych. Niemal bez przerwy gościły włoskie i francuskie zespoły operowo–baletowe. Promnitz utrzymywał stałą kapelę, składającą się z muzyków polskich, czeskich i niemieckich. Kompozytor – podczas pobytu w Żarach i Pszczynie, a potem w trakcie podróży po kraju – tak, tak także w Krakowie - zetknął się z muzyką polską, zarówno taneczną dworską, jak i ludową.

Taki przykładzik:
 


Komponować zaczął mając 10 lat, ale musiał walczyć z matką, która pozbawiła go wszystkich instrumentów i na wszystkich też instrumentach nauczył się grać! Został najszybszym "piórem na Zachodzie", bo od 10 roku życia komponował tak zachłannie, jakby jutro miało nie nastąpić. Być może Mozart był przy nim żółwiem (uśmiech :), bo dziś Dzień Uśmiechu). A, że żył 86 lat - stworzył być może najwięcej muzyki w historii - np. 50 oper i 1000 suit orkiestrowych.

Drugą jego pasją było powiększanie swojej rodziny (podobnie, jak jego kolega Jan Sebastian - też związany z polskim dworem). Żona urodziwszy mu dziesięcioro dzieci postanowiła zmienić tryb życia i zostawiła Georga Philippa z dobrodziejstwem inwentarza, wybierając wolność w ramionach szwedzkiego oficera, który dzięki temu przeszedł do historii.

Słuchajmy Telemanna, bo warto. Jest z czego wybierać. Najlepiej w dobrych stylowych wykonaniach - np. (w ten weekend) Capelli Cracoviensis.

A tu na poprawy nastroju ucieszna suita inspirowana najsłynniejszą hiszpańską powieścią:

 



Miał też Telemann swojego "Mesjasza":


A tu ciekawa "Dźwiękowa Geografia":

 

Piękne koncerty fletowe:

 

Pięknego weekendu - bez telewizji, ale z wizją i Telemannem życzę.

 

 

 

 

 

Robert Konatowicz