Na dwóch ostatnich MŚ - w Val di Fiemme oraz Falun - biało-czerwoni sięgali po brązowe medale zmagań drużynowych. Teraz jednak trzecie miejsce wydawało się przed zawodami planem minimum. W konkursach indywidualnych na podium udało się stanąć Żyle, który był trzeci w czwartek na dużej skoczni. Najgroźniejszymi rywalami Polaków mieli być Austriacy, Niemcy oraz Norwegowie.

W pierwszej grupie zawodników Polaków reprezentował Piotr Żyła. Podobnie, jak w czwartek, Żyła poleciał naprawdę daleko - na 130.5 metra. Z notą 143.5 punktu Polacy wyprzedzali więc kolejno Norwegów, Austriaków i Niemców. Ci pierwsi tracili do Polski nieco ponad dwa punktu po skoku Fannemela na 131 metrów. Niespodziewane problemy miał z kolei Jurij Tepes. Słoweniec poleciał na 123.5 metra, ale nie ustał tego skoku sprawiając, że Słoweńcy po pierwszej grupie byli dopiero na 9. miejscu. W grupie numer dwa wśród Słoweńców skokiem na 121 metrów nadrobił nieco Lanisek, pozwalając swojej drużynie awansować. Jeśli zaś chodzi o czołówkę, świetny skok Dawida Kubackiego umocnił Polaków na szczycie. Poleciał on na 129 metrów i przy wysokich notach na styl przewaga nad drugimi Norwegami wzrosła do ponad siedmiu punktów. Forfang skoczył 126.5, a kolejność w czołówce nie uległa zmianie. Trzeci pozostawali Austriacy (126.5 metrów Fettnera), tuż za podium byli natomiast Niemcy (skok Leyhe na 124.5 metra).

Polskich kibicow nie zawiódł również Maciej Kot. 130.5 metra Polaka pozwoliło powiększyć dodatkowo przewagę nad resztą stawki. Norwegów przeskoczyli jednak w trzeciej kolejce Niemcy. Richard Freitag wykorzystał nieco słabszy skok Daniela Andre Tandego i to Niemcy przed ostatnią turą skoków w pierwszej serii byli za Polakami. Różnica punktowa była jednak spora. Po trzech skokach Polska miała ich 438.5, drudzy Niemcy natomiast 420.3. W czwartej kolejce znów w czołówce doszło do małych przetasowań, natomiast Polacy na swoim miejscu pozostali nietknięci. Na drugą lokatę po świetnym skoku Krafta na odległość 134 metrów wywindowali się Austriacy. Kamil Stoch skoczył nieco bliżej, bo 130.5 metra, ale przewaga biało-czerwonych zmniejszyła się tylko nieznacznie. Po pierwszej serii pierwsi Polacy nad drugimi Austriakami mieli ponad 17 punktów przewagi.

Podczas drugiej serii, która rozpoczęła się z małym opóźnieniem, zawodnicy skakali z ósmej belki. W pierwszej grupie skoczków swoją próbę zepsuł Norweg Fannemel, a po jego skoku na zaledwie 112.5 metra Norwegowie stracili praktycznie szanse na walkę o medale. Skok po raz drugi popsuł też Tepes - tym razem ustał, ale skoczył tylko 106.5 metra. Niestety, próba nie wyszła najlepiej Piotrkowi Żyle. Co prawda po jego locie na 123 metry Polacy pozostali rzecz jasna na pierwszy miejscu, ale ich przewaga znacząco stopniała. Austriaków po kiepskich skoku Hayboecka wyprzedzili Niemcy - Eisenbichler poleciał aż na 130.5 metra.

Wydawało się, że skok Fannemela pogrzebał szanse Norwegów, ale do życia przywrócił ich Johann Andre Forfang. Wszystko za sprawą fenomenalnego wprost skoku na odległośc 138 metrów, po którym sędziowie zdecydowali się na obniżenie belki. Nic zresztą dziwnego - Forfang pobił w ten sposób rekord skoczni w Lahti. W tej kolejce sporo mieszał jednak wiatr. Jego ofiarą padł Leyhe, który skoczył tylko 103.5 metra. Na 121 metrów poleciał Fettner, a Dawid Kubacki ze swoim skokiem musiał najpierw czekać, aż sytuacja na skoczni nieco się uspokoi. Sędziowie zaczęli zabawę z belką, a mimo upływu czasu Polak wciąż nie mógł skakać. Kiedy wreszcie ruszył, w trudnych warunkach osiągnął 119.5 metra. Po bonusie za belkę i dobrych notach za styl przewaga Polaków ponownie wzrosła! Po skoku Kubackiego biało-czerwoni odskoczyli reszcie stawki na ponad 20 punktów!

W przedostatniej turze skoków Daniel Andre Tande zadowolił swoim skokiem na 126 metrów norweskich kibiców. Freitag lądował nieco bliżej, a Niemcy nie dali rady wyprzedzić Norwegów. Swój skok zespuł Schlierenzauer, a Austriacy spadli w klasyfikacji zawodów na trzecie miejsce - za Norwegię i Niemcy. Wszystko dla Polaków układało się więc bardzo dobrze. Maciej Kot zanotował przyzwoity skok na 121.5 metra, a przewaga przed ostatnią turą zawodników wynosiła ponad 24 punkty i pozwalała z dużym spokojem podejść do ostatniego skoku.

Nic nie mogło już odebrać polskiej drużynie złota. W ostatniej serii Kamilowi Stochowi pozostało jedynie przypieczętować wielki sukces polskich skoczków. Większe emocje miały mieć jednak miejsce w walce o pozostałe stopnie podium. Stefan Kraft skacząc na 126 metrów dał Austriakom nadzieję na walkę o medal. Marzenia Niemców przekreślił natomiast fenomenalny dotychczas w Lahti Wellinger! Tym razem skoczył słabo - tylko 119 metrów, co kosztowało Niemców miejsce na podium. Srebrny medal Norwegów przypieczętował Stjernen lotem na 125.5 metra. Zawody pięknie zamknął natomiast Kamil Stoch. 124.5 metra przypieczętowało drużynowe zwycięstwo Polaków i zakończyło piękny dla naszych kibiców konkurs w Lahti! Polacy zakończyli zawody z przewagą ponad 25 punktów nad drugą drużyną norweską!

Po czwartkowym brązie Piotra Żyły, tym razem Polakom udało się sięgnąć po wymarzone złoto - i to w jakim stylu! Biało-czerwoni nie dali reszcie stawki najmniejszych szans, a przewagę utrzymywali od pierwszego do ostatniego skoku. Polacy drużynowo wygrywali już w tym sezonie w Klingenthal i Willingen, ale złoto w Lahti miało szczególny smak. Mistrzostwa Świata zakończyły się więc dla polsich skoczków w nalepszy z możliwych sposobów!

MS/AD/RK