"Normy prawa międzynarodowego muszą być przestrzegane, a to oznacza, że Ukraina powinna wrócić do swoich granic uzgodnionych międzynarodowo, czyli Rosja powinna się wycofać ze wszystkich ziem, które zajęła z normalnych, międzynarodowo uznanych granic Ukrainy. Czyli oddać okręg doniecki, ługański, oddać Krym" - powiedział prezydent w środę w TVP.

Podkreślił, że "to były uznane międzynarodowo ziemie państwa ukraińskiego i Rosja te ziemie po prostu brutalnie zajęła, łamiąc wszystkie zasady".

"Więc albo panowie uważają, że prawo międzynarodowe ma znaczenie, albo uważają, że nie ma znaczenia, jeśli dotyczy kwestia imperiów, ale wtedy stawiają cały świat w sytuacji, że nie ma żadnych zasad i to się źle skończy. W związku z tym przywołać należy te zasady, które mają obowiązywać, te zasady, pod którymi podpisywały się wszystkie państwa choćby w ramach Karty Narodów Zjednoczonych" - stwierdził prezydent.

Jak mówił, porządek międzynarodowy musi być oparty na prawie, "bo prawo międzynarodowe gwarantuje pokój, jeśli ono będzie przestrzegane, będzie pokój". "Więc jeśli ma się zakończyć wojna, trzeba wrócić do prymatu praw międzynarodowego, do jego przestrzegania, czyli w tym wypadku także i do międzynarodowo uznanych granic Ukrainy" - oświadczył prezydent.

Prezydent podkreślał, że bardzo potrzebna jest obecnie twarda polityka sankcji wobec Rosji. "Oczywiście jest wielka dyskusja, bo sankcje niestety są w jakimś stopniu mieczem obosiecznym, to znaczy uderzają też w tych, którzy te sankcje nakładają. (...) Ale trzeba sobie zadać pytanie, czy większym kłopotem jest nałożyć sankcje, czy większym kłopotem jest być w stanie wojny i prowadzić wojnę, i ryzykować zniszczenie własnego kraju, śmierć swoich ludzi" - powiedział, oddając, że "oczywiście odpowiedź jest jasna".

"Ci, którzy mają jakieś wątpliwości wobec sankcji, to po prostu naiwnie nie wierzą w to, że wojna może ich dotknąć, a tak naprawdę może" - podkreślił prezydent.

Duda wskazywał, że w obecnej sytuacji niezbędna jest jedność, to, by NATO mówiło jednym głosem, by UE mówiła jednym głosem, by "w sposób mądry ustanowiła szósty pakiet sankcji". "Dziś trwa nad tym dyskusja, też trzeba rozumieć uwarunkowania. Jest tak, że niektóre państwa rzeczywiście całkowicie sobie lekceważyły w ogóle jakąkolwiek perspektywę tego, że Rosja dąży do hegemonii" - powiedział.

Stwierdził, że "pojawiło się wreszcie trochę zdecydowania, ale w tym zdecydowaniu, które na początku jednak było znacznie mocniejsze niż jest w tej chwili, już zaczynają pobrzmiewać głosy o tym, że jednak trzeba dać Putinowi zachować twarz". Podkreślił, że "trudno mu zrozumieć te głosy". "Ciekawe, czy w czasie II wojny światowej ktoś mówił o tym, że Hitlerowi trzeba dać zachować twarz i jednak trzeba przyhamować, muszą się kraje pogodzić z tym, że znajdują się pod okupacją. Jakoś sobie nie przypominam, by wtedy były takie głosy" - powiedział.

Duda podkreślił, że Władimir Putin "to człowiek, który powinien odpowiedzieć karnie za to, co w tej chwili dzieje się na Ukrainie i za te zbrodnie, które są tam popełniane".

Według niego, te kraje zachodnie, które chcą obchodzić sankcje wobec Rosji i pozwolić Putinowi zachować twarz "nie doceniają apetytów imperialnych Rosji". "Rosja ma taki zwyczaj, że jak widzi brak oporu i widzi, że nie ma zdecydowanej reakcji na jej działania, to uznaje to za przyzwolenie dla dalszych działań. Dzisiaj trzeba twardo postawić tamę imperialnym zamiarom Rosji" - podkreślił.

W tym celu - dodał - trzeba przede wszystkim wesprzeć Ukrainę, militarnie, ale również politycznie, poprzez reżim sankcyjny. "Trzeba Rosję przywołać do porządku i wymusić na niej przestrzeganie prawa międzynarodowego. To jest jedyna droga, aby odzyskać pokój i spokój" - powiedział Duda.

Pytany o szybką ścieżkę Ukrainy do członkostwa w UE i głosy, że może to zająć 15-20 lat, prezydent powiedział, że Zachód powinien przyznać Ukrainie status kandydata, pokazując jej, że jest częścią Europy. Zaznaczył, że "droga kandydata do UE wcale nie jest prosta" i łączy się z koniecznością reform.

"To jest moment bardzo ważny" – powiedział. Zaznaczył, że chodzi nie tylko o „pytanie o jakieś europejskie środki finansowe". Wyraził przekonanie, że Ukraina dostanie środki finansowe, które będą jej potrzebne na odbudowę, że powstanie dla Ukrainy swoisty plan Marshalla. "Pieniądze generalnie na świecie są, jest też około 300 miliardów dolarów rosyjskich zamrożonych w różnych miejscach na świecie, które uważam, że powinny zostać wykorzystane właśnie na reparacje, na odbudowę Ukrainy" - zaznaczył.

Dodał, że trzeba działać i ważny jest "aspekt psychologiczny" – Władimir Putin chce hegemonii i rozszerzenia strefy wpływów, a "Ukraińcy walczą, bo nie chcą być częścią rosyjskiego imperium, częścią rosyjskiej strefy wpływów". "Walczą o to, żeby być częścią wspólnoty demokratycznego świata, demokratyczny świat to oznacza świat Zachodu, bo na wschód nie ma demokratycznego świata. Ukraińcy chcą być częścią wspólnoty Zachodu" – dodał.

Według niego "jest obowiązkiem moralnym Zachodu pokazać: tak, jesteście mile widziani" i przyznać Ukrainie status państwa kandydującego do UE, który "nie daje Ukrainie żadnych dodatkowych uprawnień, buduje pewną sytuację Ukrainy bliżej Zachodu", ale jest niezwykle ważnym sygnałem dla ukraińskiego społeczeństwa.

Mówiąc o dążeniu Rosji do rozszerzania strefy wpływów, Duda zaznaczył, że Polska mówiła, iż Rosja dąży "do zbudowania swojej dominującej zdecydowanie pozycji na rynku energetycznym, gazowym Europy, ale pomijano zupełnie nasz głos". Prezydent podkreślił, że dla niego najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków. Zwrócił uwagę, że gazoport w Świnoujściu plus istniejące interkonektory zapewniają to, że - choć Rosja zakręciła nam kurek - Polska nie została pozbawiona gazu. "Wzmacniamy to bezpieczeństwo poprzez budowę gazociągu z szelfu norweskiego do Polski - to są nasze gwarancje bezpieczeństwa" - powiedział Duda.

Według niego wiele krajów europejskich patrzy na Polskę z zazdrością, że tak wcześnie zapewniła sobie bezpieczeństwo gazowe. Mówił, że prezydenci państw Trójmorza, z którymi rozmawiał we wtorek w Davos "są pod wrażeniem, że Polska tak wcześnie podjęła działania zmierzające do zabezpieczenia swoich interesów, że te interesy są zabezpieczone, a za chwilę będą zabezpieczone tak mocno, że będziemy mogli udzielić pomocy innym".

Prezydent był również pytany o pomoc, jaką Unia Europejska przyznała krajom, które wspierają uchodźców z Ukrainy. "Potrzeba jakieś 10 miliardów, więc te 240 mln to nie jest kropla, to jest jakiś mikron" - ocenił.

Stwierdził też, że "chyba żadne społeczeństwo na świecie nie stanęło tak na wysokości zadania" jak Polacy. Przywoływał swoje rozmowy z przywódcami innych państw, dziwiącymi się - jak mówił - że Polska przyjęła 2 miliony osób z Ukrainy i nie zbudowała żadnego obozu dla uchodźców. "Potraktowaliśmy Ukraińców jak braci" - powiedział Duda. Dodał, że kiedy w niedzielę występował w Kijowie przed Radą Najwyższą Ukrainy po raz pierwszy odczuł, że "oni to rozumieją naprawdę, że zostali przyjęci jak bracia, czego też się nie spodziewali".