Dziwne jest to, że nikt nie wysłuchuje strony społecznej, czy samorządowej. A to my mamy chyba najszerszą i najbardziej rzetelną wiedzę, co dzieje się na miejscu. Niestety nikt nas nie wysłuchał i nie zaprosił na spotkanie
- mówi wójt Bolesławia Krzysztof Dudziński.
W Warszawie odbyło się właśnie kolejne, czwarte już, spotkanie Międzyresortowego Zespołu, który zajmuje się zapadliskami i podtopieniami na ziemi olkuskiej i w Trzebini. Od początku działania zespołu (od sierpnia tego roku), żadna z gmin, która boryka się z problemami likwidacji kopalń, nie została zaproszona na spotkanie. Samorządy nie mają też protokołów czy sprawozdań z pracy zespołu. "To nie powinno tak wyglądać" - mówią włodarze gmin.
Zarządzenie pominęło samorządy jako członków stałych międzyresortowego zespołu, ale mamy nadzieję, że już wkrótce zespół zechce wysłuchać głosów samorządów, które są najbardziej zaangażowane i zorientowane zarówno w rodzajach zagrożeń, jak i w ich skali
- podkreśla Marcin Cockiewicz, burmistrz Bukowna.
Samorządy czekają na specustawę
Burmistrzowie Olkusza oraz Trzebini również nie uczestniczą w pracach zespołu. Starostowie obu powiatów - olkuskiego i chrzanowskiego - także nie są zapraszani na posiedzenia, mimo, że zarządzenie dopuszcza udział samorządów. W dwóch ostatnich spotkaniach brał udział jedynie dyrektor kopalni ZGH Bolesław. Rzecznik kopalni informuje, że są plany organizacji kolejnego spotkania, tym razem na szczeblu wojewódzkim z udziałem samorządów. Rzeczniczka wojewody potwierdza te informacje. Organizatorem ma być resort energii:
13 listopada zorganizowano kolejne robocze spotkanie. Każdy z przedstawicieli zaprezentował propozycje zmian legislacyjnych. Na początku grudnia będzie następne spotkanie, już u wojewody małopolskiego i na to spotkanie mają być zaproszone samorządy
- zapewnia Tomasz Wójcik, rzecznik ZGH Bolesław.
Prace międzyresortowego zespołu są konieczne, by ustanowić wspólne prawo, tzw. specustawę, która pozwoli na szybkie reagowanie w terenie. Chodzi o występujące zapadliska i stale podnoszący się poziom wód gruntowych, które zagrażają mieszkańcom i infrastrukturze w gminach. Pilnie potrzebne są również pieniądze na działania zapobiegające zalewaniu terenów w Bolesławiu czy Bukownie i zabezpieczaniu niestabilnych gruntów. Na razie samorządy są zmuszone działać doraźnie i na własny koszt.
Rozmowy trwają, a woda zalewa domy
Coraz więcej osób z gminy Bolesław skarży się na pojawiającą się w piwnicach wodę, dlatego prace udrażniające cieki wodne i dawne koryta są konieczne tu i teraz. "Nie ma na co czekać" - apeluje wójt Bolesławia, który wraz z radą gminy wystosowali rezolucję do premiera z prośbą o pomoc:
Zwróciliśmy się w sprawie kompleksowej ochrony infrastruktury naszej komunalnej: drogi, kanalizacja, wodociągi. Ale też w trosce o infrastrukturę prywatną osób fizycznych: domy, podwórka, garaże, miejsca gdzie ci ludzie odpoczywają, a przede wszystkim żyją. W kilku miejscach pojawiają się już podmoknięcia w piwnicach
- mówi Krzysztof Dudziński
Gmina prosi o pilne dopracowanie i wykorzystania przepisów prawa, ale też zobowiązanie instytucji do działań w zakresie ochrony przeciwpowodziowej. Potrzebna jest także legalizacja wycinki zalanych drzew (pojawiają się nowe zbiorniki wodne) i zmuszenie właścicieli terenów do ich usunięcia. Gmina zwraca się także o pomoc w naprawie drogi powiatowej - obwodnicy Bolesławia, która została zalana i wyłączona z użytkowania.
Ta droga jest potrzebna mieszkańcom Bolesławia. Ruch ciężarowy utrudnia życie mieszkańcom. Przejeżdżające przez centrum Bolesławia samochody powodują hałas, ale też wiele niebezpieczeństw. Droga biegnie obok szkoły, urzędu gminy, Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, remizy i cmentarza. Obwodnica, która powstała kilka lat temu, odciążyła to miejsce
- zaznacza wójt.
Dodaje, że naprawa zalanej obwodnicy jest możliwa. Zwrócił się w tej sprawie o analizę do Politechniki Śląskiej. "To co człowiek zepsuł, powinien umieć naprawić" - kwituje Dudziński. Twierdzi, że teren trzeba przebadać, zabezpieczyć punktowo, a tram, gdzie jest to konieczne - wznieść nasyp.
Obwodnica to nie jedyny problem w Bolesławiu. Gmina wraz z Zakładami Górniczo-Hutniczymi "Bolesław" oraz Wodami Polskimi udrażnia teraz koryto dawnej Sztolni Ponikowskiej. Są też wykonywane przepusty. Wszystko po to, by ochronić teren przed podnoszącą się wodą podziemną. Do tej pory na ten cel gmina dostała jedynie dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Część prac finansuje ZGH Bolesław, ale wciąż potrzebne są pieniądze, chociażby na naprawę zalanej obwodnicy Bolesławia, o czym również jest mowa w rezolucji. Gmina szacuje, że w sumie potrzebne jest ok. 200 milionów złotych.
Wszyscy działamy w formule kryzysowej
Bukowno, znajdujące się po sąsiedzku, również zmaga się z podnoszącym się gwałtownie poziomem wód podziemnych. Widać to choćby na przykładzie cmentarza komunalnego, gdzie w zeszłym roku woda z miesiąca na miesiąc podniosła się o 10 metrów! Gmina była zmuszona sfinansować uruchomienie pomp odwadniających cmentarz, bo - jak podkreśla burmistrz - to jedyny teren, gdzie mogą odbywać się pochówki.
Problem w tym, że w dokumentacji Bukowno znajduje się poza wpływem górniczym. Jednak mieszkańcy na własne oczy widzą, co się dzieje po zamknięciu w 2020 roku kopalni Olkusz-Pomorzany. Woda jest już na poziomie gruntu. Po kilkudziesięciu latach zapełnił się ponownie zbiornik Karier - niegdysiejsze popularne kąpielisko. To wymusza zmiany projektów inwestycyjnych i szukanie pieniędzy na ratowanie istniejącej infrastruktury.
W miejscach, gdzie według opracowań mieliśmy się spodziewać podtopień, ich nie ma. Obserwujemy tu suche koryto rzeki Baby. Czy woda się pojawi za pół roku, czy za rok - trudno powiedzieć. Sytuacja hydrogeologiczna zdecydowanie wymknęła się spod kontroli naukowcom, którzy przygotowywali dokumentację. Dziś koncentrujemy się na okolicach cmentarza komunalnego i Doliny Warwasu, gdzie poziom wody jest bardzo wysoki. Próbujemy ją opanować. Wszyscy działamy w formule kryzysowej. Reagujemy tu i teraz. Brakuje szerszego spojrzenia, które całościowo obejmie obszar powiatu olkuskiego. Liczę, że międzyresortowy zespół przygotuje grunt naukowy i przede wszystkim wesprze nas finansowo
- przekonuje Cockiewicz.
Międzyresortowy zespół składa się z przedstawicieli kilku ministerstw (energii, klimatu i środowiska, infrastruktury), instytucji górniczych, wodnych, leśnych. Ma, między innymi, wypracować zasady prawne, które obowiązywałyby na terenie Olkusza i Trzebini - dotyczące zabezpieczania niestabilnego gruntu (tzw. pustek pod ziemią) czy ochrony przed podnoszącym się poziomem wód gruntowych.