Zapis rozmowy Justyny Nowickiej z Janem Klatą

Jan Klata: Zanim zaczniemy sezony poświęcone konkretnym reżyserom, konkretnym twórcom pomyśleliśmy, że warto byłoby rozeznać najpierw temat. Wiadomo, jesteśmy w Krakowie, wiadomo jaką rolę tutaj odgrywa historia. Chcieliśmy tę historię rozeznać na poziomie osobistym. Stąd pomysł „Bio's” z przezabawnym nawiązaniem „Bio's or not to bio's”. Zajmujemy się nie tyle historią, opowiadamy o ludziach. Zaczynamy "Pocztem Królów Polskich", wiązką biogramów splecioną zmyślnie przez naszych dramaturgów i reżysera – Krzysztofa Garbaczewskiego. Później będziemy opowiadali o postaciach z różnych światów. Od Wandy co nie chciała Niemca do Steve'a Jobsa. Myśleliśmy o tym, żeby na taką rozbiegówkę dobrze byłoby rozeznać temat, któremu będziemy poświęcali kolejne sezony. Będziemy opowiadali o poszczególnych twórcach, opowiadali o ich spektaklach, będziemy je odczytywać na nowo. Ciekawym byłoby zająć się tym w pierwszym półroczu planu taktycznego.

Takie zajawki.

- Tak, zajawka, rozgrzewka. Myślimy też strategicznie o naszym zespole, który przy tym pracuje. To ma być spotkanie z reżyserami, których biografii oni do końca nie znają. To ma być takie wojownicze rozpoznanie walką.

Możemy już przypisać jakieś kolejne teksty do sezonów, nazwisk?

- W tym momencie jeszcze jest za wcześnie na rozmowę o sezonie Swinarskim. Na razie jest "Dumanowski". Wkrótce zaczną się próby trzech spektakli które będą miały premiery dzień po dniu. To jest 20, 21, 22 czerwca na trzech różnych scenach. Wtedy już będzie całość zespołu aktorskiego zaangażowana w tych projektach. To będzie "Naród" - projekt Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, "Wanda Polka", spektakl reżyserowany przez Pawła Passiniego i "Steve Jobs" w reżyserii Marcina Libera. To są trzy rzeczy, które będą zwieńczeniem tej naszej rozbiegówki. Zaczynamy też bardzo mocno, spektaklem, który w swoim zamyśle jest bardzo eksperymentalny. Dobrze jest się nauczyć pływać skacząc na głęboką wodę. Na taki sposób się zdecydowaliśmy. Musimy zapoznać zespół z pewnymi strategiami twórczymi, które pewnie nie były tutaj próbowane. One mogą być szokujące zarówno dla widzów jak i dla aktorów.

Słyszałam nawet, że tej premiery może nie być.

- To zależy na jakim etapie pani to słyszała.

Tak z tydzień temu.

- Myślę, że takie zdanie można było usłyszeć o każdym interesującym spektaklu teatralnym ostatnich 2500 lat.

Krzysztof Garbaczewski reżyseruje "Poczet Królów Polskich", ale we wszystkich informacjach prasowych pojawia się takie zdanie, że to będzie pierwsza premiera za dyrekcji Jana Klaty. Pana cień tam zawsze jest. Wtrąca się pan bardzo?

- Powiedziałem, że nie. Nie widziałem jeszcze tego spektaklu. Moje wtrącanie się polega na tym, że staram się zapewnić możliwie komfortowe warunki pracy i staram się być tkliwym akuszerem tego co ma się na scenie zdarzyć. Co się zdarzy to nie wiem. Dzisiaj będę miał okazję zobaczyć pierwszą próbę generalną. Poprosiłem twórców o to, żeby ta próba była o godzinie 20.00. o godzinie 18 mamy pierwszą próbę "Dumanowskiego side B" i ciąg dalszy projektu wokół królów, gdzie też mamy bardzo interesujących artystów, którzy w nienapiętej skali opowiadają o tym. To jest bardzo ciekawy projekt. Dużo się dzieje w teatrze. Takiego ruchu w naszym bufecie nie było od czasu w latach 90. na początku był spektakl...

"Z biegiem lat"?

- Nie, na początku był spektakl "Pamiętnik znaleziony w Saragossie", gdzie było zaangażowanych 54 aktorów. Pani Zosia, nasza szefowa bufetu, powiedziała, że nie pamięta takiego ruchu od tamtego czasu. Bardzo mocno pracowaliśmy nad tym co teraz eksploduje twórczo. Taką energię się czuje. To ma aspekt ryzyka twórczego, ale ja się z tego cieszę. To, że czasami ktoś się cieszy, płacze, denerwuje czy jest zdegustowany no to jak pani widzi, ja jestem takim kojącym zefirkiem starającym się uspokoić wzburzone twórczo fale.

Jak pan powiedział, sezon Swinarskiego jeszcze nie jest gotowy, ale słyszałam, że Jan Klata wybiera się do Damaszku.

- Tak, trzeba jednak otworzyć sezon i wziąć odpowiedzialność za kształt sceniczny jakiegoś spektaklu. Specjalnie się wycofałem, miałem 10 dni temu premierę „Hamleta” w Niemczech.

Słyszałam, że się udało.

- Mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony. Recenzje można sobie poczytać. Polskich jeszcze za bardzo nie ma a niemieckie są bardzo dobre. Wszystko jest w porządku. Aktorzy też się fantastycznie w tym sprawdzili. Przyjechałem tutaj i od razu staram się umożliwić pracę owocną. Cieszę się tym, że to buzuje w teatrze. Cieszę się jako dyrektor, ale ciesze się też z tego, że będę pracował z moimi aktorami. Będzie to spektakl zatytułowany „Do Damaszku” Strindberga. Spektakl, który Konrad Swinarski, patron naszego pierwszego pełnego sezonu chciał zrobić, ale nie zdążył. Kontekst premiery jest wieloraki, jeszcze nie mamy obsady, ale wiadomo, że premiera będzie pod koniec września, bądź na początku października.