- To stało się w trakcie prac, które miały przywrócić tę ulicę do poprzedniego stanu. W weekendową noc po częściowych pracach wykonanych przez dewelopera, czyli po ułożeniu tzw. podbudowy, okazało się, że jest ona w sposób niewystarczający zagęszczona i samochody, które wyjeżdżają pod górę mogą zakopać się w kruszywie. Teraz trwają prace, by droga znów była przejezdna - tłumaczy Radiu Kraków Piotr Hamarnik z ZIKiT-u

W tej chwili mogą tam wjeżdżać tylko mieszkańcy - pozostałe auta muszą zawrócić. Prace mają potrwać do końca tygodnia, a w przyszłości ulica Czerwone Maki ma się doczekać poszerzenia i budowy chodników. Nie wiadomo jednak, kiedy to się stanie, bo wspólnie z deweloperem miasto Kraków musi najpierw wykupić część działek. Deweloper ma to zrobić zanim skończy swoją najnowszą inwestycję - czyli jeszcze w tym roku. Jak się uda - to urząd miasta w przyszłym roku zacznie szukać pieniędzy na remont.

Fot. M. Skowronek

O fatalnym stanie dróg na Ruczaju informują słuchacze Radia Kraków i ślą listy na skrzynkę Powiadom nas:

Aktualnie ulica wygląda tak jak na załączonych fotografiach, dziura na dziurze, wyżej nawet póltorametrowe wyrwy w ziemi. W poniedziałek mój samochód uderzył w gruzy ziemi leżące na środku drogi, na szczęście skończyło się na poturbowaniu podwozia, a ZiKiT twierdzi, że to wina podwykonawcy. Dodam, że drogą Czerwone Maki przejeżdża kilkanaście ciężarówek z ziemią i materiałami budowlanymi dziennie na budowę okolicznych osiedli. CZYTAJ

"Droga się rozwaliła, teraz naprawią, a potem co dalej będzie? Od nowa? To jedyna droga dla pojazdów budowy. Błoto, wielka masakra" - skarżą się w rozmowie z Radiem Kraków mieszkańcy osiedla. 

To jest kolejny przykład sytuacji, gdy cierpią okoliczni mieszkańcy, bo w pobliżu powstaje nowe osiedle. Z drugiej strony, na mieszkania w Krakowie jest zbyt, więc deweloperzy chętnie je budują. Zakazać zabudowy - czego domagali się mieszkańcy w czasie protestu przed urzędem miasta niespełna tydzień temu - jest trudno, ponieważ obszar nie jest objęty tak zwanym planem zagospodarowania przestrzennego. Taki plan dotyczy tylko 50% powierzchni Krakowa. Kolejne plany powstają, ale zanim całość obszaru miasta doczeka się takiej analizy - według szacunków - minie jakieś 10 lat.

 

 

(Maciej Skowronek/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: