Na udział w pracach zespołu do spraw reprywatyzacji liczyli członkowie organizacji broniących praw lokatorów, które od lat toczą batalie sądowe o bezprawne przejęcia ich lokali. Niestety do współpracy nie zaproszono poszkodowanych mieszkańców Krakowa. Szacuje się, że od 2005 roku prokuratura prowadziła ponad 100 spraw dotyczących nieprawidłowości przy reprywatyzacji kamienic. Mimo próśb, Małopolski Urząd Wojewódzki nie przekazał Radiu Kraków informacji o szczegółach działania zespołu ds. reprywatyzacji. Udało nam się jedynie dowiedzieć, że zasiadają w nim urzędnicy wojewody, m. in. z wydziału Skarbu Państwa i Nieruchomości.
"Dziwnie działa ta komisja, bo mamy wrażenie, że jej nie ma, że to jakieś wewnętrzne postępowanie urzędnicze" - mówi poseł Platformy Obywatelskiej, Bogusław Sonik, który informuje jednocześnie, że w marcu Prokuratura Regionalna w Krakowie zajmie się lustracją wszystkich spraw dotyczących zwrotów nieruchomości z lat 2005-2016. A jest ich mnóstwo, podobnie jak samych pokrzywdzonych z powodu tzw. dzikiej reprywatyzacji. Szukają oni pomocy w każdym możliwym urzędzie i wszędzie odsyłani są z kwitkami. Od 1999 roku śledczy prowadzili przeszło 360 spraw dotyczących zwrotu nieruchomości zlokalizowanych na terenie Krakowa. W wielu przypadkach odmówiono wszczęcia śledztwa lub sprawy umorzono. Często jednak, na mocy wyroków sądu, kamienice trafiały w ręce tzw. słupów.
Tymczasem zespół ds. reprywatyzacji, który powołał wojewoda nie zaprosił do współpracy organizacji broniących praw lokatorów, czyli tych, którzy o nielegalnych procederach wiedzą najwięcej. "To nam ma służyć, jak można było nas pominąć. Dla mnie jest to zamiecenie sprawy pod dywan" - mówi Jadwiga Tajchman - prezes Stowarzyszenia Krakowska Grupa Inicjatywna Obrony Praw Lokatorów.
Członkowie organizacji wybierają się na początku marca do stolicy, by spotkać się z sejmową komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji i poinformować, że oprócz Warszawy i Łodzi problemy z nielegalnymi przejęciami kamienic ma przede wszystkim Kraków.
Dominika Panek/wm