Jak twierdzą mieszkańcy, to "skrajnie nieodpowiedzialne", że od kilku lat miastu nie udaje się rozwiązać tego problemu. Ich zdaniem, jak śmierdziało, tak śmierdzi.

Robert Żurek, rzecznik Krakowskich Wodociągów zapewnia, że na ograniczenie emisji nieprzyjemnych zapachów z oczyszczalni miasto wydało już prawie 9 milionów złotych:

Działania polegają na dezodoryzacji, czyli spryskiwaniu substancjami pochłaniającymi nieprzyjemne zapachy, na przykład stacje zlewcze, a z drugiej strony na hermetyzacji, czyli zakrywaniu mówiąc potocznie tych miejsc, z których zapachy mogą się unosić, czyli  kanałów dolotowych zgarniaczy lub krat



Rzecznik podkreśla, że władze miasta starają się pozyskać kolejne 20 milionów złotych na ten cel. Ale oczyszczalnia ścieków to nie jedyne źródło smrodu - mają za niego odpowiadać też pobliskie zakłady garbarskie i przetwarzania odpadów.

Potwierdzają to badania Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Inspektorat wskazuje jednocześnie, że smród to wciąż nierozwiązany problem w polskim systemie prawnym. Nie ma przepisów, które stwierdzałyby jasno, czy jest w danym miejscu, czy go nie ma.

Inspektorat prowadzi tak zwane wyjazdy prewencyjne w trakcie których sprawdzane jest czy w miejscach i godzinach wskazanych najczęściej we wpływających zgłoszeniach występuje uciążliwość zapachowa



Napisano w odpowiedzi na nasze pytania.

Radny miasta Łukasz Gibała domaga się od WIOŚ częstszych i niezapowiedzianych kontroli zakładów, a od władz Krakowa skuteczniejszych działań. Radny chce, by sprawa trafiła pod obrady sesji Rady Miasta 11 października. Liczy, że w dyskusji wezmą udział także mieszkańcy.

Jak informuje WIOŚ, przeprowadzono kilka kontroli w terenie, a także kilkanaście wyjazdów prewencyjnych.