Pogrom w Krakowie rozegrał się w pierwszych miesiącach po zakończeniu wojny. Stało się to na krakowskim Kazimierzu, który był dzielnicą bardzo mieszaną. Pustkę po społeczności żydowskiej wypełnili ludzie różnego pochodzenia, z różnych rejonów, niekoniecznie związani z Krakowem. Było to tak naprawdę miejsce przypadkowych mieszkańców – mówi dr Edyta Gawron. - Pogrom był sprowokowany. Zaczęło się od wiadomości, że Żydzi atakują chrześcijańskie dzieci. Potem pojawiła się wiadomość, że zabite chrześcijańskie dzieci są w synagodze.

Potwierdzoną ofiarą pogromu jest Róża Berger, 56-letnia kobieta ocalona z obozu w Auschwitz, która wróciła do Krakowa z córką i spotkała się ze swoim mężem.

Jednak jedna potwierdzona ofiara śmiertelna nie oznacza, że nie mogło być więcej. Mamy w różnych relacjach informacje o drugiej ofierze, która zmarła na skutek pogromu, mamy też informacje o osobach, które były ranne. Te informacje są bardzo różne. Niektóre źródła podają 5, niektóre kilkanaście, niektóre kilkadziesiąt ofiar - powiedziała dr Edyta Gawron.

Pogrom trwał kilka godzin.Zatrzymano blisko 150 napastników (w tym 40 milicjantów, którzy również prowokowali zajście).

We wtorek  wieczorem  w synagodze Kupa odbędzie się uroczystość upamiętniająca ofiary pogromu. Żydzi i chrześcijanie będą się wspólnie modlić za ofiary pogromu i o pojednanie. Dotychczas w Krakowie nie było takiej inicjatywy - dodaje dr Edyta Gawron.

 


Anna Łos-Kluz, jgk