Zdaniem związków zawodowych przepracowanie i stres przyczyniły się do tej sytuacji.  

"Praca w tym szpitalu jest niebezpieczna dla lekarzy i pacjentów. To mogło się skończyć zgonem, więc pan doktor miał ogromne szczęście, ale to nie jest jedyny przypadek związany z przepracowaniem i stresem. W tym przypadku lekarz zostawił dwa oddziały bez opieki" - mówi Łukasz Goliński, przedstawiciel lekarzy z proszowickiego szpitala.

Lekarze z Proszowic od kilku miesięcy apelowali do dyrekcji szpitala o zwiększenie liczby personelu i poprawienie warunków pracy. Skarżyli się, że zdarzały się przypadki brania dyżurów po kilka dni bez przerwy. Pod koniec października większość lekarzy postanowiło odejść z pracy. Okres wypowiedzenia umów kończy się 31 stycznia.  

Dyrekcja placówki utrzymuje, że lekarz źle poczuł się dopiero kilka godzin po dyżurze. Między dyrekcją a pracownikami wciąż trwają negocjacje.

 

Teresa Gut/bp