Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Po referendalnej awanturze i przed swoim urlopem zapowiadał pan, że będzie to czas refleksji o ewentualnych zmianach personalnych wśród pana współpracowników. Będą zmiany?

- Ja się nie wypowiadałem, że będą zmiany. Jakieś będą, ale to nie pali się. To, że ktoś chciał, żeby były zmiany, to nie znaczy, że ja muszę je robić. Wszystkie zarzuty w trakcie tej inicjatywy referendalnej były bezsensowne.

 

Jak będą zmiany to personalne czy dotyczące funkcjonowania urzędu?

- Niewielkie zmiany personalne i dotyczące działania urzędu.

 

Personalia to wiceprezydenci, doradcy?

- Na pewno nie wiceprezydenci.

 

Będzie zmiana komunikacji z mieszkańcami? 50 tysięcy podpisów było prawidłowych. Jest to jakaś wypowiedź mieszkańców. Skoro jest dobrze, to może komunikacja szwankuje?

- Komunikacja na pewno szwankuje. Pewne działania podjęliśmy. Co do ilości mieszkańców to masa z tych podpisów była złożona pod wpływem fałszywych danych. Ludzie byli manipulowani, nie wiedzieli, co podpisują. Nie ma co liczyć, że to prawdziwe podpisy.

 

Czyli nie traktuje pan tych podpisów jako recenzji?

- Nie wszystkie. Masa była w oparciu o wprowadzenie ludzi w błąd.

 

To pańskie referendalne zwycięstwo oznacza, że będzie się pan ubiegał o kolejną kadencję?

- Jeszcze do tego jest 2,5 roku.

 

Niecałe.

- 2 lata i 3 miesiące.

 

Kiedy decyzja?

- 3 miesiące przed.

 

Łukasz Gibała przypomina o sobie, odwołując się do raportu Centrum Analiz PKO BP, który pokazuje, że biorąc pod uwagę wykorzystanie pieniędzy unijnych przypadających na głowę mieszkańca, Kraków zajmuje przedostatnie miejsce. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak słabo w tym raporcie?

- Poprosiłem o recenzowanie tego raportu. Ludzie, którzy się tym zajmują, twierdzą, że raport jest dziwny. Dane są nie wiadomo skąd. My się posługujemy danymi, które ministerstwo rozwoju ma. To idzie tym kanałem. Tam są inne dane.

 

W tym raporcie ministerstwa jak wypada Kraków?

- Na 5. miejscu w Polsce. Tam są dwa sposoby liczenia. Według jednego mamy 6 miliardów 300 milionów, według innego 8 miliardów. To zależy od kryteriów. Wzięliśmy bardzo dużo. Do tego są środki przedakcesyjne. Wzięliśmy maksymalnie to, co było możliwe. Do każdej złotówki z UE trzeba dołożyć wkład własny. To duże inwestycje drogowe. Ten wkład własny jest wtedy spory. Zadłużenie, które mamy, to ten wkład własny. Wzięliśmy tyle, ile jest możliwe.

 

Czyli ten raport PKO BP nie pokazuje rzeczywistości?

- Tak. On jest dziwny. Ludzie mnie pytają, ale ja nie wierzę w rankingi. Wszystko zależy od kryteriów. Nie wierzę w badania opinii publicznych. To, co zrobił pan Gibała, to jest przykład.

 

Warte uwagi są pytania Łukasza Gibały. Ko pisze wnioski i kto je kontroluje?

- Wnioski piszą urzędnicy lub jednostki występujące. Spółki też występują z projektami. MPK ma takie projekty, MPEC ma. To olbrzymie pieniądze. To jest przygotowane przez fachowców z urzędów lub z zewnątrz.

 

Jaką ma pan koncepcję, żeby poprawić te wskaźniki?

- Mamy taką sytuację, że wkład własny, który jest zadłużeniem, jest maksymalny. Teraz będą projekty, o które występujemy. To olbrzymie projekty, które idą w setki milionów. Ze środków regionalnych mamy 629 milionów. Wartość tych wszystkich inwestycji to 941 milionów. To olbrzymie rzeczy. Budowa linii tramwajowej na Górkę Narodową, budowa tramwajów wzdłuż Trasy Łagiewnickiej to setki milionów.

 

Za udział i promocję w kongresie Open Eyes Economy Summit Kraków zapłaci 800 tysięcy?

- To 800 tysięcy wszystkiego. To wartość. To nie jest gotówka. To koszty Centrum Kongresowego. To barter. To olbrzymi kongres. Skoro stawiamy na turystykę biznesową, musimy robić takie kongresy.

 

Mowa o prestiżowym kongresie a on się odbywa po raz pierwszy...

- Tak. Jednak nazwiska i tematy, które tam będą... Zobaczymy. Jak nie będzie prestiżowy, to w przyszłych latach nie będzie finansowania.

 

Czyli 800 tysięcy warte to wszystko było?

- Według tego co wiem, będzie warte.

 

Dziennik Polski pisze o nowych parkomatach, które mają trafić na Kazimierz. Chodzi o przetarg spółki Miejska Infrastruktura na nowoczesne urządzenia za 22 tysiące z ekranem dotykowym i prognozą pogody. Potrzebne są takie gadżety?

- Można poprzestać na tym, żeby stał facet w kamizelce. To kwestia koncepcji. Idziemy w nowoczesność czy siermiężnie to załatwiamy? Albo – albo.

 

Te dotychczasowe działają...

- To też kwestia nowych parkomatów. One będą obok tych.

 

Jest pan zadowolony z pracy spółki Miejska Infrastruktura? Kilka miesięcy temu część radnych chciała likwidacji tej spółki.

- Tak. To była taka sytuacja, że tam były zaszłości związane z budową parkingów Korona i pod Muzeum Narodowym. Chodziło o VAT. Im się nie przekazało tego mienia, nie mieli dochodów. Teraz to jest załatwione. Zakończyły się okresy, których musieliśmy pilnować. Teraz widzę światło i pracę. Ta spółka już przynosi zyski. Zobaczymy, jak będzie z budową park&ride. Jak nie wybudują to się zastanowimy.

 

O zamknięcie centrum dla samochodów apelują ekolodzy. W czasie ŚDM był eksperyment. Które ulice i kiedy do zamknięcia dla ruchu samochodowego?

- Jak pan pamięta, to parę lat temu była sprawa zamknięcia ulicy Grodzkiej. Była masa protestów kupców i mieszkańców. Jak się to zrobiło, to wszyscy się przyzwyczaili. Kupcy bali się straty klienteli. Teraz mamy jeden ciąg pieszy. To Droga Królewska. Przymierzamy się do innych. Przymierzaliśmy się do ciągu na ulicy Krupniczej, żeby zamknąć ją dla samochodów i zrobić aleję pieszą. Problem w tym, że tam jest teatr Bagatela i muszą wjeżdżać tam samochody z dekoracjami. To by się kłóciło. Teraz trwają prace. Będą poszczególne ulice przekształcane. Nie naraz, ale pojedynczo.

 

Od której ulicy by pan zaczął?

- Nie wiem. Można popatrzeć. Są głosy, żeby Zwierzyniecką tak przekształcić. Mam wątpliwości.

 

Wczoraj w Radiu Kraków szef krakowskiego IPN mówił, że działka między ulicą Dolnych Młynów a Karmelicką to wymarzone miejsce dla nowej siedziby IPN. Uda się 2 w 1? Zadowolimy jednocześnie tych, którzy chcą tam park?

- Czy będzie siedziba? To zależy od IPN. Ustaliliśmy to miejsce z dyrektorem Lasotą. To dobre miejsce. Tam można zrobić ładną architekturę. W środkowej części tej działki będzie park. Nie wiem, kto do tego parku będzie chodził, ale niech będzie. Są Planty, jest park Krakowski, ale niech będzie.

 

Jak prezydent drugiego co do wielkości miasta patrzy na problemy prezydent Warszawy?

-Ze współczuciem. Ona jest w innej sytuacji. Ona jest podległa dekretowi Bieruta. Naszym problemem jest tak zwane mienie pożydowskie. To skomplikowana sprawa. Nie obwiniałbym jej. Tu wina jest rozłożona między nią, Sejm i polityków podchodzących do problemu jak pies do jeża. Duża hochsztaplerka w tym była. W Krakowie w latach 90. też. My wydajemy nieruchomości w oparciu o wyroki sądów. Sądy też były jednak wprowadzane w błąd.