Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Jackiem Krupą.

 

Jak teraz będzie 11 listopada? Pan będzie świętował osobno i wojewoda osobno?

- Ponad 5 lat temu zostało podpisane porozumienie marszałka, wojewody i prezydenta Krakowa. W nim stwierdzono, że chcąc promować nasze dziedzictwo historyczne i kulturowe, będziemy wspólnie organizować święta 11 listopada, 31 października i 3 maja. Wtedy nastąpił podział. Wojewoda organizuje 3 maja, marszałek 11 listopada a prezydent lekcję śpiewania w czasie tych świąt. W tym porozumieniu napisano, że robimy to ponad podziałami politycznymi. Teraz od wojewody otrzymałem pismo z wypowiedzeniem porozumienia, bo zmieniły się okoliczności i musi zmienić się formuła. Nie wiem co się zmieniło i jaka ma być formuła 11 listopada. Nie ma słowa komentarza. Jest jeszcze strona formalna. Wypowiedzenie ma okres 12-miesięczny. Zatem dopiero w 2018 roku nastąpi rozwiązanie. Rozumiem jednak, że wojewoda nie chce już razem tego robić.

 

Rzecznik wojewody mówi, że intencje wojewody zostały źle odczytane.

- Mam odczytać pismo? Ono jest jednoznaczne – wypowiadam jednostronne tamto pismo. Kropka.

 

Grzegorz Biedroń, wojewódzki radny PiS, mówi z kolei, że przez tyle lat samorządowcy narzekali, że rząd nakłada nowe obowiązki i nie daje pieniędzy. To teraz odbieramy obowiązek i wojewoda będzie do robił.

- Zatem proszę wojewodę, żeby najpierw wywiązał się z dotacji dla Małopolski w zakresie finansowania 500+. My to teraz finansujemy z własnych środków. Niech się nie martwią o nasze pieniądze. Organizacja świąt to nie są duże pieniądze. Wszyscy mieszkańcy Małopolski i krakowianie powinni mieć prawo udziału. Ja się domyślam, że wojewoda przestaje mnie uważać za Polaka a zaczyna za zdrajcę.

 

Czym pan tłumaczy to pismo wojewody?

- Nie wiem. Jak w relacjach między trzema osobami – prezydentem, marszałkiem i wojewodą dochodzi do napięć i jest odgórna decyzja to wynika to z przesłanek politycznych. Jak wojewoda organizował 3 maja, była awantura. Okazało się, że do złożenia wieńców nie mieli być dopuszczeni posłowie innych opcji niż PiS. Dopiero po interwencji udało się złożyć kwiaty innym posłom. To szalone. Podział następuje od góry. Ludzie na dole są razem.

 

Co będzie 11 listopada?

- Nie wiem. Nie wyobrażam sobie, że nie będzie wcześniej rozmowy i kompromisu. Największe święto państwowe ma być miejscem konfliktu i sporu politycznego? W jakim kierunku zmierzamy?

 

Siądzie pan do rozmów z wojewodą?

- Zawsze jestem otwarty. Gościłem wczoraj pana wojewodę na dożynkach w Miechowie. Wojewoda odczytał list od prezydenta. Szacunek należy się funkcji. Taki szacunek powinien być też okazywany przez drugą stronę. Funkcja jest funkcją. Mnie można lubić, lub nie.

 

Możemy się spodziewać rozmów w ciągu tego tygodnia?

- Wojewoda wykonał pierwszy ruch. Mam nadzieję, że przemyśli sprawę i zmieni stanowisko, żebyśmy mogli dyskutować. To pismo nie zostawia wątpliwości. To jednostronne wymówienie porozumienia.

 

Dzisiaj Dziennik Polski wylicza, że Małopolska wykorzystała jedynie 6% pieniędzy unijnych z budżetu 2014-2010. Z czego to wynika?

- Jest niewielki poślizg. On wynika z opóźnienia uchwalenia budżetu przez Parlament Europejski. Budżet był uchwalony rok później. To opóźnienie nie dotyczy jednak podpisywania umów. Chodzi o wydane pieniądze. Nie ma zagrożenia. Wszystkie projekty biegną zgodnie z planem. Mówi się, że to okres 2014-2020. Faktycznie kończy się to w 2023 roku. Ostatnio jeszcze w roku 2015 przyznawaliśmy środki na inwestycje. To n+2 lub n+3. Są przeszkody prawne. Prawo wodne nie jest uchwalone, są problemy z mapą świadczeń zdrowotnych. To już właściwie za nami. Z samorządami dobrze współpracujemy. Pracujemy też w systemie subregionalnym. Nie ma problemów.

 

Nie ma niebezpieczeństwa, że pieniądze nie zostaną wykorzystane?

- Nie ma zagrożenia. Jest umowny rok 2018, kiedy dokonuje się oceny przebiegu programu. To jest okazja, żeby program skorygować co do przesuwania środków z działań. Czasami środków gdzieś jest za dużo, gdzieś za mało. To będzie moment podsumowania połowy. Jestem przekonany, że jest dobrze.

 

Przewozy Regionalne nie staną się częścią Kolei Małopolskich? To już pewne?

- Rok temu, jak Przewozy Regionalne były restrukturyzowane, bo były zadłużone na miliard złotych, Małopolska wyszła z propozycją przejęcia do naszej spółki małopolski oddział Przewozów. Była zgoda, byliśmy dogadani, było uzgodnione porozumienie w zakresie spraw pracowniczych. Mieliśmy ich przejąć. Poszerzając swoją ofertę, potrzebujemy pracowników. Dokumenty były przygotowane. Jednak po wyborach nastały nowe czasy i nowy zarząd powiedział – nie.

 

Jak w ciągu 3 lat Koleje Małopolskie mają wozić na wszystkich połączeniach to gdzie będą wozić Przewozy?

- Przewozy są spółką krajową. Mają dość linii w innych województwach. Chciałbym jednak podkreślić. Dla pracowników Przewozów Regionalnych ścieżka do Kolei Małopolskich jest cały czas otwarta. My ich potrzebujemy, to są świetni fachowcy. Będzie nam się lepiej pracowało. Jednak czasami widać przeszkody, które pracownikom się czyni. Straszy się ich tym, że Koleje Małopolskie podziałają do jesieni. Jest przepychanka. Naszym celem jest pasażer. Ludzie to widzą i doceniają.