
Farma lalek
Wydawnictwo Czarne
Szukając dziecka policja dokonuje odkrycia w nieczynnej, starej uranowej sztolni. Jest tam nie tylko poszukiwana dziewczynka, ale też ciała kilku kobiet, ofiar drastycznych morderstw. Kim są, dlaczego nikt ich nie poszukiwał, kto dokonywał tych zbrodni, czy zaginięcie dziewczynki jakoś się z tym łączy? Śledztwo prowadzi grupa miejscowych policjantów, a pomaga im będący trochę "na zesłaniu" warszawski śledczy Jakub Mortka. Liczył na spokojny rok na prowincji, tymczasem staje się odpowiedzialny za głośną sprawę.
Umieszczenie akcji kryminalnej powieści w małym miasteczku, w środowisku, w którym wszyscy wszystkich znają, daje autorowi różne możliwości. Wpisanie w to miejsce przybysza z zewnątrz, który dawno skrywane tajemnice i lokalne powiązania musi dopiero rozsupłać, dodaje akcji sensacyjnej drugiego, obyczajowego planu. Wojciech Chmielarz radzi sobie z tym znakomicie. Jak podkreśla w wywiadach, choć Krotowice nie istnieją, to wiele z miejsc opisanych w książce można znaleźć na jeleniogórskiej ziemi, a szczególnie te niesamowite uranowe sztolnie.
Jego powieść ma też walor reporterski. Problem taniej siły roboczej, imigrantów szukających u nas lepszego życia jest ciągle aktualny i tylko kiedy wybucha afera z z wykorzystywaniem cudzoziemców albo handlem ludźmi, skupiamy na jakiś czas uwagę na problemie, który dla autora powieści stał się kanwą kryminalnej historii.
W jednym z wywiadów Wojciech Chmielarz mówi: Kryminał to gatunek literacki, za pomocą którego można przekazać kilka ważnych rzeczy o współczesności oraz pokazać ciemne strony świata, który nas otacza. I to mu się w "Farmie lalek" świetnie udało.
A wszystko podobno zaczęło się przed laty, kiedy Wojciecha Chmielarza na spacer zabrała narzeczona. To była wycieczka połączona z liczeniem nietoperzy w nieczynnej uranowej sztolni...
Barbara Gawryluk