Małopolska/ fot. Pexels
Profesor Konrad Pędziwiatr podkreśla, że plotki o rzekomej relokacji uchodźców w Małopolsce nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i są wykorzystywane politycznie.
Antyimigracyjne nastroje nasilają się głównie w kontekście wyborczym, jako metoda na zdobycie dodatkowych głosów przez polityków różnych ugrupowań.
- Paradoks polityki migracyjnej PiS:
Mimo retoryki antyimigracyjnej, polityka prowadzona przez PiS doprowadziła do zwiększenia liczby migrantów, szczególnie z Azji, co dziś staje się obiektem ataków i niepokojów.
- Migranci niezbędni dla gospodarki Małopolski:
W regionie mieszka i pracuje około 200 tys. migrantów, bez których lokalny rynek pracy, szczególnie w mniejszych miejscowościach, nie mógłby efektywnie funkcjonować.
- Integracja zamiast izolacji:
Profesor podkreśla znaczenie Centrów Integracji Cudzoziemców, które służą przede wszystkim nauce języka i kulturowemu włączaniu legalnie przebywających w Polsce migrantów, przeciwstawiając tę praktykę bezpodstawnym obawom mieszkańców.
Posłuchaj rozmowy Jacka Bańki z prof. Konradem Pędziwiatrem.
Paradoks polityki migracyjnej
Prof. Konrad Pędziwiatr zauważa, że obecne wzmożenie antyimigracyjnych nastrojów jest związane z sytuacją polityczną między dwiema turami wyborów: „Jeśli można jakiekolwiek dodatkowe głosy zdobyć na fali antyimigracyjnych nastrojów, to oczywiście istnieje chęć wykorzystania tej możliwości”.
Te wydarzenia nie mają absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością; funkcjonujemy w erze wymysłów, pogłosek i plotek, które bardzo skutecznie mogą być nagłaśniane, chociażby w mediach społecznościowych. I mogą zmobilizować osoby nie do końca przekonane, wahające się na ostatniej prostej wyborów
- zaznacza prof. Pędziwiatr.
Ekspert zauważa także paradoks polityki migracyjnej prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość, która mimo oficjalnej retoryki antyimigracyjnej doprowadziła do znacznego wzrostu liczby migrantów w Polsce, w tym szczególnie „widocznych mniejszości” – przede wszystkim z krajów azjatyckich. „Dzięki bardzo liberalnej polityce PiS pojawiło się w Polsce około 100 tysięcy osób należących do widocznych mniejszości. Są oni najbardziej na celowniku” – mówi.
Pędziwiatr zwraca uwagę, że Małopolska już dziś opiera swoją gospodarkę na migrantach. „Mamy około 100 tysięcy migrantów zarejestrowanych w Krakowie i drugie tyle w całej Małopolsce, którzy są niezbędni dla rynku pracy. Bez nich przedsiębiorstwa w Nowym Sączu, Tarnowie i innych miejscowościach nie mogłyby normalnie funkcjonować” – przekonuje.
I dodaje:
Migranci pojawili się też w mniejszych miejscowościach, właśnie po raz pierwszy. I tam są największe obawy, lęk; tam najłatwiej jest ludzi przestraszyć migrantami.
Biura zamiast centrów
Ten irracjonalny strach, który pojawił się w mniejszych miejscowościach - przestrzega prof.Pędziwiatr - może przybierać skrajne formy. „W Kętach są ludzie fotografujący każdą osobę o ciemniejszym kolorze skóry. To jest bardzo niepokojące” – komentuje profesor.
Radni w Rabce chcą zwołać nadzwyczajną sesję, tłumacząc, że boją się relokacji uchodźców; rzecznik Prawa i Sprawiedliwości - w obawie przed migrantami - nie wychodzi z domu w Łagiewnikach, przykłady takich nieracjonalnych zachowań można mnożyć
Prof. Pędziwiatr:
Ośrodki dla uchodźców funkcjonują w Polsce od początku lat 90., czyli zanim weszliśmy do UE. To element polityki uchodźczej. Jedną z największych grup uchodźczych, która przewinęła się przez Polskę byli Czeczeni - około 100 tysięcy. Polska była dla nich krajem tranzytowym, potem wyjechali. Ośrodki są przede wszystkim na ścianie wschodniej, w naszym regionie nie było nigdy planów ich utworzenia, więc to mit i plotka, że coś takiego miałoby powstawać w Rabce.
Ale jest inny temat, który opinia publiczna już zna:
Centra Integracji Cudzoziemców. Są skierowane do legalnie przebywających w naszym kraju migrantów (i legalnie pracujących). Prof. Pędziwiatr przypomina, że ich utworzenie zaplanowało Prawo i Sprawiedliwość:
C
entra powstały, ale w niektórych miejscach zmieniły nazwy na "biura". Ten projekt jest realizowany, ponieważ to część naszych zobowiązań i jeszcze raz warto to podkreślić - mają poprawiać integrację kulturową. Kluczowym elementem jest nauka języka polskiego oferowana dla osób zatrudnionych w polskich przedsiębiorstwach (głównie osób z Ukrainy i Białorusi). One chcą doskonalić umiejętności językowe, zdobywać certyfikaty w przyszłości, potencjalnie myślą może o tym, żeby w Polsce się zadomowić.
Dwie twarze Polski
Według prof. Pędziwiatra, istnieją dwie twarze Polski – otwartej, jak Kraków czy Zakopane, które czerpią korzyści z turystyki i obecności cudzoziemców, oraz drugiej, która podatna jest na manipulacje i irracjonalne lęki, szczególnie w mniejszych miejscowościach.
Widzimy coraz większą liczbę osób, które przyjeżdżają z bogatych krajów Zatoki Perskiej i nam to nie przeszkadza absolutnie. Kobiety w nikabach z zasłoniętymi twarzami chodzą po ulicach Zakopanego, Krakowa i są częścią rzeczywistości. Ale kiedy okazuje się, że lokalna społeczność muzułmańska, która zajmuje się pracą, organizuje część święta Ramadanu i wynajmuje większą halę, to zaczyna się ogromny larum, że Polska się islamizuje.