Zapis rozmowy Jacka Bańki z politologami - prof. Arkadym Rzegockim (UJ) i dr Łukaszem Stachem (UP).
Jacek Bańka: Jest wyrok Trybunału. Opozycja apeluje o zaprzysiężenie 3 sędziów. Co powinien zrobić prezydent Duda?
Arkady Rzegocki: Nie mam zaszczytu być doradcą prezydenta, ale faktycznie jest gorączka medialna. To nie przelewa się na zachowania społeczne czy protesty, poza tymi małymi przed Sejmem. Ja bym nie przesadzał. Obie strony używają mocnego języka. Strona związana z PO nawet przesadza z językiem, on jest dramatyczny. Sam wolałbym, żeby do takiego sporu nie dochodziło, żeby instytucja Trybunału wyszła z kryzysu jako ważny element ładu i systemu politycznego w przyszłości.
J.B: Sam prezydent z dnia na dzień jest w coraz trudniejszej sytuacji?
Łukasz Stach: Tak. Pamiętajmy, że konstytucja głosi, że prezydent nie działa ponad prawem. Działa na zasadach określonych w konstytucji i ustawach. Nie odpowiada przed Bogiem i historią. Wczorajszy wyrok TK jest jasny. Prezydent powinien zaprzysiąc trzech sędziów wybranych legalnie. Trybunał stał się sędzią we własnej sprawie. Zdaję sobie z tego sprawę. Wiem też, że polskie prawo nie jest doskonałe, ale prawo jest. Jak będziemy próbować naciągać przepisy prawa to jest to droga do anarchizacji a nie do wzmocnienia państwa. Tego trzeba unikać, zwłaszcza w sytuacji kiedy geopolityka staje się coraz trudniejsza. Nie powinniśmy sobie pozwolić na podważanie prawa. Jak już to go zmieniajmy.
J.B: Prezydent bierze na siebie ciężar tego kryzysu. Jak to pogodzić z deklarowanym budowaniem wspólnoty?
A.Rz: Logika jest taka, że w czerwcu PO wywołała ruch niewłaściwy, próbując obsadzić 5 członków TK awansem. Teraz mamy reakcję PiS, które sądzi, że wszelkie ważne zmiany instytucjonalne mogą rozbijać się o TK, w którym w 90% będą sędziowie związani z PO. Logicznie da się to wytłumaczyć. Co z tego, że przygotujemy świetne ustawy jak TK będzie blokował reformy? Nawet po zmianach PiS-u 2/3 będą mieli sędziowie wybrani we wcześniejszej kadencji. Wydaje się, że światełkiem w tunelu jest zapowiedź przygotowania ustawy o TK, która by wyszła z doświadczeń dotychczasowych i przeniosła dobre doświadczenia a zmieniła tryb powoływania sędziów, żeby był on mniej upolityczniony. W III RP mieliśmy z kilkoma instytucjami do czynienia, kiedy wydawało się, że bezpartyjne osoby powinny tam spełniać ważne funkcje, jak KRRiTV czy NIK, ale były one upartyjnione. Może trzeba z tego wyciągnąć wnioski.
J.B: Rafał Trzaskowski dzisiaj w Radiu Kraków mówił, że pisania ustawy na nowo boi się jeszcze bardziej. Pytałem o miejsce prezydenta. On za to zapłaci?
Ł.S: Jak chodzi o kwestię popularności to nie sądzę, żeby prezydent poniósł szkody. Spór o TK mało interesuje przeciętnego Kowalskiego. Jak będzie w kranie ciepła woda to prezydent może sobie przypisać nawet sukces. Spór o TK nie powinien odbić się na jego wizerunku. Może jednak zapłacić polityczne. Jakby doszło do kolejnej zmiany wyborczej i jak dojdzie do głosu nowa siła polityczna to mogą próbować pociągnąć prezydenta do odpowiedzialności. Wtedy jest problem. Dzisiaj prezydent powinien wylewać oliwę na wzburzone fale a nie stawać się elementem sporu politycznego. W Polsce to trudne do osiągnięcia, ale tutaj byłaby szansa dla prezydenta na wybicie się na niepodległość i na zrzucenie z siebie odium bycia tylko marionetką prezesa Kaczyńskiego.
J.B: Jak mamy przyjmować zapowiedzi opozycji o trybunale stanu dla prezydenta?
A.Rz: To razi. To zbyt mocny język z obu stron. Ja miałem jeden moment satysfakcji jak strony protestujące przed Sejmem krzyczały to samo, czyli „precz z komuną”. Jakie miłe zjednoczenie. Ja bym studził język polityków. Wiem, że u nas język jest mocniejszy niż realne działania, ale słowa w polityce znaczą.
J.B: Prezydent wykorzystuje swoje zaufanie? Wygrał wybory, miał kredyt zaufania.
Ł.S: Jak chodzi o funkcje reprezentacyjne i jego działania na arenie międzynarodowej to można określić je jako pozytywne. On działa rozważnie. W polityce wewnętrznej, która ze względu na histerię medialną dominuje, może zostać odebrany negatywnie. Pamiętajmy, że prezydent został wybrany większością głosów, ale powinien reprezentować całe społeczeństwo, nie tylko część. Wtedy może zapisać się w annałach jako mąż stanu. Prezydent upolityczniony nie zapisze się dobrze w naszej pamięci i może przez historię zostać oceniony krytycznie.
J.B: Na początku kadencji będzie wszystko co kontrowersyjne a potem ciepła woda w kranie? To wystarczy na reelekcję?
A.Rz: Taka jest teoria. Rzeczywiście tak by było, że najlepiej niepopularne rzeczy robić na początku. Tego oczekiwaliśmy też od poprzednich koalicji. Nie doczekaliśmy się. Miejmy nadzieje, że zapowiedzi i oczekiwania społeczne zostaną spełnione. Pytanie czy TK to główny problem. Dla większości ludzi pewnie nie. W kalkulacjach polityków PiS pewnie tak. To by mogło blokować ewentualne zmiany.
J.B: Co nas może czekać w przyszłym tygodniu? 9 grudnia będzie kolejny wyrok TK.
Ł.S: Podejrzewam, że napięcia nie opadną. Jesteśmy w środku rozgrywki. Trzeba poczekać. Widać jednak, że logika polityczna PiS zawiera w sobie element rewolucyjnej zmiany. PiS szedł do wyborów z hasłem zmiany. PiS próbuje teraz sparaliżować instytucje, które uważa za ostoje poprzedniego reżimu. Pytanie czy po odzyskaniu tych instytucji PiS przeprowadzi zmiany, które będą społecznie popularne? Logika polityczna wydaje się być trafna. Na początku trudne zmiany, opanowanie części instytucji. Jak kurz opadnie to przebudowa państwa. Pytanie czy społeczeństwo zaakceptuje tę wizje, czy to się uda i czy PiS będzie miało na kogo zrzucić ewentualne niepowiedzenie. Jak przejmie całe państwo, całe niezadowolenie spadnie na PiS.
J.B: Co z prezydentem? Zostanie głuchy na apele?
A.Rz: Zobaczymy co będzie z TK. Warto jednak podkreślić bardzo aktywną politykę zagraniczną. To krótki okres sprawowania urzędu, ale ta aktywność to sukces. Jak tylko media mocniej by to pokazały to wielu Polaków by to doceniło. Jest aktywność w Europie czy na Dalekim Wschodzie. Warto na to zwrócić uwagę.
Ł.S: Zgadzam się. Aktywność zagraniczną prezydenta należy ocenić pozytywnie, ale zastrzeżenia budzi to co się dzieje tutaj. Andrzej Duda powinien się wybić na niepodległość i zostać rozjemcą w sporach. To by mu zagwarantowało sukces, także w następnych wyborach.