Zapis rozmowy Przemysława Bolechowskiego z wojewodą Małopolski Piotrem Ćwikiem

 

Bardzo często słyszy się określenie w rozmowach „służby zespolone wojewody”. To takie słowo-klucz. Z jednej strony, nie wiem, czy dobrze kojarzymy, że to policja, straż pożarna itp., z drugiej strony, często zapominamy, że to wojewoda odpowiada za te służby i za ich koordynację. W sytuacjach nadzwyczajnych te wszystkie służby muszą ze sobą współpracować.

 

Oprócz trzonu głównego, którym jest Małopolski Urząd Wojewódzki i poszczególne wydziały merytoryczne, które realizują zadania, funkcjonują jeszcze jednostki administracji zespolonej. Mamy ich w sumie 14. Ich charakter jest bardzo różny, bo w skład wchodzi policja, straż pożarna, nadzór budowlany, kuratorium oświaty, inspektorat weterynarii, inspekcji handlowej, Wojewódzka Inspekcja Transportu Drogowego, stacja sanitarno-epidemiologiczna, Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków, inspektorat farmaceutyczny, ochrony roślin, ochrony środowiska. Ich charakter i zakres działania jest bardzo różny, ale wszystkie realizują zadania w ramach administracji rządowej, tzw. administracji zespolonej, która jest zespolona z wojewodą przede wszystkim poprzez kwestie budżetowe, a po drugie poprzez sprawy organizacyjne. Merytorycznie często podległość jest bezpośredniego ministra, ale wszystkie te jednostki pozostają w jednym worku budżetowym przyznawanym wojewodzie jako dysponentowi. Wojewoda jest dysponentem budżetu nie tylko ma zadania rządowe, ale także na poszczególne jednostki administracji zespolonej.

 

To wszystko w jakimś sensie łączy się też z bezpieczeństwem? Często zapominamy, że kwestie strategiczne są w gestii urzędu wojewódzkiego, a więc władzy państwowej.

 

Tak i są na co dzień realizowane. Inspektorat weterynarii to np. kwestia ptasiej grypy czy ASF. Urząd Ochrony Zabytków może część kompetencji powierzać konserwatorom miejskim i tak jest w Krakowie i Zakopanem. Inspektorat Jakości handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych odpowiada za kontrolę tych artykułów, które pojawiają się w sklepach. Sprawdza się ich jakość, zawartość. Inspektorat Farmaceutyczny to bezpieczeństwo na rynku leków i nadzór nad funkcjonowaniem aptek. W pewnym sensie też kuratorium oświaty czuwa nad bezpieczeństwem. Kurator w dużym zakresie odpowiada za bezpieczeństwo w szkole.

 

Zapewne daje poczucie bezpieczeństwa rodzicom, że kuratorium w sytuacjach kryzysowych działa i że szkoły są pod stałym nadzorem.

 

I to jest ujednolicenie przepisów, dlatego że nadzór pedagogiczny zapewnia, że we wszystkich szkołach jest realizowany ten sam plan nauczania, że zapewnione są te same warunki, jeśli chodzi o funkcjonowanie szkół, kompetencje nauczycieli. To jest duży zakres działań często realizowanych wspólnie z samorządem.

 

Rozumiem, że filarem bezpieczeństwa jest to, żeby tego typu służby były pod nadzorem państwowym?

 

Rzeczywiście była tendencja, żeby maksimum kompetencji przekazywać w ręce prywatne, bo to taniej. To była koncepcja taniego państwa moim zdaniem w złym rozumieniu.

 

Później państwo istniało teoretycznie.

 

Myśmy nie doświadczyli tego na terenie województwa małopolskiego, ale np. w województwie łódzkim transport sanitarny w znaczącej części jest wykonywany przez podmiot prywatny, zagraniczny. W ramach Ustawy o ratownictwie medycznym powoli wracamy do normalnego modelu w innych województwach. To jest przykład, że oddawaliśmy wiele kompetencji jako państwo w ręce prywatne, pozbawiając się też nadzoru.

 

Ostatnio usłyszałem, że reaktywowano szpital miejski w Pszczynie, który został sprywatyzowany i w pewnym momencie zniknął. Samorząd musiał przyznać się do tego, że jednak musi być organem prowadzącym, żeby placówka zdrowia istniała. To też wskazuje, że prywatyzowanie wszystkiego często ma fatalne konsekwencje.

 

Prywatyzowanie, likwidowanie, zamykanie chociażby komisariatów policji w mniejszych społecznościach lokalnych to pozbawianie mieszkańców poczucia bezpieczeństwa. Zdarzało się, że policja o kilkadziesiąt km od miejsca zamieszkania. Nie na tym polega idea taniego państwa, żeby ograniczać wydatki, które powinny być ponoszone, żeby zapewnić bezpieczeństwo. Ważne jest funkcjonowanie tych poszczególnych jednostek administracji zespolonej i realizowanie ich zadań profesjonalnie.

 

Przykładem jest też Poczta Polska.

 

Poczcie Polskie przywrócono status narodowego operatora pocztowego i tak powinno być. Pewne strategiczne dziedziny nie mogą pozostawać w rękach prywatnych. Ciągle jesteśmy jeszcze w drodze. Udaje się zamykać kolejne etapy. Przypominam sobie sytuację, kiedy pojawił się prywatny operator, który dostarczył przesyłki pocztowe z wyłączeniem listów. Pamiętam, kiedy dostałem przesyłkę z kawałkiem blachy w środku. To było obejście tego przepisu. W ten sposób poczta traciła segment, który był związany z obsługą listów. Mamy jeszcze trochę takich dziedzin, w których jest przemieszanie sektora prywatnego z państwowym. Proszę nie rozumieć tego w ten sposób, że neguję każde prywatne działanie w obszarze publicznym. Nie można uogólniać. Natomiast państwo nie może się pozbawiać pewnych obszarów działań. Nie wyobrażam sobie, żeby np. Inspektorat Weterynarii był prowadzony przez podmiot prywatny.

 

Wspomnijmy też przesyłki sądowe, które odbierałem np. w perfumerii.

 

Bywało, że ważne przesyłki nie docierały. To miało pewne reperkusje np. w postępowaniach prokuratorskich czy sądowych.

 

Oddział ds. Integracji Cudzoziemców Wydział Polityki Społecznej – brzmi bardzo poważnie. Czym się zajmuje?

 

To realizacja zadań, które są przypisane do Wydziału Sprawy Obywatelskich Cudzoziemców. To jeden z wydziałów merytorycznych w urzędzie wojewódzkim. Jednym z zasadniczych zadań, poza wydawaniem paszportów, jest obsługa cudzoziemców. Mamy do czynienia z bardzo szybkim przyrostem wniosków o wydanie pozwoleń na pobyt i na pracę na terenie UE. Podjęliśmy wysiłek, żeby poszerzyć tę możliwość obsługi cudzoziemców. Przenieśliśmy Wydział Paszportowy na ul. Stolarską dając naszym obywatelom większą halę do obsługi. Co prawda jest tam pewna uciążliwość związana z brakiem parkingu, ale paszport wyrabiamy raz na 10 lat. Pomieszczenia, które są w naszym budynku, zostały przeznaczone na obsługę cudzoziemców. By sprawnie ich obsługiwać, potrzebna jest działalność doradcza, informacyjna. W dużej części są to obywatele Ukrainy, którzy przejeżdżają tutaj za pracą, a być może pozostaną. Taki jest też cel tego projektu i podejmowanych działań, czyli poszerzenie zakresu usług, które służą integracji obywateli państw trzecich na terenie naszego województwa. Realizujemy te zadania w Krakowie, Nowym Sączu i Tarnowie.

 

Małopolska to nie tylko Kraków – wielu obywateli regionu to rolnicy. Plan dla Wsi premiera Morawieckiego to program, który ma dać impuls rozwoju tej strefy gospodarki.

 

Do Planu dla Wsi warto dodać jeszcze jeden segment – w sierpniu zaczynają się uroczystości dożynkowe czyli bogactwo kulturowe, bogactwo tradycji. Dlatego nowy program EtnoPolska daje możliwość dofinansowania działań stowarzyszeniom, Kołom Gospodyń Wiejskich, OSP, czyli wszystkim, którym leży na sercu zachowanie bogactwa etnograficznego. Niedawno uczestniczyłem w Święcie Czosnku – poza promowaniem czosnku i ludowych potraw, można było zobaczyć prawdziwe bogactwo tradycji … A Plan dla Wsi to wsparcie polskiego rolnictwa, kolejny etap pomocy dla tych mieszkańców, którzy rolnictwem się zajmują. Mówiliśmy o programach dla rodzin, one też trafiają do mieszkańców wsi, ale tu mówimy o bardziej konkretnym wsparciu jak wzmacnianie grup producenckich, holding spożywczy, który ma czuwać nad regulacją cen i przeciwdziałać wyzyskowi cenowemu, podniesienie kwoty wolnej od podatku z 20 do 40 tysięcy dla rolników, którzy zdecydują się detalicznie sprzedawać swoje produkty na miejscu, podniesienie dopłat do paliwa rolniczego. To wszystko ma pomóc rolnikowi, ale też promować polską żywność. Ma też poprawić sytuację bytową tych, którzy mieszkają na wsi. Trend odpływu ludzi ze wsi do miast jest nadal duży a my chcemy wzmacniać polskiego rolnika i jego konkurencyjność na świecie, gdzie już teraz marka polskiej żywności jest bardzo wysoka.

 

Szokują różnice cen między tymi, które wychodzą od rolnika a tymi, za które te produkty kupujemy w sklepie. Rolnik dostaje parę procent końcowej sumy, a pośrednik zarabia krocie.

 

Rolnicy mówią, że za kilogram jabłek dostają kilkadziesiąt groszy, a konsument płaci w sklepie kilka złotych. Chcą tylko połowy końcowej ceny i to jest właśnie zadanie holdingu, aby przeciwstawiać się zmowie cenowej i zapewnić rolnikowi godziwe wynagrodzenie za produkt, który wytworzyli i sprzedali.