-
Brakuje dziś elit zdolnych do odważnych, symbolicznych gestów, takich jak te, które budowały pojednanie polsko-niemieckie po 1965 roku.
-
Relacje społeczne i lokalne między Polską i Niemcami nadal są żywe, nawet jeśli politycznie te stosunki się ochłodziły.
-
List biskupów mógłby być inspiracją w relacjach polsko-ukraińskich, bo spory są dziś mniejsze niż te między Polską a Niemcami pół wieku temu.
-
Warunkiem pojednania jest wola polityczna i odwaga jednostek lub grup, które podejmą dialog, nawet jeśli Kościoły mają dziś mniejszy autorytet niż kiedyś.
-
Nie jest istotne, która strona wykona pierwszy gest — historia pokazuje, że czasem najbardziej przełomowe akty przychodzą z niespodziewanej strony.
- A
- A
- A
"Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Czy dziś mamy odwagę, żeby raz jeszcze napisać te słowa?
W roku 1965 „logika historii” wskazywała, że pojednanie powinni rozpocząć Niemcy — a jednak to Polacy zrobili pierwszy krok, tak powstał list biskupów polskich do niemieckich. Prof. Joanna Lubecka przekonuje, że w dialogu najważniejsze nie jest to, kto wyciągnie rękę, ale czy ktoś odważy się zrobić to pierwszy, wbrew kalkulacjom, schematom i oczekiwaniom. To lekcja aktualna także dla relacji polsko-ukraińskich. "Relacje polsko-niemieckie były dużo trudniejsze. Z Ukrainą mamy mniejsze spory" - mówiła na antenie Radia Kraków prof. Lubecka.Symboliczny ciężar listu z 1965 roku a dzisiejszy brak elit
Profesor Lubecka podkreśla, że 60. rocznica listu biskupów polskich i niemieckich ujawnia bolesny kontrast między tamtym aktem odwagi a współczesnym brakiem politycznego przywództwa. Jej zdaniem dziś brakuje elit, które potrafiłyby myśleć w długiej perspektywie, tak jak Tadeusz Mazowiecki czy Helmuth Kohl — osoby, które rozumiały wagę gestów pojednania i umiały nadać im rangę historyczną. Na poziomie symbolicznym widać więc wyraźnie, że dzisiejsza polityka nie dorasta do ambicji tamtego czasu.
Wydaje mi się, że brakuje dzisiaj elit, które w ’89, ’90 roku tworzyły pojednanie polsko-niemieckie. (…) Dziś stosunki między Polską a Niemcami są, jakie są. One nie są dobre
- mówi prof. Lubecka.
Choć na poziomie państwowym dialog wyraźnie słabnie, profesor zwraca uwagę, że relacje społeczne i lokalne — szczególnie w regionach przygranicznych — wciąż trwają i rozwijają się. Uniwersytety, stowarzyszenia i mieszkańcy pogranicza od dekad wykonują konsekwentną, spokojną pracę na rzecz budowania zaufania. To właśnie tam — jej zdaniem — najlepiej widać długofalową skuteczność listu biskupów:
Czy list biskupów może być inspiracją w relacjach z Ukrainą?
W odniesieniu do relacji polsko-ukraińskich Lubecka zauważa, że spory polsko-niemieckie były w latach 60. i 70. dużo trudniejsze niż te, które dzielą dziś Polskę i Ukrainę. Granice nie są sporne, a konflikty dotyczą głównie pamięci historycznej. Z tego powodu, jak mówi, listu biskupów mógłby być inspiracją. Ale pod warunkiem, że znajdzie się odważna grupa liderów zdolnych do podjęcia ryzyka moralnego i politycznego.
Paradoksalnie można powiedzieć, że relacje polsko-niemieckie były dużo trudniejsze. Patrząc na zimno, z Ukrainą mamy dużo mniejsze spory
- mówi Joanna Lubecka.
Rozmówczyni podkreśla, że pojednanie nie wydarzy się „samo z siebie”. Potrzebna jest wola polityczna po obu stronach, ale także odwaga osób lub grup, które gotowe są rozpocząć dialog — nawet jeśli nie wiadomo, jak się on potoczy. Przypomina, że list z 1965 roku był w dużej mierze dziełem jednego człowieka: biskupa Bolesława Kominka. Dziś pytanie brzmi: czy Kościoły — osłabione i mniej autorytatywne — są w stanie pełnić podobną rolę?
To była inicjatywa jednego człowieka… To jest potęga wiary jednej osoby albo grupy ludzi. Ktoś musi to zacząć.
- dodaje gościni Radia Kraków.
Kto powinien wyciągnąć rękę pierwszy? Historia uczy pokory
Czy pierwszy gest powinien należeć do Polski czy do Ukrainy? Profesor Lubecka odpowiada ostrożnie. Przypomina, że w 1965 roku „logika historii” wskazywałaby, że to Niemcy powinni prosić o przebaczenie jako pierwsi, a tymczasem zrobiła to strona polska. Dlatego jej zdaniem ważniejsze od kolejności jest po prostu rozpoczęcie procesu:
Gdyby nas przeniesiono do roku 1965 wszyscy powiedzieliby, że to Niemcy powinni wyciągnąć rękę. A stało się inaczej.
Komentarze (0)
Najnowsze
-
21:06
Synagoga w Czarnym Dunajcu ocalona. "To test moralny, którego część radnych nie zdała”
-
20:33
Wciąż zamknięty przejazd ulicą Węgierską w Nowym Sączu
-
18:05
"Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Czy dziś mamy odwagę, żeby raz jeszcze napisać te słowa?
-
18:01
Jaka przyszłość czeka szkołę w Rozkochowie? Sprawa trafiła do sądu
-
17:28
W parku w Andrychowie rozpoczęła się budowa tężni solankowej
-
16:18
"Mieszkańcy są wściekli, że zamiast pracować, kłócimy się" - Andrychów odwoła całą radę miejską?
-
16:16
Pół miliona paneli słonecznych ma stanąć w Łukowej. Mieszkańcy protestują, władze składają obietnice
-
16:03
Czego o Tarnowie nie wiecie, a powie wam sztuczna inteligencja? Zaskakujący ranking
-
15:45
Niedoceniona Józefa Kogut po 100 latach nadal zachwyca
-
15:02
Była droga, ale zmył ją deszcz. Mieszkańcy Prądnika Czerwonego mają kłopot z ulicą Bohomolca
-
14:43
Poważna awaria na kolei w Kozłowie, są opóźnienia w kursowaniu pociągów
-
14:30
W Krzyszkowicach koło Myślenic powstaną nowe drogi. Połączą osiedla z Zakopianką
-
14:15
Bartosz Szydłowski: Uwielbiam tworzyć sytuacje, które wykraczają poza oczekiwania strefy komfortu