To nie pierwszy raz, gdy proboszcz tej parafii wchodzi w przestrzeń polityczną, wykorzystując pozycję duchownego.
No trudno je jakkolwiek skomentować, oprócz tego, że można wyrazić wyrazy zażenowania tak skandaliczną właśnie wypowiedzią księdza proboszcza, która – jak zostało już też wspomniane – jest nie pierwszym takim przypadkiem. Podobne słowa słyszeliśmy już pięć lat temu. Sprawa była wtedy szeroko komentowana w mediach, również katolickich
– mówi dr Kleczka.
Brak konsekwencji ze strony przełożonych
Ekspert zwraca uwagę, że problemem nie są wyłącznie słowa duchownego, ale także reakcja jego przełożonych.
Po pięciu latach takie dzielące wiernych słowa znów się pojawiają. To świadczy źle zarówno o proboszczu, jak i o jego przełożonych, którzy - jak widać - nie wyciągnęli właściwych konsekwencji. Pojawiła się forma pouczenia, ale z takiego pouczenia niewiele wynika
- ocenia.
Według dr. Kleczki samo przeniesienie księdza do innej parafii nie rozwiązuje problemu.
Rozsądny biskup powinien uderzyć w takie argumenty, które pokazywałyby na konsekwencje tego typu słów - na to, jak one wpływają na wspólnotę wiernych. Jeżeli pojawiają się sformułowania będące jawną agitacją polityczną, to pokazuje brak szacunku do samodzielności wiernych i ich poglądów
- zaznacza.
Proboszcz a podziały społeczne
Warto też zwrócić uwagę wątek atrakcyjności takich przekazów dla części wiernych.
To nie jest tak, że ludzie podzielili się pod wpływem słów księdza. Oni już są podzieleni, bo sytuacja polityczna w Polsce jest bardzo napięta. Proboszcz wpisuje się w ogólniejszą narrację sporu. Nic dziwnego, że osoby, dla których jego przekonania są bliskie, będą mu kibicować, niezależnie od tego, czy chodzą do kościoła, czy nie
- mówi dr Kleczka.
Jego zdaniem duchowny w lokalnej społeczności ma szczególną rolę.
Proboszcz jest nie tylko ważną osobą w małej społeczności, ale także duchowym przewodnikiem. Słowa dzielące czy nienawistne uderzają w sam sens jego pracy i przesłania, z którym powinien się zwracać do wiernych
- dodaje.
Przykład idzie z góry
Dr Kleczka przypomina, że podobne postawy pojawiały się również wśród hierarchów Kościoła w Krakowie:
Przypomnijmy wypowiedzi arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, które rezonowały ogólnopolsko. Dla części wiernych były powodem do dumy, dla innych do krytyki. Biskup jednak powinien być transparentny - ale w taki sposób, abyśmy kompletnie nie wiedzieli, na kogo głosuje
- podkreśla.
W tym kontekście, jak zauważa, wypowiedzi proboszcza Czajki nie są wyjątkiem, a raczej powieleniem postaw obecnych także wśród jego przełożonych.
Gdzie jest granica?
Na pytanie o to, kiedy ksiądz powinien mówić o polityce, a kiedy nie, ekspert odpowiada jednoznacznie:
Podstawowy błąd polega na tym, że z ambony dotyka się poziomu postulatów politycznych, zamiast próbować zrozumieć motywacje stojące za tymi postulatami.
Jako przykład podaje dyskusję o zmniejszeniu liczby godzin religii w szkołach.
Zamiast piętnować takie rozwiązania, znacznie bardziej pożyteczne byłoby zrozumienie, dlaczego ten postulat pojawia się w społeczeństwie. Być może nie wszyscy parafianie wysyłają dzieci na religię. Próba zrozumienia ich decyzji i wyjścia do ludzi byłaby czymś o wiele cenniejszym
- mówi dr Kleczka.
Według niego Kościół powinien skupić się na budowaniu oferty duszpasterskiej odpowiadającej na realne potrzeby wiernych.
Nawet jeśli lekcji religii będzie mniej, parafia może stać się miejscem, w którym dzieci będą mogły bezpiecznie rozwijać swoją duchowość
- zaznacza.