Zapis rozmowy Jacka Bańki z burmistrzem Krynicy, Piotrem Rybą.
Krynica będzie ogłaszać przetargi na inwestycje związane z Igrzyskami Europejskimi. Chodzi o remont hali lodowej i tor MTB. Jak nie uda się rozstrzygnąć przetargów, lub kwoty będą kilkukrotnie wyższe, to co zrobi Krynica? Jest plan B?
- Otrzymaliśmy dużą promesę na 25 milionów. Zgłosiliśmy do KPRM pewien zakres prac. Zobaczymy, jak będzie po przetargu. Dopinamy ostatnie pozwolenia na budowę. Będziemy gotowi projektowo. Nie chcę wróżyć z fusów, czy się zmieścimy, czy nie. Będziemy chcieli cały zakres prac wykonać. Jakby to jednak było kilkanaście milionów za dużo, to gminy Krynica nie stać, żeby to pokryć z własnych środków. Na teraz nie chcę się zastanawiać, czy nam się uda. Chcemy ogłosić przetarg. Przetarg na remont hali lodowej to pewnie koniec sierpnia, początek września. Poczekamy na rozstrzygnięcie. Zgłosiliśmy też przetarg na budowę amfiteatru w Krynicy. To wymaga czasu, ale nie powiem, co się stanie. Jak będą braki w środkach, pewnie wszystkiego nie zrealizujemy. Na razie takiej myśli jednak nie dopuszczam.
Taki jest przykład Krakowa, że nie udało się przetargów rozstrzygnąć. Stąd decyzja o etapowaniu pewnych inwestycji. Zrobi się teraz to, co konieczne, a resztę po Igrzyskach. W wypadku Krynicy takie rozwiązanie jest możliwe?
- Jak chodzi o tor MTB, maksymalny koszt to około 2 miliony złotych. To musi zostać wykonane. To inwestycja sportowa. Tak samo remont hali lodowej. Co do infrastruktury to chcemy, żeby całość powstała, ale możemy etapować, ograniczać pewien zakres. Wymaga to akceptacji władz centralnych. To one dawały promesy na podstawie wniosków gmin. Wiem, że może być konieczność etapowania, ale co do inwestycji sportowych nie będziemy kalkulować. Chcemy w pierwszym rzędzie to wykonać.
Ile czasu potrzeba na wykonanie tych inwestycji? Kiedy to musi się rozpocząć?
- Jak chodzi o halę lodową, jest wymiana dachu. Wiele będzie zależało od zimy. Mamy nadzieję, że ocieplenie dachu, wzmacnianie konstrukcji dachu uda się zrobić na jesień. Potem będzie cała wiosna na systemy wentylacji, remont szatni, montaż fotowoltaiki, wymianę kotłów. Jesienią chcemy zacząć. Jak chodzi o tor MTB to na tor podwójny mamy już pozwolenie na budowę. Muszą być jeszcze przeszkody, mostki. Jesteśmy w kontakcie z projektantem. Chcemy to też zacząć na jesień, ale tak nas czas tu nie goni z resztą toru. Tam są prace dotyczące wyprofilowania gruntu, postawienie przeszkody. Nie jest to skomplikowany proces inwestycyjny. Dwa miesiące wystarczą, żeby to powstało.
Do 23 sierpnia trwają konsultacje społeczne ws. uchwały antysmogowej dla Małopolski. Z perspektywy Krynicy przesunięcie wejścia w życie zakazu palenia kopciuchami jest konieczne, czy termin powinien zostać utrzymany?
- Sama Krynica ma dobrą jakość powietrza. Poziom gazyfikacji ośrodków, hoteli, spółdzielni jest duży. Są pojedyncze przypadki kopciuchów. Sytuacja jest tak skomplikowana z cenami węgla, drzewa… Jak jest szansa, żeby pewnych ludzi nie wykluczać z dostępu do ciepła w zimie, ja nie będę bardzo oponował. Tak czy inaczej te kotły i tak mają swoją wytrzymałość. One w najbliższym czasie i tak będą wymienione. Nie zamierzam jednak blokować przesunięcia tego terminu wejścia w życie uchwały.
Choć gmina uzdrowiskowa musi zważać na to, czym palą sąsiedzi.
- Oczywiście, wszystko się zgadza. Ciężko jednak czasem namówić kogoś. Na pewno zmiana to jedno. Wchodzi też inflacja, podwyżka cen nośników energii. Niektórych może też nie być stać na to. Sama jakość powietrza w Krynicy jest na dobrym poziomie. Są jednak gminy, gdzie w ogóle nie ma gazu. Tam problem jest duży. Nie będziemy tego blokować.
Jest też pomysł przywrócenia możliwości palenia nowymi piecami pozaklasowymi. Płynie on ze strony władz województwa.
- Każde rozwiązanie, które spowoduje, że dostęp do centralnego ogrzewania będzie powszechny w tym ciężkim okresie, jest dobry. Jak nie będzie ubóstwa energetycznego i część ludzi nie będzie pozbawiona centralnego ogrzewania, każdy taki pomysł jest warty uwagi. Nie jesteśmy dogmatykami, że to musi wejść 1 stycznia. Jesteśmy otwarci na dyskusje. Każda sprawa wymaga czasem kompromisów.
Nawet jakby kompromis miał objąć nowe kopciuchy?
- To sytuacja ocenna. Od kilku lat nowych kopciuchów chyba nie można kupić. W handlu są tylko kotły klasowe. Jeśli ktoś ma… Jeśli przesuwamy uchwałę i dopuszczamy starego kopciucha, to nowy chyba wiele się nie różni. Możemy kogoś pozbawić ogrzewania i godnego życia, lub tego zakazać. Wybór jest w rękach Sejmiku. Stąd konsultacje społeczne. Rozumiem sytuacje różnych osób. Nie każdy ma stabilną stopę finansową. Czasem trzeba mu pomóc. Bądźmy empatyczni.
Rząd chce testować w Małopolsce system relokacji uchodźców do mniejszych miejscowości. Czy Krynica ma dziś potencjał, żeby uchodźcom zapewnić mieszkanie i pracę przy pomocy rządu?
- Krynica wybija się, jeśli chodzi o ilość uchodźców w gminie. Mamy potężną bazę noclegową, która została uruchomiona od marca. Cały czas u nas jest sporo uchodźców. Jakby rząd pomagał, budował mieszkania komunalne dla uchodźców i mieszkańców gminy, branża turystyczna potrzebuje rąk do pracy, nie bylibyśmy przeciw. Jak ktoś w Krynicy szuka teraz pracy, znajdzie ją. Branża potrzebuje kadry. Jakby wypełnić tę dziurę pracowniczą wypełnić… Bez znaczenia, czy to Polak, czy Ukrainiec. Chodzi o jakość pracy.
Czyli lokalny rynek pracy wchłonąłby jeszcze część pracowników z Ukrainy?
- Na pewno. Branża turystyczna ciągle się rozwija. Są inwestycje przy wyciągach narciarskich. Słychać, że w niektórych hotelach brakuje rąk do pracy. Jakby było nieco chętnych osób na pracę w naszej okolicy, bylibyśmy za.
Podkreśla pan rolę branży turystycznej. Przed nami długi weekend, w Krynicy finał Festiwalu im. Jana Kiepury. W Krynicy jest komplet?
- Tak. Prawie na każdym koncercie jest znaczące obłożenie. Koncert finałowy jest dawno wyprzedany. Cała śmietanka z kraju tutaj śpiewa. Jest wysoki poziom. Jesteśmy zadowoleni. To jubileuszowy, 55. Festiwal. Jest współpraca z województwem, Ministerstwem Kultury. To nasza flagowa impreza. Jesteśmy zadowoleni z tego sierpnia. W weekend Krynica pęknie w szwach.
Jakie są pierwsze podsumowania branży turystycznej tego mijającego już sezonu letniego?
- Krynica jest takim miastem, że lipiec wolno się rozkręca, ale od połowy lipca branża jest zapełniona. Do tego jest turysta jednodniowy. Po covidzie i przy inflacji, wojnie staramy się nie narzekać. Pamiętamy, jak był zakaz ruchu turystycznego, ruchu sanatoryjnego. Hulał tu wiatr. Cieszymy się z tego, co jest. Krynica podnosi swoją atrakcyjność. Ilość odwiedzin i powrotów zadowala. Deptak jest na tak wysokim poziomie, że ludzie mówią „wow”. To się przekłada na pieniądze dla ludzi i dla gminy. Wszyscy w Krynicy żyjemy z turystyki. Covid pokazał, czym jest Krynica, gdy nie może do niej przyjechać turysta.