10 września w Warszawie odbyła się ogólnopolska manifestacja pielęgniarek i położnych, a już 11 września w Krakowie międzynarodowa konferencja poświęcona przyszłości tego zawodu zorganizowana m.in. przez Wydział Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mowa będzie także o historii, ponieważ 90 lat temu w Krakowie powstała Uniwersytecka Szkoła Pielęgniarek i Opiekunek Zdrowia. Była jedną z najlepszych tego typu szkół w Polsce. 

Gośćmi programu "Przed hejnałem" były: 

prof. Maria Kózka, Dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum UJ, konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa; 
Maria Szymaczek, naczelna pielęgniarka szpitala uniwersyteckiego w  Krakowie; 
Urszula Front, pielęgniarka w szpitalu uniwersyteckim.

 

- Dzisiaj w Warszawie o 11 rozpocznie się manifestacja pielęgniarek i położnych z calej Polski. Dociera do nas jedne postulat - podwyżki, ale to nie tylko o pieniądze chodzi?


Maria Szymaczek - Działania pielęgniarskie zmierzają ku poprawie sytuacji zawodowej i poprawie warunków pracy. Pielęgniarki to  osoby profesjonalnie przygotowane do zawodu, często z wyższym wykształceniem. Pielęgniarstwo sprzed 90 lat różni się od obecnego. Dzisiejsze wymaga wiele zmian i o tym będziemy mówić na jutrzejszej konferencji. Pielęgniarka przygotowana jest do rozmów z rodzinami, do informowania jej o stanie pacjenta. Potrafi przygotować pacjenta do działań medycznych i pomóc w powrocie do zdrowia. Czynnik ekonomiczny jest nie bez znaczenia. Jeśli pielęgniarki będą więcej zarabiać, nie będą musiały pracować w wielu miejscach.

 

- Jeszcze 8 lat temu w Polsce przypadało 8 pielęgniarek 1000 mieszkańców, dziś jest to 5,5. Co się dzieje, że jest ich mniej? Ten zawód stał się mniej popularny wśród młodych osób czy pielęgniarki wyjechały na Zachód?


Prof. Maria Kózka - Ten wskaźnik jest jednym z najniższych w Europie. Wpłynęła na to zmiana w systemie edukacji, warunki pracy pielęgniarki. 40% pielęgniarek nie podejmują pracy w zawodzie. Około 20 tys. pobrało zaświadczenia potwierdzające kwalifikacje i podjęło pracę w UE. Spadek liczby młodzieży chcącej wykonywać ten zawód, mała liczba szkół, a pielęgniarki są grupą zawodową starzejącą się. 

 

- W szpitalach są wakaty czy nie przewidują więcej etatów?


Prof. Maria Kózka - To jest bardzo różnie. Są problemy ekonomiczne. Szpitale szukają oszczędności. Trwają poszukiwania regulacji prawnych, które nakładałyby obowiązek na dyrekcję szpitali zatrudniania takiej liczby pielęgniarek, która zapewniałyby bezpieczeństwo. W systemie opieki zdrowotnej nie ma dietetyka, psychologa, rehabilitanta - wszystkie obowiązki wykonuje pielęgniarka, które nie zawsze są przypisane do jej obowiązków.

 

- Jak wygląda pani dzień pracy?


Urszula Front - Pracuję w systemie 12 godz. Zaczynam o 6 i kończę o 18. Pracuję na oddziale kardiologii. Zaczynam od odebrania raportu, pobrania krwi, przygotowania pacjentów do zabiegów inwazyjnych. Skupiam się na wykonywaniu poleceń lekarza, opiece nad pacjentem już po zabiegu. 

 

- Często słyszy się, że w Polsce opieka kardiologiczna stoi na wysokim poziomie, pomimo to brakuje czasu na informowanie pacjenta, na przygotowanie go do tego, co będzie się działo po wyjściu ze szpitala.


Urszula Front - Nie jestem w stanie poświęcić czasu pacjentowi tyle czasu, ile chciałabym. Na naszym oddziale przypada 6 pacjentów na 1 pielęgniarkę.

 

- Wszędzie tak to wygląda? Nie jest chyba aż tak źle.


Maria Szymaczek - Szpital Uniwersytecki stara się dobrze zajmować pacjentem. W mniejszych szpitalach może już nie być tak dobrze. Bardzo ważna jest edukacja, by uczyć pacjenta, co robić po wyjściu ze szpitala. Pielęgniarki są do tego przygotowane, mogą to robić, ale potrzebują na to czasu.

 

- Kiedyś na oddziałach były dietetyczki, salowe, dzisiaj tego personelu brakuje.


Prof. Maria Kózka - Tak, reforma z 1999 roku doprowadziła do tego, że z oddziałów szpitalnych zniknęły osoby, które mogły wspierać pielęgniarki. Dlatego pielęgniarka wykonuje te zadania, które są dla pacjenta najważniejsze. Pielęgniarka ma niekiedy 15-17 pacjentów, ale pierwszeństwo ma pacjent niesamodzielny, pacjent, który ma duże oczekiwania. Osoba starsza wymaga więcej opieki ze strony pielęgniarki.

 

- W odczuciu społecznym zawód pielęgniarki kojarzy się z misją, z powołaniem. Ludzie uważają, ze postulaty ekonomiczne nie przystoją ludziom, którzy pracują z powołania. Jak wytłumaczyć społeczeństwu, że ten zawód jest niedoceniany z punktu widzenia ekonomicznego, biorąc pod uwagę wyzwania i obciążenia?


Prof. Maria Kózka - Powołanie łączy się z poświęceniem. Staramy się w systemie kształcenia zwracać uwagę na tę wrażliwość na drugiego człowieka, na życzliwość, oddanie. Z drugiej strony jest to zawód, więc powinien być on uregulowany prawnie, a więc wynagradzany. Tu powstał dysonans. 

 

- Często lekarze narzekają na to, że coraz więcej czasu poświęcają na papierologię. Jak jest w przypadku pielęgniarek?


Urszula Front - 10 lat temu, gdy zaczynałam pracę nie było tej dokumentacji aż tak wiele. Teraz jest jej więcej. To dobrze, ale to też pochłania czas. To należy do naszych obowiązków, a pacjenci myślą, że nic nie robię, widząc mnie przy biurku.


Prof. Maria Kózka - Pacjenci mają prawo wglądu do dokumentacji. Pielęgniarki na całym świecie wypełniają dokumentację, jednak to wskaźnik jest problemem.


Maria Szymaczek - Ta dokumentacja ma zabezpieczyć pielęgniarkę przed roszczeniami, a pacjenci są coraz bardziej roszczeniowi. Pracujemy nad tym, by dokumentacja elektroniczna była bardziej uproszczona.

 

- Jak powinni pacjenci zwracać się do pielęgniarek?


Urszula Front - Jeśli pacjent mówi do mnie "siostro", to mi to nie przeszkadza.


Prof. Maria Kózka - Nie ma to znaczenia, ale nie jesteśmy zadowolone z tego, że nasi koledzy - lekarze i w mediach zwracają się do nas "siostro". Wykonujemy zawód medyczny, profesjonalny, więc wolałybyśmy pielęgniarka. Jednak nie obrażamy się i przyjmujemy "siostrę".