Coroczna waloryzacja 800+, 100 tysięcy dopłaty do mieszkań dla rodzin 2 plus 3, czy dochód gwarantowany w wysokości 500 zł. O takich wydatkach socjalnych mówili politycy Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach, co Sławomir Mentzen nazwał już rujnowaniem państwa. Rzeczywiście nie ma takiej ceny, której nie warto by zapłacić, by wygrać wybory parlamentarne, bo też jednocześnie narzekają państwo na fatalny stan finansów publicznych.
To jest bardzo wybiórcze traktowanie tej konferencji, tego kongresu programowego. Tam oczywiście były różne dyskusje, różne problemy były poruszane. To nie jest jeszcze ostateczny program. Teraz te wszystkie propozycje będą zebrane w program do konsultacji z Polakami. Będziemy jeździć po Polsce, będziemy konsultować, również z ekspertami, którzy będą nam towarzyszyć. Dopiero później powstanie generalny program.
Ja byłem moderatorem panelu o finansowaniu ochrony zdrowia i tam też padła kontrowersyjna propozycja, choćby rozdzielenia pracy lekarzy w sektorze prywatnym i publicznym – tak jak jest w Niemczech czy w wielu innych krajach. Ale to nie znaczy, że to jest nasz program. To jest propozycja rzucona do dyskusji. Konferencje takie są po to, żeby rozmawiać i wywoływać dyskusję. A żeby dyskusja się zaczęła, musi być najpierw jakaś kontrowersja. Zacznijmy od grubego C, a potem dyskutujmy dalej.
No to właśnie o kontrowersjach teraz porozmawiajmy. Bo też po tym, gdy wprowadzili państwo „Bezpieczny kredyt 2%”, ceny mieszkań wzrosły rekordowo. Dziś za metr kwadratowy w Krakowie płaci się średnio 17 tysięcy. Ile będą kosztować mieszkania, gdy wprowadzą Państwo program dopłat w wysokości 100 tysięcy?
Podkreślam – pan złapał jeden z programów, jedną z propozycji jakiejś osoby, która była na konferencji. Tak, jest to propozycja, która będzie badana. Zostanie zanalizowana z rynkiem finansowym, mieszkaniowym i z Polakami. Będziemy się temu przyglądać, jakie to będzie miało skutki, jak to będzie wyglądało.
Jest kilka innych propozycji, jak rozwiązać problemy mieszkaniowe – choćby budownictwo typu STBS. Proszę zauważyć, że SIM-y dają sobie świetnie radę. To, co się zaczęło za nami, teraz jest już albo w budowie, albo rozpoczyna budowy. Niestety nowy rząd zatrzymał finansowanie SIM-ów i wkłady państwowe. Coś szwankuje, więc wzywam do ich wypłacenia, żeby te inwestycje mogły się realizować. Ta ścieżka SIM-owska całkiem dobrze zaczęła działać, trzeba ją kontynuować, dosypać pieniędzy, pomagać w pozyskaniu gruntów. To był dobry kierunek działania. Może trzeba go rozbudować – zobaczymy. Dyskusję trzeba prowadzić dalej, obserwować rynek.
To był pierwszy wielki kongres programowy – takiego jeszcze w Polsce nie było. My mówiliśmy o merytoryce, o Polsce. A Platforma miała kongres, na którym było tylko: PiS, PiS, PiS.
Czy zgodzi się pan z tym, że gdy państwo wsypuje pieniądze publiczne do programów mieszkaniowych, to ceny nieruchomości rosną i zyskuje jedna grupa – w tym wypadku 2 plus 3 – a tracą pozostali, np. 2 plus 1 czy 2 plus 2?
Musimy pamiętać, że to muszą być też rozwiązania prorodzinne i prodemograficzne. My zawsze promowaliśmy rodziny większe, z większą liczbą dzieci. Każde dziecko to wysiłek i koszt wychowania, więc taka rodzina, jeśli podejmuje się tego wysiłku, musi mieć pewne preferencje.
Jeśli chcemy mówić o demografii i wzmocnieniu wizerunku Polski, młodzi ludzie muszą mieć dostęp do mieszkań w miarę tanich i do dobrych kredytów. Jeśli popełniliśmy błąd, bo rynek tak zareagował, to pytanie, jak to obudować, żeby rynek nie mógł podejmować tak drastycznych decyzji i żeby ograniczyć wzrosty cenowe. Myślę, że to trzeba po prostu udoskonalić. Wszystko jest do wykonania.
Premier Donald Tusk podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej zapowiedział odejście od dwukadencyjności w samorządach. Czy zagłosuje Pan za zniesieniem dwukadencyjności?
To bardzo dobrze, że wychwyciliśmy jakiś konkret, bo ja tam słyszałem tylko: PiS, PiS, PiS, nienawiść, hejt. Pani minister Nowacka była genialna, jak wyhejtowała PiS, obraziła połowę Polski, a potem mówiła, że nie można hejtować. Szczyt obłudy i niekompetencji.
A co z tą dwukadencyjnością?
Ta ustawa była wdrożona jeszcze przed moim posłowaniem, czyli kadencję wcześniej. Od początku budziła dyskusję i kontrowersje. W naszym klubie też nie ma jednolitości w tym zakresie. Demokracja jest taka, że zmieniają się włodarze. Ostatnie wybory pokazały, że wielu z nich utraciło stanowiska. Ale są też patologie – w niektórych miastach tworzą się układy, gdzie naprawdę działa się quasi-mafijnie. Wtedy trudno uczciwie pokonać takiego włodarza.
To może przypadki skrajne, ale występują. Są też mieszkańcy, którzy już nie wierzą, że warto iść do wyborów, bo ktoś tak długo rządzi, że „i tak wygra”.
Zagłosuje pan za zniesieniem dwukadencyjności, czy nie?
Zobaczymy. Na chwilę obecną nie mamy jeszcze stanowiska klubu. Będziemy o tym dyskutować na posiedzeniu.
Krążą też informacje, że będzie projekt wprowadzający dwukadencyjność dla parlamentarzystów. Czy takie rozwiązanie Pan poprze?
Nie ma problemu, jestem za tym. Nigdy nie można się zasiadać na stanowiskach. Proszę zwrócić uwagę, że około 80% posłów pracuje też zawodowo. Nie są zawodowymi posłami. To pokazuje, że nie myślą tylko o posadce. Ja również nie jestem do niej przyspawany. Jestem gotowy wrócić na rynek pracy.
Dwukadencyjność jest racjonalna, tylko że to wymagałoby zmiany filozofii funkcjonowania partii politycznych. Może należałoby pomyśleć o trzech kadencjach pięcioletnich i wtedy zamknąć temat – po tym już nie można by startować, albo po przerwie, albo do innego ciała.
Do pracy wraca zatrzymany kilka dni temu przez CBA prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel. Przed zatrzymaniem, ale już po wejściu CBA do urzędu, mówił w Telewizji Kraków, że kontrole są inspirowane przez polityków PiS. Czy Pan jakoś je inspirował? Pisał Pan donosy na prezydenta?
Nigdy moje nazwisko w tym kontekście nie padło. Jestem zwolennikiem tego, żeby służby same pracowały i same dostrzegały nieprawidłowości. Nigdy nie podpisałem żadnego wezwania do prokuratury czy innych organów śledczych.
W Nowym Sączu mówiło się o różnych sytuacjach z pewnym znakiem zapytania, ale każdy ma prawo do obrony i do domniemania niewinności. Niestety, pan prezydent ma postawione zarzuty, podobnie jak wiceprezydent. Wizerunkowo Nowy Sącz na tym stracił. Trzeba się zastanowić, co dalej z miastem i jego funkcjonowaniem.
Uważam, że prezydent powinien może chwilę odpocząć, przekazując obowiązki pani wiceprezydent Bożenie Borkowskiej. Jeśli wróci do urzędu, nie powinien nadzorować przetargów – tam, gdzie są pieniądze i potencjalne nieprawidłowości.
Prezydent Nowego Sącza mówił o kilkuset kontrolach w urzędzie od początku swojej kadencji. Jak można funkcjonować przy takiej liczbie kontroli?
Pan chyba nie zna realiów. Proszę spytać każdego innego samorządu. Tak duże miasto, z tyloma podmiotami i spółkami, ma kontrole RIO, kontrole inspekcji pracy, kontrole środków unijnych. Większość z nich to normalne, regularne kontrole, które i tak muszą się odbyć – niezależnie od tego, kto jest prezydentem.
Podejrzewam, że 95–99% tych kontroli i tak by się odbyło. Pan prezydent jest mistrzem marketingu i potrafi pewne rzeczy przedstawić po swojemu. Jeśli już mówimy o „donosach”, to może było pięć–sześć spraw – dotyczących np. stadionu Sandecji, ścieżki czy kilku strategicznych kwestii.
I jak w takich warunkach podejmować decyzje jako urzędnik?
To są zwyczajne kontrole przypisane do umów, np. przy środkach unijnych. Każdy samorząd przechodzi tyle kontroli. W Nowym Sączu było ich może 200–300 przez sześć lat. Proszę spytać Krakowa, Tarnowa czy Starego Sącza – proporcjonalnie będzie podobnie.
Takie są przepisy prawa. Przez 35 lat funkcjonowania samorządów stworzyliśmy takie ustawy, rozporządzenia, takie przepisy unijne. Nie możemy się na nie obrażać. Przecież Platforma i pan prezydent Handzel są zwolennikami Unii. No to chyba nie chcą z niej wychodzić? Mam nadzieję, że nie o to chodzi.
Mówił pan o Francji, Niemczech, o Unii. Jaka jest Pana definicja proeuropejskości PiS?
Prawo i Sprawiedliwość jest proeuropejską partią, ale Unii Europejskiej z korzeniami Adenauera i ojców założycieli – suwerennych, silnych państw, które się szanują i współpracują ze sobą.