Zapis rozmowy Jacka Bańki z Krzysztofem Kosińskim, związanym dotąd m.in. z Krakowem nowym prezydentem Ciechanowa oraz Mateuszem Klinowskim, burmistrzem Wadowic.
Jacek Bańka: Prezydenta Ciechanowa z burmistrzem Wadowic łączy nie tylko młody wiek, ale także Kraków i doświadczenia edukacyjne, ale w tym wypadku uczeń przerósł mistrza.
Krzysztof Kosiński: Nie będę tak tego ujmował. Kolega jeszcze się obrazi. W rożnych miastach, ze względu na ich specyfikę, mamy burmistrza, albo prezydenta. Faktycznie jednak współpracowaliśmy na UJ. Ja byłem studentem burmistrza Wadowic. Ten okres dobrze wspominam. On rzutuje na obecnie sprawowaną funkcję prezydenta. Wiedza prawnicza jest niezbędna przy takim działaniu.
J.B: Należy pogratulować ucznia i wskazać na UJ jako na kuźnię kadr samorządowych.
Mateusz Klinowski: Cieszę się, że kolega nie powiedział niczego złego o mnie i chodził na moje przedmioty z wyboru. Ten przedmiot został zlikwidowany przez UJ, bo to była dla nich kuźnia lewicowości. Były protesty, ale ci, którzy chodzili, dobrze skończyli. To nie była oczywiście kuźnia polityczna. Ten przedmiot otwierał oczy. Szkoda, że go już nie ma.
J.B: Otwierając Europejski Kongres Samorządowy szef PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że samorządy są w niełasce bieżącej władzy. Panowie jesteście młodymi przedstawicielami samorządu. Co młodość może, czego nie może doświadczony samorządowiec?
K.K: Na pewno to kwestia otwartości umysłu czy kreatywności. To mają młodzi ludzie. W pierwszej kadencji im się chce. Oni chcą dokonać rewolucji i zmian. Dzisiaj mówimy o prawdziwej zmianie rządowej, ale ta zmiana może niestety dotknąć samorządy. PiS chce centralizacji władzy. Samorządność to jest to, co Polska zyskała po 1989 roku. Nie warto tego tracić. Nie szukajmy chorych rozwiązań i nie szukajmy nowych województw. Trzeba wspierać samorządowców. Pieniądze są tu wydawane racjonalnie. Tu jest ocena opinii publicznej. Z każdej złotówki prezydent czy burmistrz jest rozliczany. Na poziomie centralnym jest inaczej.
J.B: Warto tracić młodość na pracę w samorządzie?
M.K: Nie. Młodzi samorządowcy mają tę cechę, że nie zdają sobie sprawy z ograniczeń tej funkcji. Oni prą do przodu, chcą coś zmienić i dostają po łapach. Oni tracą młodość na szarpanie się z politykami, którzy myślą o partyjnym interesie. Dlatego nie warto tracić młodości. My już teraz tego żałujemy. Wracając do tego jak traktuje nas obecna władza to: „rządzie, jak chcesz rozdawać pieniądze to je zarób”. Dziś rząd grabi samorządy. To co robi Beata Szydło, były samorządowiec z Małopolski i Andrzej Duda, mój były kolega z uniwersytetu, jest czystą grabieżą. To uderza w samorządy. Oni szukają pieniędzy w samorządach, żeby sfinansować zadania. W samorządach oczywiście są patologie, ale są samorządy dobre. Są ludzie, którzy chcą zmieniać rzeczywistość. Tej władzy nie będzie bez pieniędzy. Nie chodzi o odwołanie burmistrzów czy wójtów. Jest skok na kasę samorządów. Dwa przykłady to program LIFE w Małopolsce, czy subwencja oświatowa dla 6-latków w przedszkolach. Jest jeszcze to co się dzieje z zadaniami zleconymi. Tu obcina się wydatki o 25%. To skok na pieniądze, których rząd nie zarobił.
J.B: Moja rewolucja w samorządzie to...?
K.K: Powiem o ostatnim projekcie, który realizuję. Wprowadzamy jako jedno z pierwszych miast klauzule społeczne do zamówień publicznych, żeby w zamówieniach faworyzować inwestorów, którzy zatrudniają pracowników na podstawie umów o pracę. Przez takie działanie można kreować dobrą politykę. Zachęcam do tego innych samorządowców.
M.K: Też o tym myślimy. Wprowadzimy to. Rewolucja polega jednak na pobudzaniu ludzi do aktywności obywatelskiej. To ważne. Jak chodzi o zmianę w Wadowicach to zmieniamy funkcjonowanie komunikacji w mieście. Otwieramy miasto na rzekę. To ma być przyjazne miasto, uruchamiamy też kolej. To się udaje. Jak dobrze pójdzie i nie zabiorą nam więcej pieniędzy to jest szansa, że za kilka lat będziemy mieli inne miasto.