Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Markiem Aniołem, rzecznikiem krakowskiej straży miejskiej.
Zerknijmy do danych NIK. Raport o finansowaniu i funkcjonowaniu straży miejskiej pozytywnie ocenia działalność skontrolowanych służb w największych miastach Polski. Przeciętny mieszkaniec Krakowa płaci na straż miejską około 40 złotych miesięcznie. Podobnie jest w Łodzi. Nieco mniej wydają na straż we Wrocławiu – 33 złote. W Warszawie jest to 75 złotych miesięcznie. Te 40 złotych to wystarczająco, żeby straż miejska dobrze funkcjonowała?
- To trudne pytanie. Jak mówimy o budżecie straży miejskiej, który wynosi około 30 milionów rocznie to można powiedzieć, że to bardzo dużo. Jak jednak popatrzymy na wszystkie zadania wynikające z ustawy i nałożone przez samorząd to można powiedzieć, że wystarcza. Jak zadań będzie przybywało to może nie wystarczyć. Podam przykład mieszkańców, którzy proszą o interwencje. Na niektóre trzeba poczekać. To wynika ze stanu osobowego i właśnie finansowania.
Kontrola obejmowała okres 2012-2014. Wtedy średnio rocznie w Krakowie pracowało 374 strażników. W Warszawie – 1522, ale to inne miasto. W Krakowie jeden strażnik przypada na około 2000 mieszkańców. Na pierwsze pytanie starał się pan odpowiedzieć dyplomatycznie. 1 strażnik na 2000 mieszkańców. Wystarczająco?
- Nie chodzi o dyplomację. Tu należy przeanalizować nasze zadania. Pytamy ogólnie o działania straży miejskiej. Działamy w tak wielu aspektach, że jak mamy powiedzieć ws. kierowców źle parkujących to jest niewystarczająca liczba strażników. Podajemy przykład, że jakby jednego dnia cały skład straży miejskiej, wszystkich strażników, którzy na co dzień zajmują się profilaktyką, ekologią i ruchem drogowym, skierować do ruchu drogowego to pewnie i tak wszystkich interwencji by nie wykonali. Na pewno skład strażników mógłby być większy, ale pojawiłoby się pytanie czy bylibyśmy w stanie utrzymać większą liczbę strażników.
NIK poprzednio badał działalność straży miejskiej w 2010 roku. Wtedy urzędników zaniepokoiło to, że duża ilość ujawnionych wykroczeń dotyczyła spraw komunikacyjnych. Jest tak, że większości działalność straży miejskiej kojarzy się z dokuczaniem kierowcom, którzy źle zaparkowali. Co zrobić, żeby straż miejska była formacją, która uchodzi za przyjazną obywatelom? Dzisiaj uchodzi za formację represyjną.
- Nie w Krakowie. W Krakowie tak nie jest. Od lat jest inaczej. To nie wynika tylko z moich słów. Wystarczy popatrzeć w dane i raporty, które przygotowujemy każdego roku. Widać w danych, że mandatów jest dużo mniej, jest więcej pouczeń i rozmów. To oddziaływanie na mieszkańca w sposób wychowawczy. Chcemy edukować osoby. Od lat nie chcemy uchodzić za służbę restrykcyjną. To niczemu nie służy. Dużą liczba mandatów nie przekłada się na spokój i bezpieczeństwo w Krakowie.
Jednak dalej dominują interwencje komunikacyjne?
- Tak. My tego nie kryjemy. Dlaczego tak jest? Kontrola NIK i jej wyniki pokazują największe miasta, które mają duży procent interwencji związanych z komunikacją. Pamiętajmy, że Kraków jako jedno z niewielu, albo jedyne miasto, nigdy nie miało fotoradarów. Myślę o straży miejskiej. Te wyniki nie wchodziły do statystyk. Druga rzecz to jest to, że na 84 tysiące zgłoszeń, 40 tysięcy dotyczyło ruchu drogowego. Straż miejska ma działać na rzecz mieszkańców. Jak mieszkaniec telefonuje, bo samochód jest źle zaparkowany to my to musimy realizować. Co drugie zgłoszenie ze Śródmieścia brzmi tak: „samochód parkuje na pasach” lub „kierujący popełnia inne wykroczenie”.
Mówi pan, że wskaźniki dobrej oceny działalności straży miejskiej się poprawiają, ale jak sięgamy do ostatnich danych z krakowskiego barometru to tam o zaufaniu do straży miejskiej pozytywnie wyraża się 30% ankietowanych. 45% mówi, że nie ma zaufania. Dlaczego?
- To inne badanie. Podchodzimy do tego poważnie. To dla nas punkt odniesienia. Robimy wszystko, żeby opinię zmieniać. To jednak ogólne pytanie. Często odpowiadający nie mieli nigdy kontaktu ze strażą miejską. Często opieramy się wtedy na opiniach, które krążą.
Zgodzi się pan, że nie wszyscy mamy kontakt ze strażą pożarną, ale współczynnik społecznego zaufania tej formacji jest bardzo wysoki?
- Tak. Mówimy o służbach, które budzą szacunek. My nie oczekujemy, żeby strażników kochano, ale oczekujemy szacunku i zrozumienia. Strażnicy starają się pomagać ludziom. Jakby był czas na przeanalizowanie tego to możemy to zrobić. Na naszej stronie internetowej są raporty. Tam widać jak to wygląda. Zmieniliśmy swoją politykę i to przynosi efekty.
Zbliżają się ŚDM. Jaka będzie rola straży miejskiej? Są niepokoje mieszkańców związane z bezpieczeństwem, bo większość służb będzie zajmowała się zabezpieczeniem samej imprezy. Kraków jest duży, osiedla mogą być mniej pilnowane.
- To jest największa rola straży miejskiej. O szczegółach nie mogę mówić, bo ich nie znamy, ale będziemy pracować na terenie miasta. Brzegi są poza granicą Krakowa. My możemy pracować tylko w granicach gminy. Będziemy strzec porządku w mieście. Nie ma w tym czasie urlopów w jednostce. 100% składu będzie na służbie. Te zadania, które będą podzielone z policją, bo będziemy się uzupełniać, idą w tym kierunku, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Krakowa.