Zdjęcie ilustracyjne/fot. Pexels
- Kobiety jako języczek u wagi:
elektorat kobiecy może przesądzić o wyniku wyborów prezydenckich.
rekordowa frekwencja kobiet nie miała precedensu w ostatnich dwóch dekadach.
- Motywacje zależą od wieku, wykształcenia i światopoglądu:
młodsze i lepiej wykształcone kobiety częściej głosują na ugrupowania progresywne.
- Trwa ideologiczne starcie dwóch wizji roli kobiet:
konserwatywna narracja Nawrockiego kontra progresywna kampania Trzaskowskiego.
- Mobilizacja jest realna po obu stronach:
według dr Tomczyk, stawka jest wysoka i kobiety zdają sobie z tego sprawę.
Posłuchaj rozmowy Jacka Bańki z dr. Justyną Tomczyk
Przełom 2023 roku. „To był przewrót w kobiecej frekwencji”
Dr Justyna Tomczyk wskazuje, że jeszcze dwie dekady temu kobiety rzadziej brały udział w wyborach. Dopiero niedawne wydarzenia polityczne, kampanie frekwencyjne oraz światopoglądowe spory przyczyniły się do masowego zaangażowania. Socjolożka podkreśla, że trend ten wpisuje się w szerszy kontekst – także międzynarodowy, gdzie kobiety stają się coraz bardziej aktywne politycznie, choć ich preferencje wyborcze są zróżnicowane, m.in. ze względu na pochodzenie etniczne i klasowe (przykład USA).
Przyjrzyjmy się procesowi elekcyjnemu w Stanach Zjednoczonych - w wyborach startują Kamala Harris i Donald Trump. W świetle statystyk Kamala Harris absolutnie zyskuje przewagę w kobiecym elektoracie, ale warto tutaj stworzyć pewnego rodzaju rozróżnienie. Otóż na Harris głosują kobiety, które są czarne, pochodzenia latynoskiego, pochodzenia azjatyckiego, natomiast wybory białych kobiet nie są spójne. Właściwie od roku 2000, co się wiąże zresztą z wyborem Busha Juniora, można zauważyć, że kobiety białe z klasy średniej dzielą swoje głosy pomiędzy demokratów a republikanów. Więc nie jest to tak oczywiste, nie da się ubrać w statystykę czy w jakiś obraz, no właśnie opowieści o kobietach
- uważa dr Tomczyk.
Kto mobilizuje się dziś?
Statystyki z pierwszej tury wskazują, że Rafał Trzaskowski otrzymał 34,1 procent głosów kobiet, a Karol Nawrocki – 30,8. Mobilizacja jednak nie jest jednolita i zależy od szeregu czynników: wieku, wykształcenia, religijności.
„Młodsze kobiety częściej wybierają ugrupowania lewicowe, a te lepiej wykształcone mają wyraźniejsze poglądy światopoglądowe.”
Według dr Tomczyk, motywacje kobiet bywają również pragmatyczne – kierują się zasadą „mniejszego zła”, homofilii („głosuję na podobnego do mnie”) oraz reakcją na bieżące wydarzenia społeczne.
To wszystko może zdecydować ostatecznie, kto się bardziej zmobilizuje. Przy czym od razu pragnę zaznaczyć, że grupy, które popierają jednego i drugiego kandydata, jak sądzę będą zmobilizowane i o ostatecznym wyniku może zaważyć tak właściwie zupełnie błahe wydarzenie, czy błaha okoliczność, jak na przykład pogoda, czy samopoczucie. Więc tutaj nie możemy być pewni co do ostatecznych rezultatów. Dzisiaj komunikaty wyborcze, które są formułowane przez ważne osoby z koalicji, idą w kierunku usprawiedliwiania się lub nawet przepraszania, bo i takie słowa przecież padły na przykład z ust Donalda Tuska. Ten apel jest bardzo wyraźnie formułowany i ma zmobilizować te panie, które być może czują się zniechęcone lub te, które być czują się zawiedzione
- zauważa gościni Radia Kraków.
Dwa światy, dwie narracje
Kandydaci reprezentują diametralnie różne podejścia do roli kobiet. Nawrocki stawia na konserwatyzm, akcentując wartości rodzinne, religijne i narodowe, nie wypowiadając się jednoznacznie w kwestiach takich jak aborcja czy in vitro. „Jest zgodny z linią partii, mimo że formalnie startuje jako kandydat obywatelski.”
Z kolei Trzaskowski akcentuje prawa kobiet – zwłaszcza reprodukcyjne – i otwarcie mówi o potrzebie ich ochrony. W kampanii aktywnie wspiera go jego żona.
Małgorzata Trzaskowska bardzo chętnie się udziela i te prawa kobiet eksponuje. Ale społeczeństwo polskie jest raczej konserwatywne - przywiązanie do narodu, religii, autorytetu ma bardzo duże znaczenie
- mówi socjolożka.
Pierwsze damy jako kreacje wizerunkowe
Dr Tomczyk zwraca uwagę, że obie kandydatki na pierwszą damę odgrywają zaplanowaną rolę – ich wizerunki są wynikiem starannych badań opinii publicznej. „Wizerunek pierwszej damy ma jeden do jednego odzwierciedlać oczekiwania społeczne.”
Kobiety – wyborczynie – chcą widzieć w pierwszej damie „siebie”: swoje wartości, styl, sposób mówienia. Dlatego obie kandydatki komunikują się inaczej, zgodnie z preferencjami swoich elektoratów.
Pierwsza dama powinna być słyszalna. Bardzo wyraźnie zaznaczać swoją wizję rzeczywistość. Nie tylko w kontekście spraw, które są typowe dla kobiet, nie tylko w kontekście walki o kobiece interesy czy aspiracje, ale także powinna mieć wiedzę i nią się dzielić. Oczekuję, ale moje oczekiwanie nie jest oczekiwaniem ogólnopolskim, że pierwsza dama zaznaczy swoją pozycję jako jedna z najbardziej znanych (kojarzonych przez społeczeństwo) kobiet w Polsce
- dodaje dr Tomczyk.
Czy kobiety pójdą na wybory?
Choć pojawiają się głosy o mniejszej mobilizacji, dr Tomczyk nie podziela pesymizmu. Uważa, że druga tura może uruchomić dodatkowe pokłady zaangażowania, także wśród tych kobiet, które wcześniej rezygnowały z głosowania z powodów pozamerytorycznych. „Stawka jest wysoka, gra poważna. Kobiety świetnie to rozumieją. Zmobilizują się – obie strony kobiecej frakcji.”
Myślę, że kobiety bardzo dobrze odpowiedzą sobie na pytania: czy warto iść, czy należy iść, w jakim kierunku polska polityka powinna zmierzać. Nie sądzę, żeby ta mobilizacja jakoś szczególnie odbiegała od trendów, które już znamy
puentuje Justyna Tomczyk.