Zapis rozmowy Jacka Bańki z Krzysztofem Krzysztofiakiem, pełnomocnikiem zarządu Krakowskiego Parku Technologicznego.

Dlaczego duży inwestor miałby wybrać Małopolskę? Co mamy, czego inni nie mają?

- Jeśli popatrzymy na rankingi przygotowywane przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, to widzimy, że gdańscy naukowcy badają co roku atrakcyjność inwestycyjną regionów. To badanie nie jest jednostronne. To są takie sprawy jak dostępność transportowa, kadry, koszty pracy, koszty inwestycji i tak dalej. My lokujemy się zwykle między 3-5 miejscem w Kraju. To znaczy, że jesteśmy atrakcyjni. Mamy markę. Kraków jest międzynarodową marką. Ona wiele znaczy dla inwestorów. W Singapurze wiedzą, co to jest Kraków. Nie wiedzą gdzie jest Łódź czy Wrocław, ale wiedzą gdzie jest Kraków. Ten potencjał mamy. Dlatego jesteśmy brani pod uwagę nawet przez najbardziej egzotycznych inwestorów. Firma z Indii chce budować w Polsce samochody.

 

Gdyby to było takie proste i koncert TATA by rozważał walory dolnośląskiego i małopolskiego, to odpowiedź by była jednoznaczna – Małopolska i Kraków.

- Byłoby to jednoznaczne, gdyby nie jedno ale. Warunki, jakie koncern postawił, są dla naszego regionu nie do przejścia. Inwestor potrzebuje bardzo dużego areału, nawet 300 hektarów, gruntu objętego planem miejscowym i dostępnego szybko. Nie ma takich terenów w Małopolsce. Nigdy nie udało się zgromadzić zawczasu tak dużej działki w oczekiwaniu na inwestora. Podobnej skali projekt był w Niepołomicach dla MAN-a. Wtedy kupowaliśmy nieruchomości. Tam się dało dokupić część od razu a potem przez lata jeszcze kupowaliśmy. Ten projekt był realizowany między innymi przeze mnie. Skup nieruchomości wtedy trwał 5 długich lat. Grunty w Małopolsce są podzielone, rozdrobnione i jest nieuregulowana własność. Wszyscy, którzy mieli do czynienia z nieruchomościami, wiedzą, że nie da się tego zrobić w 2 miesiące. To lata. Jak warunkiem jest 300 hektarów, to Małopolska z gry wypada. Wygrywa zachodnia Polska. Cały czas liczę, że Hindusi chcą lokować się w Polsce. To nowe miejsca pracy, kooperanci, poprawa rynku. My w strefie mamy producentów części. Dla nas to bardzo dobra wiadomość. Jak Jaguar będzie w Polsce, to gratulujemy kolegom, którzy ten projekt dostaną. Jak byśmy mieli więcej czasu, kilkadziesiąt hektarów a potem dokupujemy resztę, to możemy to zrobić.

 

Gdyby odwrócić pytanie i zapytać, czego nie mamy, to brak odpowiedniej ilości gruntu scalonego to by był problem?

- Tak. Trzeba patrzeć obiektywnie na nasze plusy i minusy. Podział nieruchomości w Małopolsce, struktura prywatna, brak dużych gospodarstw rolnych. To nie jest Polska zachodnia, gdzie najpierw niemieckie a potem PGR-owskie gospodarstwa przekształciły się w duże tereny. W Małopolsce tego nie ma. Ta konkurencja jest dla nas utrudniona. Poprzeczka jest wysoko. Jak chcemy myśleć o takich projektach jak niedawno Volkswagen w Wielkopolsce czy teraz Jaguar, to one tam wylądowały, bo tam są takie tereny. My moglibyśmy zawczasu to przygotować. Wymaga to decyzji publicznych i publicznych pieniędzy. Skupić 200 hektarów i czekać na taki projekt. Możemy to przygotować. Są tereny, ale one wymagają kilku lat pracy i nakładów. Jakby taka decyzja zapadła to możemy to realizować. Jak przychodzi inwestor, który mówi, że za pół roku chce 300 hektarów to w Małopolsce tego nie mamy.

 

To będzie uproszczenie, jak powiemy, że Małopolska jest na czele tych rankingów, biorąc pod uwagę atrakcyjność dla inwestorów, ale nie dla aż tak dużych jak koncern TATA?

- Tak. Małopolska jest atrakcyjna. To jednak nie znaczy, że każdy inwestor znajdzie tu wszystko. Podobnie jak na Śląsku. Dlaczego centra usług wspólnych rozwijają się w Krakowie a nie w Katowicach? Katowiczanie mogą coś robić, ale i tak przegrają. Kraków już ma markę i 80 takich firm. Katowice mają tereny na przemysł ciężki i wytwórczy. Idealny model jest taki, że w Polsce każdy inwestor znajdzie swoje miejsce. Na Śląsku będzie miał wielkie tereny i kadrę, w Krakowie będzie miał inne plusy. Nie mamy w Krakowie 300 hektarów. Powiedzmy to otwarcie. Nie znaczy to, że nie mamy oferty inwestycyjnej. Mamy. Jak ktoś przyjdzie na inwestycje 30 hektarów to taką ofertę dla nich mamy.

 

Może trochę się bałamucimy tym wielkim inwestorem i miejscami pracy? Specyfika Małopolski to dziedzina usług, nowych technologii i wszystko co się wiąże ze środowiskiem akademickim.

- To nasza siła i marka. Kraków ma ciekawą ofertę inwestycyjną dla przemysłu, ale nie dla tak dużego przemysłu. Czy się bałamucimy? Fajnie jest jak stawiamy sobie ambitne cele. To mobilizuje do rozmowy i analizy słabych i mocnych stron. Mamy projekt Nowa Huta Przyszłości. Czy tam kiedyś będzie koncern samochodowy? Nie wiem, ale projekt jest ambitny. On przesądzi na lata o kierunku inwestycyjnym w Małopolsce. Dobrze mieć ambitne projekty. Nawiasem mówiąc, my krakusy, lubimy o sobie myśleć jako o pępku świata. Taka duża inwestycja nie u nas? Chyba tylko przez przypadek.