Minister Szałamacha prosi by Andrzej Rzepliński rozważył powstrzymanie się od publicznych wypowiedzi do 13 maja. Wtedy agencja ratingowa Moody's ma opublikować raport na temat wiarygodności kredytowej Polski.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem ruchu Kukiz'15, Józefem Brynkusem.
Minister Szałamacha pisze do prezesa Rzeplińskiego, by ten milczał do 13 maja, kiedy poznamy nowy rating Polski. Jak pan ocenia takie ręczne sterowanie?
- Nie traktowałbym tego jako sterowanie, ale zabieg socjotechniczny. W ten sposób Szałamacha zagrał Rzeplińskim. Uznał, że Rzepliński będzie grzeczny i nie ujawni listu to będzie oznaczało, że stał się posłuszny. Jak Rzepliński ujawni list to osadzi się w środowisku polityków antypolskich.
Antypolskich?
- Tak. Trochę zaszantażował go ratingiem. Ja uważam, że te ratingi są instrumentalne. Wystarczy przeczytać książkę „Wielki deal”, gdzie opisywane są mechanizmy opracowywania tych ratingów i komu one służą.
Czyli to próba zrzucenia winy na prezesa Rzeplińskiego?
- Zdecydowanie. Bardzo mądrze Szałamacha zrobił.
Pan pochwala takie działania?
- Nie pochwalam. Ja bym nie wpadł na taki pomysł. Nie wiem czym kierował się minister finansów. On powinien wiedzieć co to są ratingi. On powinien uderzyć w metodologię ratingów a nie nimi grać.
W przyszłym tygodniu ma dojść do spotkania przedstawicieli klubów parlamentarnych ws. kryzysu TK. Paweł Kukiz będzie na spotkaniu?
- Nie słyszałem, żeby poseł Kukiz wycofał się. Pewnie będzie.
Pan ma nadzieje związane z tym spotkaniem?
- Nie. W tej chwili jak chodzi o TK to spór jest zabetonowany. Jedynym rozwiązaniem jest generalna zmiana w konstytucji. Ona jest ukierunkowana dwojako. Pierwsza to kwestia sporu TK. To jest medialnie obecne. Druga sprawa to próba tworzenia większości konstytucyjnej a nie zajmowanie się ważnymi sprawami.
To po co Paweł Kukiz tam pójdzie?
- Żeby przedstawić nasze stanowisko. Trzeba zwrócić uwagę na temat zmiany konstytucji. Konstytucja z 1997 roku jest fatalna. Ona była efektem kompromisu. Kompromis nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Proszę zobaczyć na preambułę. Tam wskazuje się, że źródłem konstytucji jest chrześcijaństwo a z drugiej strony różne systemy wartości, które są często sprzeczne z chrześcijaństwem. W chrześcijaństwie jest „nie zabijaj, nie cudzołóż”. Są pewne systemy, które to pochwalają. To fatalne. Albo chwali się dobro... Potrzebna jest jednoznaczność. Rozwiązania szczegółowe są jeszcze gorsze.
Jest deklaracja ws. nowej ustawy zasadniczej. Usłyszeliśmy to 2 maja z ust prezesa Kaczyńskiego.
- Ostrożna deklaracja. Tam nie ma treści dotyczącej konstytucji. Jest kwestia związana z tym, że na razie nie ma możliwości stworzenia większości konstytucyjnej. Trzeba pokazać rozwiązania, które zainspirują posłów do projektu PiS konstytucji.
Prezes Kaczyński ma łatwość nadawania nowych narracji. Może to temat zastępczy?
- Co chciał zastąpić?
To pewnie jest w głowie prezesa Kaczyńskiego.
- Być może my nie wiemy co tą narracją chciał zastąpić. To może być wstępne ostrzeżenie.
Kukiz'15 deklaruje, że jest gotowy poprzeć zmiany i pracować nad ustawą zasadniczą.
- Pracować nad ustawą zasadniczą. My to robimy. Powołaliśmy zespół ds. konstytucji. My o tym mówimy jak należy konstytucję zmienić. Ludzie być może się z nami nie zgadzają, ale my chcemy coś zrobić.
Co to miałby być Instytut Wolności Nauki? Jest pan profesorem Uniwersytetu Pedagogicznego.
- Dobrze, że pan zaznaczył, że jestem profesorem uczelnianym. Jestem tylko doktorem habilitowanym. Nie rozumiem jednak idei tej instytucji. Uczelnie wyższe posiadają wolność nauki. Nie widzę powodów, żeby tworzyć kolejny organ, który by zastępował w swej roli uniwersytet. Moja kariera naukowa często stała w opozycji do systemu i wartości instytutu. Dochrapałem się jednak doktora habilitowanego, mimo że byłem postrzegany jako skrajny antykomunista.
Powstałby taki instytut i by się sprawdziło jak to się pan dochrapał do tego doktoratu.
- Jakby ten instytut miał badać zasadność nadawania tytułów naukowych, weryfikować je to jest to zbędne. Ta instytucja by ograniczała możliwości badawcze, zwłaszcza w naukach niewymiernych. Uczelnie mają narzędzia do weryfikowania jakość stopni naukowych pracowników.
Ruch Obywatele Nauki apeluje do retorów uczelni o działania, które miałyby zapobiec rozpowszechnianiu na uczelniach niebezpiecznych zachowań. Pamiętamy apel rektora Politechniki w Białymstoku, by studenci z innych krajów nie wychodzili, bo świętuje ONR. Pan obserwuje takie wzmożenie na UP?
- Nie widzę czegoś takiego jak możliwość stworzenia administracyjnych barier co do wypowiadania się. Są oczywiście naciski. Był projekt badawczy, w którym chcieliśmy, żeby patronat nad nim objął kandydat na prezydenta Andrzej Duda. To zostało nam wyperswadowane. Wypowiedź rektora była nietrafna. On sugeruje, że może dojść do zajść przeciwko przedstawicielom mniejszości narodowych. To dziwne, że coś takiego do głowy przyszło rektorowi.
Czym innym Białystok, czym innym Kraków. Tu jest miasto uniwersyteckie.
- Białystok też jest miastem uniwersyteckim.
Ale nie na taką skalę. Rozumiem, że jakby profesor Bauman miał wygłosić wykład na UP to nie byłoby problemów?
- Ja bym pana Baumana nie zaprosił na uczelnię, żeby wygłosił wykład. Nie jest przeszkodą jego działalność po II wojnie, chociaż ona jest fatalna i szkodliwa, ale jego ostatnie wypowiedzi. Ostatnio wypowiedział się na temat podziemia niepodległościowego w Polsce. Porównał to do terrorystów. Stwierdził, że walka komunistów z podziemiem niepodległościowym była jak walka współczesnej demokracji z terrorystami. Z tego powodu bym go nie zaprosił.
Ale jakby chodziło o myśl socjologiczną dotyczącą społeczeństwa konsumpcyjnego, supermarketu idei? To jest dyskutowany temat.
- Są inne autorytety z tej dziedziny. Bauman nie powinien być wzorcem dla studentów. To moje zdanie. Co by zrobiła uczelnia to inna sprawa. Na naszej uczelni były jednak takie doktoraty honoris causa, które powodowały opór ze strony studentów czy pracowników naukowych. Na uczelni gościł też człowiek, który reprezentował partię dla wielu niezbyt adekwatną, jak Rozenek.
Zygmunt Bauman kilka lat temu odebrał doktorat honoris causa UJ.
- Szkoda, że ta uczelnia nadała mu ten tytuł.
3 zespoły mają opracować projekt ustawy o szkolnictwie wyższym. Termin zgłaszania się zespołów minął z końcem kwietnia. Co do zmiany?
- Zespoły to dobry pomysł. Słabością tego pomysłu jest to, że w tych zespołach nie znajdą się przedstawiciele uczelni niższych kategorii. Tam będą przedstawiciele środowiska naukowego uczelni wyższych kategorii, które nie rozumieją potrzeby funkcjonowania i istnienia uczelni słabszych a one są bezwzględnie potrzebne.