Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jarosławem Flisem, socjologiem z UJ.
Mandat związany. Co by mogło przemawiać za przyjęciem takiego rozwiązania?
- Trudno znaleźć poważnie argumenty, które za tym przemawiają. To ładnie brzmi w teorii, że danego posła wybrano z danego ugrupowania i był to głos na ugrupowanie a nie na niego. Tyle, że w naszym systemie głosuje się na człowieka. Ugrupowanie przy okazji zyskuje głosy. Jakby to była lista zamknięta, jak było przed wojną w Polsce to być może byłoby to do uargumentowania. W takiej sytuacji można dawać szefowi partii pakiet udziałów w parlamencie i szeregowi posłowie nie są mu potrzebni. Potrzebne jest grono asystentów. Posłowie schodzą do roli asystentów prezesa. Są usuwani i powoływani w dowolnym trybie. Tak działa prezes korporacji. On wymienił właściciela, ma pakiet akcji i usuwa kogo chce, bo sam o tym decyduje. Można policzyć ilu posłów obecnego Sejmu straciłoby w przyszłości mandaty. Na pewno Jarosław Kaczyński. W 1997 roku dostał się do Sejmu z list ROP a nie wstąpił do tego klubu, ale pozostał jako niezależny poseł. Potem był rozpad AWS. To pozbawia mandatu całe grono obecnych posłów. Jest jeszcze najważniejsze pytanie. Co się stanie jak partia porzuca posła a nie poseł partię?
Być może takie jest oczekiwanie suwerena? Ciągle słyszymy, że posłowie cały czas zmieniają barwy. Był w Ruchu Palikota, jest w PSL...
- Można powiedzieć, że zgłaszając taką propozycję, partia rządząca pokazuje obawę a nie siłę. To nie jest najlepszy sygnał. Trudno mi sobie wyobrazić jak to przeforsować pod Sejm. Pod jaką groźbą posłowie by za tym zagłosowali? Zjednoczona Prawica nie jest też jednolita. To ostateczne zerwanie nadziei na współpracę z Kukizem. Trudno sobie wyobrazić, żeby on był za tym. To wpisuje się w partyjniactwo. Trudno się spodziewać poparcia opozycji. Komuś coś strzeliło do głowy.
Co jest rzeczywistym problemem kodeksu wyborczego? Wraca dyskusja dotycząca kamer w lokalach wyborczych, przezroczystych urn i ciszy wyborczej w internecie.
- Cisza wyborcza jest głupotą. Jakiekolwiek próby zaostrzenia tego w przypadku internetu są skazane na niepowodzenie. Jak chodzi o problem uczciwości głosów czy bardziej trzymania standardów to ja brałem udział w pracach zespołu, który liczył ponownie karty do głosowania po wyborach sejmikowych. Tam nie widać sygnałów fałszerstw. Część komisji pracuje jednak bałaganiarsko. Teoretycznie te głosy powinny liczyć razem, ale widać, że w części nie były liczone wedle jednego standardu. Jak chodzi o transmisję kamerką z liczenia głosów to jestem za. Przezroczyste urny? To trąci paranoją. To wątpliwość w sprawie ważności głosu. Jak zabezpieczyć głos, żeby on się nie otworzył podczas wrzucania? To komplikuje akt głosowania. Nie znam przypadku, kiedy cokolwiek się zdarzyło z urną, w którym można by powiedzieć, że przezroczysta urna rozwiąże problem. Chętnie bym usłyszał jakiś argument, poza przypuszczeniem, że można fałszować. Nie wiem jak urna może zaciążyć na fałszowaniu. To rozwiązanie zadziwia. Najważniejsza przed wyborami samorządowymi jest sprawa nieszczęsnej książeczki, która zmyliła setki tysięcy ludzi. W innych wyborach głosuje się na jednej kartce. Podsuwanie takim osobom jakiejś broszury jest proszeniem się o głos nieważny.
Spodziewa się pan tego, że w ramach zbliżania się wyborów zaistnieje pokusa kombinowania przy kodeksie wyborczym?
- Pokusa jest zawsze. Wszystkie partie temu ulegały i kończyło się to dla nich głupio. Poprzednia większość zrezygnowała z korekty demograficznej liczby mandatów w okręgach. Podobno było za blisko wyborów. W 2011 roku nie było za bliski. Efekt? PO straciła 3 mandaty. Wcześniejsze próby z blokowaniem list w przypadku rządów PiS, Samoobrony i LPR w 2006 pokazują, że to jest miejsce gdzie chciejstwo podpowiada głupie rozwiązania. Zawsze o czymś się zapomni, czegoś się nie uwzględni. Polskie realia wyborcze pozostawiają w wyborach ogólnokrajowych małe pole do kombinacji. To trudne. Nie chodzi tylko ile partia dostanie, ale kto w partii dostanie mandat, kto będzie decydował o tym kto dostanie mandaty? Kto straci szansę na mandat? Pogodzenie tych sprzecznych oczekiwań jest trudne. Trzeba zachować ostrożność. Procedury wyborce powinny być poza podejrzenie, ale nie ma też co w padać w panikę i rezygnować ze zmian, bo komuś po głowie chodzą głupie pomysły. Ich realizacja jest daleka a do skuteczności jest jeszcze dalej. Warto się zastanawiać nad prawem wyborczym, ale warto to robić powszechną zgodą, która nie wynika z tego, że zaprzeczamy każdemu pomysłowi, bo zgłosili go nasi przeciwnicy. Warto też to robić z myślą jak to będzie działać jak my przegramy wybory i ktoś inny będzie o tym decydował.
Czyli najbezpieczniej zostawić system samemu sobie?
- Nie. Ten system wymaga zmian. Jest w nim sporo słabości, które gryzą wszystkich, ale to trzeba robić spokojnie, bez uprzedzeń i z myślą o tym, że to powinien być udeptany plac boju a nie kopanie wilczych dołów, w które potem samemu się wpada.