Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem Koalicji Polskiej, Ireneuszem Rasiem.
Jak pana przedstawiać? Koalicja Polska, czy Centrum Dla Polski – nowa formacja, którą niedawno pan powołał?
- Można łącznie. Centrum Dla Polski jest członkiem Koalicji Polskiej. Obie formy nie są złe. Koalicja Polska łączy kilka środowisk. Wiodącą rolę ma PSL, ale jest też Unia Europejskich Demokratów i Centrum Dla Polski. My skupiamy centro-konserwatystów, którzy tworzą klub parlamentarny Koalicji Polskiej.
Trudno uciec od pytania i komentarza ws. śmierci królowej Elżbiety II. Są głosy sceptyków, cóż nam do obchodzenia śmierci głowy byłego Imperium Brytyjskiego. Jednak ta osoba objęła tron w czasach kiedy premierem Wielkiej Brytanii był Winston Churchill, w USA prezydentem był Truman, na Kremlu zasiadał Józef Stalin. Ostatecznie zakończył się XX wiek. To takie historyczne wydarzenie?
- Na pewno była to postać epokowa. Bardzo szybko objęła tron. 70 lat towarzyszyła nam w światowej polityce. Trudno obok tego stanąć obojętnie. Nie dziwię się, że świat to dostrzega. My też to dostrzegamy i jakoś przeżywamy. Od zawsze nasze pokolenie będzie wracać do tego, że gdy my się rozwijaliśmy i uczyliśmy, królem Anglii była Elżbieta II.
Kilka pokoleń pojawiło się i zniknęło, gdy królową była Elżbieta II.
- Tak. Wymienił pan tylu polityków sceny II wojny światowej, z którymi ona rozpoczynała ścieżkę kariery politycznej. Ich już nie ma. Potem byli kolejni. Widzimy archiwalne zdjęcia. Widzimy polityków, którzy odeszli bardzo dawno. Elżbieta wciąż z nami była. Jakaś refleksja w nas musi być. Był to epokowy polityk i chyba król Anglii, którego Anglicy bardzo akceptowali.
Zakończyło się Forum Ekonomiczne w Karpaczu. W jakich nastrojach spotykali się i dyskutowali polscy i zagraniczni politycy? Ostatni dzień to sporo uwagi poświęconej na wystąpienie prezesa NBP, który zapowiadał, że wkrótce możemy się spodziewać jednocyfrowej inflacji i tego, że w najbliższym roku na pewno zachowamy dodatni wzrost PKB. To uspokaja? W rozmowach były raczej minorowe nastroje.
- Dobrze pan mówi, że co innego w oficjalnych wystąpieniach rządzących, co innego na korytarzach hotelu w Karpaczu. Przedsiębiorcy z troską patrzyli na to, co będzie za miesiąc, cztery miesiące. Niepewność to najlepszy komentarz. Prezes Glapiński już wcześniej tyle nietrafionych wyroków przedstawiał, że nikt nie komentował aż tak mocno jego wystąpień. Jego wiarygodność ucierpiała. Przedsiębiorcy są zatroskani. Część rozważa wstrzymanie produkcji na kilka miesięcy, jeśli braknie surowców do produkcji energii po względnie normalnych cenach. Niepewność jest duża. Mówię z perspektywy opozycji, ale Polakom życzę dobrze. Oby najgorsze scenariusze się nie potwierdziły.
Niepewność wisi nad całą Europą. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała wczoraj, że będzie forsowała pomysł wprowadzenia dodatkowego podatku od zysków firm energetycznych, a pozyskane pieniądze miałyby być przeznaczone na pomoc najbiedniejszym Europejczykom w przetrwaniu zimowego kryzysu. Władze Krakowa z kolei apelują do szkół i przedszkoli, żeby myć ręce w letniej wodzie, a także obniżać temperaturę kaloryferów do 18 stopni. Która postawa jest właściwsza? Oczekiwanie, że rządy i Bruksela wesprą, czy wszyscy mamy zadanie do wykonania?
- Mam nadzieję, że to przetrwamy. Widać od samorządów, od rządzących w Brukseli postawy przygotowujące wszystkich na zderzenie z rzeczywistością. Każdy sposób jest dobry. Biorąc pod uwagę słowa pani von der Leyen... Po co nakładać na firmy energetyczne kolejne podatki? W Polsce te firmy produkujące energię są w większości w rękach państwa. Warto, żeby nie wprowadzały wysokich podwyżek dla ludzi i przedsiębiorców. Można to uprościć systemowo. Nie wiem, dlaczego tego nie robimy.
Czyli opowiada się pan na przykład za głosem premiera Morawieckiego, który forsuje w Brukseli projekt zmiany przepisów, także zasad handlu prawami do emisji dwutlenku węgla, żeby ograniczyć wzrost kosztów energii?
- Kwestie podatkowe można inaczej uregulować. Firmy produkujące energie będą miały wielkie zyski, wynikające z podwyżek. Marże są nadal zbyt wysokie. Widzę, że jest wiele do uporządkowania. Szukałbym rozwiązań systemowych. My w opozycji nie mamy narzędzi, żeby to poukładać, ale trzeba to zrobić. Nie jestem zwolennikiem zabierania ludziom w cenach i potem oddawania w postaci bonu. U nas się robi raz za razem te tarcze. To podwaja koszt. Trzeba to obsłużyć. To przepalone pieniądze. Dla mnie taka polityka jest mniej skuteczna. Tracimy wiele pieniędzy i energii.
Umiałby się pan odnaleźć w dzisiejszej PO? Wiele lat był pan pod tym szyldem. Teraz Platforma popiera prawo do aborcji do 12 tygodnia ciąży, ma wątpliwości, czy Polska powinna występować do Niemiec z roszczeniem o reparacje. Platforma wydaje się być nieco zagubiona na przykład ws. zakazu wydawania wiz dla obywateli Rosji. Dyskusja trwa. Radosław Sikorski wydaje się być zdecydowanie przeciw, choć wiele krajów UE popiera ten projekt. To mogłaby być dziś pana formacja, czy dobrze się stało, że kiedyś poproszono pana o opuszczenie szeregów partii?
- Rok temu zakończyłem dyskusję na ten temat. Chyba z tego pierwszego powodu. Widziałem skręt w lewo, odejście od fundamentów, zasad i wartości, które PO miała od początku. To odejście powoduje, że skrzydło centroprawicowe w PO zostało praktycznie bez ziemi, bez wartości, które zawsze były bliskie PO, którą budowałem. Na Campusie było ostre stanowisko lidera. Jest potwierdzenie kierunku na lewo. Trudno, żebym się tam widział. Przy reparacjach koledzy z PO stonowali swoje pierwsze wystąpienia. Można o tym rozmawiać. Tu może bym ich nieco bronił. Faktycznie PO dzisiaj ma problem z ideową tożsamością.
Jak Koalicja Polska odnosi się do kwestii reparacji? Tutaj jasnego komunikatu nie zauważyłem. Jak Koalicja Polska i PSL odnosi się do tego projektu?
- Odnosimy się tak, że trzeba o tym rozmawiać. Jak widać, rozmaite środowiska intelektualistów niemieckich, dziennikarzy się odniosły ze zrozumieniem. Niemcy uważają, że jest jakiś problem. On jest bardzo trudny. Rządzący nasi od lat o tym mówią, ale nic nie zrobili. Żeby poważnie potraktować tę sprawę, najpierw trzeba rozmawiać z partnerami niemieckimi. Może dobre by było powołanie międzyrządowego zespołu w tej sprawie? W różny sposób można zadośćuczynić wielkim stratom Polski z czasów II wojny.