Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem z klubu PiS, Edwardem Siarką.
Instrukcja czy groźba? Jak pan odebrał pismo ministra Ziobry do prezesa TK?
- To trochę bitwa na słowa. Generalnie minister przypomniał istotę problemu, od czego konflikt wokół TK się zaczął. On podał chronologię wydarzeń pracy TK i zwrócił uwagę, że to posiedzenie TK nie może być traktowane jako pełnoprawne, wynikające z noweli ustawy przyjętej w grudniu.
Może chciał powiedzieć – uważajcie, bo z panami sędziami w przyszłości różnie może być?
- Próbowałem analizować to zdanie. To już publicystyka wokół tego określenia, że jako prokurator generalny patrzy na sytuację od strony prawnej. To zostało podkręcone, że to groźby. To nie służy rozwiązaniu problemu. To problem polityczny. Ten problem tak musi być rozwiązany. Na gruncie prawa są rożne argumenty. Bez woli porozumienia nie da się tego rozwiązać.
O porozumieniu mówimy od tygodnia, ale z każdym dniem umacniamy dwie alternatywne rzeczywistości prawne.
- W sytuacji teraźniejszego posiedzenia czy spotkania sędziów, mamy do czynienia z uporem. W przeszłości TK spotykał się w 13-osobowym składzie i orzekał. Tu mogło być tak samo. Dotyczyło to kwestii starych przepisów związanych z ordynacją wyborczą do samorządów gminnych. Nie rozumiem dlaczego jest ten spór ze strony TK budowany.
Spór będzie miał swoje echa w Brukseli. Podsumowując tę sprawę, może rację ma szef Rady Europy, że my sami nie wiemy co zrobić z większością parlamentarną? Jak mamy większość to zachowujemy się jak inne kraje postkomunistyczne, czyli niezbyt rozumnie?
- Wszyscy musimy się zachowywać w granicach prawa. Jest kwestia interpretacji. Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby ten spór miałby być rozstrzygany przez Komisję Europejską. Będziemy mieli rezolucję. One są głosowane na każdym posiedzeniu. To nas nie przybliża do rozwiązania problemu. To musi zrobić Sejm. Jak zostaną wypracowane graniczne przesłanki problemu to na pewno dojdziemy do rozwiązań, które pozwolą wszystkim stronom to zaakceptować. To spowoduje, że orzeczenia TK nie będą rodziły wątpliwości prawnych.
Jak pan zagłosuje ws. całkowitego zakazu aborcji, jak ten obywatelski projekt trafi do Sejmu?
- Jak chodzi o moje głosowania to zawsze występowałem po stronie obrońców życia. Projekt obywatelski, zgłoszony przez organizacje, które chcą całkowitego zakazu aborcji, został zgłoszony na bazie doświadczeń z czasów ustawy od 1993 roku. Ona wprowadzała 3 wyjątki od zakazu. W nowym projekcie jeden z nich dalej jest zachowany. On dotyczy życia i zdrowia kobiety. Tu jest przekłamanie w dyskusji. Mimo wszystko dalej by został ten jeden wyjątek. W tamtej ustawie były zapisane wady płodu czy dziecka, przewidywane choroby, które dziecko będzie miało. Tu były sytuację jak taka, która się zdarzyła w Warszawie. Dzieci z zespołem Downa były kwalifikowane do aborcji.
Czyli za takim projektem by pan był. Jak to jest biorąc pod uwagę całą prawicę? Można odnieść wrażenie, że jest próba wyciszenia tej debaty i odsunięcia jej. To rożnie może się skończyć, posłowie prawicy mogą różnie głosować.
- Stanowisko władz klubu jest. Słuchałem wypowiedzi pani premier. To jest jasne. W tych kwestiach nigdy nie było dyscypliny, chociaż był moment w 2007 roku kiedy marszałek Jurek proponował dokonanie zmian. Wtedy można było to zrobić. Nawet część posłów PO chciała głosować. Zabrakło nam wtedy konsekwencji. Dzisiaj musimy do tego wracać. Nie ma dyscypliny. Posłowie będą prezentowali rożne postawy. Jesteśmy na początku dyskusji. Ona musi być merytoryczna. Ona dotyczy głębokich problemów życia.
Jeszcze ŚDM. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ocenia, że do ŚDM nie są przygotowane Brzegi. Do krakowskich radnych trafia raport, wedle którego Kraków nie jest przygotowany. Są problemy z łącznością, miejscami parkingowymi, noclegami. Co się dzieje?
- Nie chciałbym, żeby wokół ŚDM było licytowanie kto wymyśli gorszy scenariusz. Przy uroczystościach religijnych nie ma luksusów. Francuzi mieli wielkie problemy sanitarne, Niemcy mieli teren podmokły, w Hiszpanii było robactwo, które wyszło. Myślę, że dokument, który się ukazał, został przygotowany przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, pokazując rożnego rodzaju zagrożenia. Taka jest rola tego dokumentu. Jak ujrzał on światło dzienne to wprowadził atmosferę, że to może się nie udać. Ja byłem w Brzegach. Ten teren ma mankamenty. Jest tam wiele urządzeń melioracyjnych, ale jak to jest uporządkowanie to próba wciskania tych wszystkich pielgrzymów na mostki jest złe. Oni pójdą w bród. To żywioł, młodzież. Nie mówimy o takiej sytuacji, że pielgrzymi będą wprowadzani na plac kiedy mamy powódź stulecia. Trzeba mieć wiarę, że powodzi nie będzie. Co do łączności to będą stawiane dodatkowe urządzenia. Zabezpieczenie medyczne? Ta sfera będzie zorganizowana. Są na to pieniądze. Możemy się przygotować. Są służby medyczne, ludzie są przeszkoleni.
Mamy faktycznie licytację na czarne scenariusze, co jednak można usprawiedliwić. Sam burmistrz Wieliczki mówi, że ten raport pokazywał rzeczywistość Brzegów sprzed roku a wszystko się tam zmienia. Rozumiem, że trzeba robić swoje?
- Tak. Chciałbym, żebyśmy mieli radość z ŚDM. Nie odczytujmy wszystkiego jako trudności. One będą, ale cieszmy się, że ŚDM są w Krakowie.