Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem, Darią Gosek-Popiołek.
Lewica poprze projekt ustawy o dodatku węglowym w obecnym kształcie? Nie ma tam mechanizmu kontrolnego. 3000 złotych będzie można wydać na wszystko.
- To rozwiązanie budzi moje wątpliwości. Nie tylko z tego powodu. Ten kryzys energetyczny dotyka wielu grup, nie tylko tych, którzy używają węgla. Ludzie ogrzewający gazem i pelletem też dostaną duże rachunki. Co z mieszkańcami bloków? Wiele z nich jest ogrzewanych kotłowniami. Ich też dotknie podwyżka. Osoby mniej zarabiające w różny sposób ogrzewają domy i mieszkania. Ta ustawa pomija całe grupy osób. Do tego trwa objazd Lewicy po Polsce. Rozmawiamy z ludźmi. Wszyscy mówią jedno. Te 3000 nie wystarczą na zakup węgla. Węgla może nie być. Do tego wzrosną ceny. Dodatkowo mamy ustawę, która nie weszła w życie, a została uchylona. To ustawa określająca maksimum, które mogą zapłacić odbiorcy indywidualni za tonę węgla.
Jest pytanie o kryterium dochodowe. 3000 złotych to 1/3, może 1/4 rocznego zapotrzebowania na gospodarstwo. W wypadku pieców o niskiej sprawności tego węgla trzeba więcej. Kryterium dochodowe powinno decydować, kto dostanie, a kto nie?
- Powinno się myśleć o rozszerzeniu tego świadczenia na odbiorców wrażliwych, którzy różnie ogrzewają domy. Nie wykluczajmy tych, którzy ogrzewają domy energią elektryczną lub gazem. Kryterium ekonomiczne może ma sens, ale przy galopującej inflacji ludziom jest coraz trudniej. Jesteśmy w kryzysie. 3000 złotych ma przykryć problem. To powiedzenie ludziom: dajemy wam pieniądze, radźcie sobie sami. Jest transfer finansowy, ale co wy z nim zrobicie, to wasz problem, wasza sprawa. Tak się nie walczy z zagrożeniem.
Spółki skarbu państwa mają ściągnąć 4,5 miliona ton węgla do 31 sierpnia. Jak mówią specjaliści, na rynkach światowych węgla nie brakuje, problemem są wąskie gardła infrastruktury. Co podczas jutrzejszego głosowania zrobi Lewica?
- My dyskutujemy, konsultujemy się z ekspertami. Decyzję podejmiemy po pogłębionej dyskusji w klubie. Teraz nie chcę mówić. Jesteśmy przed czytaniami, poprawkami. Będziemy je zgłaszać. Teraz ferowanie wyroków byłoby niedobre.
Jakie poprawki zgłosi Lewica?
- Będziemy rozmawiać o poszerzeniu grupy, która dostanie środki. Państwo powinno zapewnić węgiel. Analizujemy też inne rozwiązania. Mam nadzieję, że uda się ustawę poprawić. Prawda jest taka, że rząd nie ma pomysłu na kryzys surowcowy. Przespaliśmy lata, kiedy można było budować OZE, stawiać na fotowoltaikę, wiatraki. Można było budować elektrownię atomową. Jesteśmy w kryzysie. Nie widzimy, żeby rząd miał inny pomysł niż nagły transfer gotówki. To powoduje jeszcze większą prywatyzację pewnych usług.
Przez ostatnie lata była retoryka antywęglowa, związana z poprawą jakości powietrza. Powrót do węgla odbije się na jakości powietrza?
- Może tak się stać, jak zima będzie ciężka. Mówienie o odejściu od paliw kopalnych było powiązane z mocnym postulatem stawiania na niezależność i bezpieczeństwo energetyczne. To by dała fotowoltaika, farmy wiatrowe, atom. Od lat proponowaliśmy rozwiązania, które by sprawiły, że w obecnej sytuacji nie byłoby tak źle. Rząd ignorował to, wyśmiewał. Ludzie się domagali zmian w ustawie odległościowej, która określała, gdzie mogą być farmy wiatrowe. Teraz to szybko zmieniają, żeby szybciej powstawały alternatywne źródła energii.
Lewica będzie chciała przygotować program związany z oszczędnością paliw, energii? Szef portalu Biznes Alert daje przykład. Na zewnątrz jest ponad 30 stopni, w galeriach handlowych 20, bo działa klimatyzacja. Do tego w sklepach pracują wszystkie reflektory.
- Jak popatrzymy na sposób, jak społeczeństwa zachodnie korzystają z energii, widzimy, że jest to nieracjonalne. Czy Lewica to zgłosi? Nie wiem. Jesteśmy w środki innej dyskusji. O tym od lat mówią ruchy ekologiczne. Nasze nawyki, jako konsumentów, będą się musiały zmienić. Zasoby się kurczą. Muszą być inaczej wykorzystywane. To wielki wysiłek nie tylko Polaków, ale to problem globalny. Tak funkcjonujemy.
Kiedy do krakowskiej Rady Miasta trafi projekt uchwały zakazującej sprzedaży miejskich działek, nieobjętych planami miejscowymi, lub przeznaczonych pod tereny zielone albo budownictwo mieszkaniowe? Kilka dni temu z Łukaszem Gibałą była pani na konferencji prasowej w tej sprawie. Po niej usłyszeliśmy z magistratu, że Kraków kupuje więcej działek, niż sprzedaje.
- Mamy nadzieję, że ta uchwała trafi do Rady Miasta może we wrześniu, październiku. Zbieramy podpisy. Potem będzie weryfikacja podpisów. Liczymy, że jesienią zaczniemy dużą dyskusję o gospodarce nieruchomościami i terenów w mieście.
Co szwankuje? Urzędnicy mówią, że Kraków kupuje więcej działek, niż sprzedaje.
- Urzędnicy zawsze będą mówić to, co jest dla nich odpowiednie. Prawda jest taka, że wśród ostatnich druków, które wpłynęły do Rady Miasta, miasto chciało sprzedać mieszkania w bloku z roku 1993. Można je było spokojnie utrzymać w zasobie komunalnym miasta. Tak się nie stało. Działki w okolicy Doliny Prądnika... One mogły służyć poszerzeniu użytku ekologicznego. One zostały sprzedane firmie powiązanej z byłą panią wiceprezydent. To wszystko składa się na obraz nieracjonalnej gospodarki nieruchomościami. Przypomnę jeden wątek. Dlaczego zależy nam na tych gruntach? Jest kryzys mieszkaniowy. Mieszkania są drogie. Duża grupa osób w ciągu 5-10 lat nie dostanie kredytu hipotecznego. Są miasta w Polsce, które reagują i budują mieszkania na wynajem dla klasy średniej. Tak robi Włocławek. Kraków takich działań, adekwatnych do skali miasta, nie podejmuje. Nie uważam, że prezydent Majchrowski w dwa lata wybuduje osiedla mieszkalne, jak się dzieje we Włocławku, ale chciałabym, żeby przyszli włodarze miasta mieli zasób gruntów, na którym będą mogli prowadzić odpowiedzialną politykę zapewniania mieszkań krakowianom.
Historia Białych Mórz, gdzie miało postać pole golfowe, ale będzie park, może być odpowiedzią na te wątpliwości?
- Najpierw ten teren został oddany w wieloletnią dzierżawę. Jak wykonawca się nie wywiązał, miasto postanowiło to odzyskać. Pan prezydent i jego otoczenie bardzo negatywnie podeszło do tematu utworzenia tam parku. Mieszkańcy i aktywiści byli ośmieszani na Radzie Miasta. Po tym boju, który zaczął się w listopadzie zeszłego roku, teraz pan prezydent ogłasza, że to będzie park. Tyle miesięcy wysiłków mieszkańców. Cieszę się z tej decyzji, ale to zasługa mieszkańców, którzy wzięli odpowiedzialność za miasto w swoje ręce i wywalczyli sobie ogólnodostępny teren zielony.