Czy władza zmienia ludzi? 

Szafrański powołuje się na badania pokazujące, że sprawowanie władzy często modyfikuje postawy: spada empatia i wrażliwość na perspektywę innych, rośnie autorytatywność. Zjawisko potrafi się uogólniać — człowiek, który ma władzę w jednym obszarze, zaczyna zachowywać się tak, jakby posiadał ją także w innych. Długie sprawowanie funkcji sprzyja przekonaniu o własnej nieomylności i zamyka oczy na sygnały z otoczenia.

Jednocześnie wysokie stanowiska niosą znaczne koszty: stres, obciążenia poznawcze i ryzyko problemów ze zdrowiem psychicznym.

„To nie jest wcale najzdrowsza grupa pod względem ryzyka dolegliwości psychicznych” — zauważa.

Władza bywa także atrakcyjna sama w sobie. Daje prestiż, dostęp do zasobów i — jak wynika z badań przywołanych przez psychologa — podnosi postrzeganą atrakcyjność w związkach. Co istotne, „uzależnia już samo poczucie władzy”: w eksperymentach wystarczał fikcyjny podział ról, by ludzie chcieli swoją pozycję utrzymać, nawet bez realnego przełożenia na rzeczywistość.

Kto chce władzy, a kto jej unika? 

Nie wszyscy pożądają władzy, ale rola potrafi nas zmieniać niezależnie od „profilu osobowości”. Istnieją cechy, które sprzyjają dążeniu do wpływu (np. chłodny, instrumentalny stosunek do ludzi), lecz mechanizmy sprawowania władzy uaktywniają się także przy losowym przydziale ról. W praktyce codziennej widać, że część osób przenosi nawyki z pracy do domu — albo odwrotnie — choć nie da się tego zjawiska uogólnić.

Wieczorna terapia - polecamy podcasty

Po drugiej stronie relacji pojawia się skłonność do uległości. Ludzie nieraz „oddają” odpowiedzialność, bo to daje poczucie bezpieczeństwa i oszczędza wysiłku. Presja autorytetu, większości czy lęku przed sankcją sprawia, że wykonujemy polecenia, których w innych okolicznościach byśmy nie przyjęli. Utrwalona dominacja w relacji partnerskiej bywa wyjątkowo trudna do przerwania; w terapii często potrzebny jest dłuższy proces, zanim osoba doświadczająca nadużyć odważy się na zmianę. Szafrański przypomina przy tym, że społeczeństwa o większej równości — w dostępie do zasobów i wpływu — funkcjonują lepiej i są szczęśliwsze, co podaje w wątpliwość „naturalność” silnie hierarchicznych układów.