Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Platformy Obywatelskiej, Bogusławem Sonikiem.

Po katastrofie ekologicznej na Odrze apeluje pan do Ministerstwa Infrastruktury o kontrole wylotów odprowadzających ścieki na Wiśle. W dorzeczu Odry Wody Polskie odkryły około 6000 urządzeń o nieuregulowanym statusie prawnym. Podobnie będzie w przypadku Wisły?

- Na pewno nie tylko Wisły, ale pewnie też na pozostałych rzekach. W Krakowie jesteśmy jednak zainteresowani Wisłą. Trzeba powtórzyć tę metodę inwentaryzacji w Krakowie. Jest taka sytuacja, że my sobie poradziliśmy przez lata z zanieczyszczeniami przemysłowymi powietrza. To jest monitorowanie, jest świadomość. Rzeki są zostawione same sobie. One stają się piętą achillesową systemu odprowadzania ścieków.

Rozumiem, że myśli pan głównie o zanieczyszczeniach przemysłowych, nie zanieczyszczeniach komunalnych?

- Myślę o przemysłowych i indywidualnych. Nawet pod Krakowem widać rurki prowadzące do rowów przydrożnych, jak nie ma kanalizacji. To samo jest z rzekami. Świadomość obywateli musi wzrosnąć. Pod presją obywateli zabrano się za dbanie o czyste powietrze.

Jeśli chodzi o gospodarkę wodno-ściekową, widzimy zmianę, która nastąpiła także dzięki pieniądzom z UE. Mimo wszystko dalej lejemy do Wisły co popadnie?

- Aż tak to nie. Przykładem jest Warszawa, która przez lata odprowadzała ścieki do Wisły. Potem w końcu zaprzestano tego. Pozostaje problem kanałów burzowych. To pozostałości austriackie. W sytuacjach wielkich deszczów wszystko trafia do rzek.

Jest konkretny odcinek, od którego należy zacząć kontrole? Kraków?

- Trzeba zacząć od Krakowa i pewnie od Oświęcimia.

Jest odpowiedź na apele związane z planami wycinki ponad 300 drzew? Chodzi o plany budowy ścieżki rowerowej w Zabierzowie.

- Nie ma jeszcze odpowiedzi. Jak ktoś przystępuje do takiego przedsięwzięcia, muszą być konsultacje społeczne i ogólne informacje. Do nas to trafiło, gdy decyzja miała zapaść. Nie wyobrażam sobie wycięcia 300 drzew. To naganne postępowanie w wielu województwach. Stale dostaje informacje o planach wycinki drzew wzdłuż dróg w warmińsko-mazurskim, na Mazurach czy na Pomorzu. Zawsze jest pretekst poszerzenia drogi.

Pan proponuje przerzucenie ścieżki rowerowej na drugą stronę ulicy. To wykonalne?

- Te plany powinny być brane pod uwagę podczas budowy ścieżki. Dlaczego nie? Ludzie specjalizujący się w ścieżkach rowerowych, mówią, że tak. Nie ma powodu, żeby im nie wierzyć.

Jest jeszcze kwestia pieniędzy unijnych. Nie grozi to utratą dofinansowania?

Inwestor powinien to brać pod uwagę podczas składania projektu.

Od kilku dni krakowianie narzekają na trudności związane z remontem ronda Matecznego. Przed laty pan przekonywał, że potrzebna byłaby tam budowa estakady. Tak byśmy zablokowali Kraków na kilkanaście miesięcy.

- Estakadę przewidzieli już Niemcy w 1944 roku. Przywieźli zestawy betonowe tam. Gdy uciekli z Krakowa, Armia Czerwona materiał wywiozła. Po mojej propozycji o estakadzie spotkałem się z krytycznymi uwagami działaczy miejskich. Oni uważali, że to zwiększy ruch. Na rondzie Matecznego trzeba oddzielić ruch tramwajowy od samochodowego. Jak to zrobić? Niech specjaliści przygotowują projekt. Może tunel?

Taka inwestycja to kilkanaście miesięcy...

- Jesteśmy przyzwyczajeni do inwestycji w Krakowie. To jednak polepsza dobrostan ruchu w mieście.

Zwykle zaczynamy rozmowę od dużej polityki, kończymy na sprawach lokalnych. Dziś jest odwrotnie...

- Bardzo dobrze. Obywatele przywiązują uwagę do komfortu życia.

W wywiadzie dla portalu wPolityce Platformę nazywa pan partią, która nie ma jasnego przekazu ideowego, a sprawę pieniędzy z KPO określa pan jako wojnę Brukseli z rządem PiS. Której partii będzie pan kandydatem w wyborach parlamentarnych?

- Jestem członkiem PO. Taki jest stan. Tak odpowiem. To nie zwalnia jednak od myślenia i wypowiadania samodzielnych opinii. Przynależność do partii nie może powodować, że polityk tylko powtarza przekazy dnia. Słuchacze nie chcą słuchać codziennie tych samych opinii.

Trafi pan na listę PO w wyborach parlamentarnych?

- Dlaczego miałbym nie trafić? Zawsze trafiam. Błąkam się w środku list, ale daję sobie radę, nie będąc pupilem kierownictw kolejnych.

Rozważa pan start do Senatu? Słyszałem taką opinię, że do Senatu, jako kandydat niezależny.

- Senat to boczna droga w polityce. On zajmuje się poprawianiem legislacji i ma mniejsze znaczenie polityczne. Raczej mnie to nie interesuje.

Badania CBOS pokazują poparcie Polaków dla Unii Europejskiej na poziomie przekraczającym 80%. Bywało jednak ponad 90%. Można to nazwać trendem?

- Nie. Jako naród jesteśmy zwolennikami UE i bycia w niej. Nie znaczy to, że nie możemy patrzeć krytycznie na pewne pociągnięcia. Podtrzymuję zdanie, że granie KPO ze strony Brukseli to decyzja polityczna. Nie ma ona nic wspólnego z merytorycznym programem, który został przedstawiony.

Jakbyśmy zapytali Polaków o konkretne polityki realizowane przez Brukselę, odpowiedź byłaby inna? Nie byłoby 80%, ale zdecydowanie mniej?

- Nie. My się przyzwyczailiśmy, że pewne rzeczy związane z programami europejskimi idą swoją drogą. Mówienie, że Polska jest czarną owcą Unii, nie jest prawdą. Jest spór ws. praworządności i niechęci instytucji UE do rządu w Warszawie. Jest jednak cała gama polityk, które idą swoją drogą i nie ma problemu. Jesteśmy bardzo dobrym wykonawcą programów związanych z finansowaniem z funduszy regionalnych, rolnych. To już naturalne. Oddychamy powietrzem i działamy w tych politykach europejskich.