Zapis rozmowy Jacka Bańki z Bogusławem Sonikiem:
W środę w Polsce odnotowano 2085 przypadków zakażeń koronawirusem. Co oznacza w tej perspektywie tygodniowej 70-procentowy wzrost, czy to już jest czas na zdecydowane działania, jeśli tak, to jakie?
Oczywiście to jest pora, żeby wrócić przynajmniej do egzekwowania noszenia maseczek, izolacji, zmniejszenia liczby osób, które mogą brać udział w wydarzeniach publicznych. Generalnie należałoby wstrząsnąć społeczeństwem i przypomnieć, że sprawa nie jest zakończona i jesteśmy ciągle zagrożeni.
A może dać pracodawcom nowe narzędzia, dzięki którym mogliby dowolnie kształtować politykę kadrową w oparciu o szczepienia. Widzimy, że obostrzenia sanitarne stają się coraz większą fikcją, a program szczepień w zasadzie stanął w miejscu.
Myślałem również i o takich możliwościach, żeby pracodawcy dostali taką możliwość. Jesteśmy w takiej sytuacji obywatelskiej obojętności. Trochę to przypomina udział w wyborach, gdzie podobna liczba osób bierze udział w wyborach. Reszta jest nastawiona negatywnie, czy obojętnie.
Widzimy też południe Małopolski. W wielu gminach poziom szczepień jest poniżej 20 procent. Kto będzie odpowiedzialny, jeśli trzeba będzie zamknąć powiaty z południa Małopolski?
Narasta opór nierozsądny, głupi przeciwko szczepieniom. Wszystkie plotki wracają ze zdwojoną siłą, w związku z czym instytucje samorządowe, odpowiedzialne za zdrowie publiczne zaczynają się obawiać reakcji społeczeństwa. Politycy są jednak od tego, żeby podejmować odważne decyzje i iść wbrew ostrym krytykom, po to, żeby wziąć dobro ogólne pod uwagę.
Ministerstwo Zdrowia mówi wprost – zaczyna się lawina, biorąc pod uwagę przyrost zakażeń. Czekamy też na konkretne decyzje, zdecydowane, związane z czwartą falą. Panie pośle, TSUE orzekł, że można uznać za niebyłe wyroki sądów, niespełniające wymogów europejskich. Dokąd to nas prowadzi? Premier mówi, że takich wyroków jest około miliona.
Nie zdążyłem się jeszcze szczegółowo zapoznać z decyzjami TSUE, ale mówiłem już na tej antenie, że według mnie sądownictwo europejskie powinno być dwuinstancyjne. To nie jest przyjęte w kulturze prawnej europejskiej, aby decyzje zapadały wyłącznie w jednej instancji.
Co Polska może w zakresie sądownictwa? Wychodzi, że raczej niewiele.
Jedną sprawę na pewno należy załatwić. Wydaje się, że ona była już na takiej drodze, że to będzie możliwe, czyli zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej, która najbardziej kole w oczy instytucje europejskie, na co wielokrotnie zwracano uwagę. To również blokuje Polski Ład. Z tego, co słyszałem, toczą się jakieś rozmowy poufne pomiędzy rządem polskim a KE, aby tę sprawę załatwić, odblokować Polski Ład i przymknąć na chwilę to pole konfliktu.
Mówi pan o tych dwóch instancjach, związanych z orzecznictwem europejskim, a czy w ogóle taki wyrok jest zgodny z traktatami unijnymi? Bo zdecydowane jest stanowisko Prokuratury Krajowej, że nie.
Spór między Prokuratorem Generalnym a polityką europejską jest od dawna bardzo widoczny. Stanowisko sceptyczne wobec Europy Prokuratora Generalnego to jest prowadzenie polityki na potrzeby wewnętrzne i również eskalacja konfliktu. Tego bym nie brał pod uwagę, natomiast faktem jest, że TSUE próbuje wchodzić na coraz szersze pola w polityce europejskiej i dyktować warunki. Tutaj potrzebna byłaby opinia Rady Europejskiej, jeśli Polska szuka sojuszników, to tam powinna ich znaleźć. Ja nie jestem w stanie powiedzieć, czy to jest zgodne z traktatami. Wydaje się, że polityka TSUE zmierza w tę stronę, aby pokazać, że Polska nie spełnia nie standardów organizacyjnych wymiaru sprawiedliwości, ale standardów niezależności procesu sądowego i stąd bierze się tak ostre stanowisko Luksemburga.
Wracając do miliona orzeczeń, o których mówił premier Morawiecki, trudno sobie wyobrazić milion wyroków, albo choćby połowę z nich, jako wyroki niebyłe. To dokąd to nas prowadzi? Jak daleko jesteśmy, jeśli nie od anarchizacji, to od wielkiego chaosu, który obejmie też zwykłych obywateli?
Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie i polski Sąd Najwyższy znajdzie salomonowe rozwiązanie, które spowoduje, że do takiej sytuacji nie dojdzie.
Najnowszy sondaż na zlecenie W Polityce, z którego wynika, że Zjednoczona Prawica, która nie jest już tak zjednoczona, jak przed kilkoma miesiącami, ma zdecydowaną przewagę. Gdyby jednak połączyć poparcie dla PO i Polski 2050 to byłby lider. Pytanie tylko, czy w wypadku polityki PO i Szymona Hołowni 25 plus 14 rzeczywiście da 39. Czy tu inne, niematematyczne reguły obowiązują?
Na pewno nie ma takiej prostej zależności matematycznej. Widzieliśmy to przy wyborach europejskich, gdzie mobilizacja Zjednoczonej Prawicy, nieoczekiwana w tych wyborach, spowodowała, że odwróciły się losy wygranej. Proszę też wziąć pod uwagę, że Szymona Hołownię wiele osób, młodych ludzi sceptycznie nastawionych do partii politycznych, szczególnie do starych partii jak PO, stąd oni poszli wspierać coś nowego, w związku z czym potrzebny by był rodzaj polityki PO wobec młodych, który by ich przekonał do tego, że warto głosować na te dwie partie, ale to jest kwestia przyszłości.
W Parlamencie Europejskim dziś głosowanie rezolucji dotyczącej sytuacji na granicy z Białorusią. Jakiego głosu europejskiego pan się spodziewa?
W tej chwili polityka europejska jest szalenie wstrzemięźliwa w stosunku do tego, żeby przyjmować migrantów. Tak jak kiedyś powiedział francuski premier Rocard – nie jesteśmy w stanie przyjąć całej biedy świata. Myślę, że będzie podobne stanowisko – chronić granice, natomiast stosować humanitarne metody wobec tych, które potrzebują pomocy lekarskiej na granicy, czy rodziny z małymi dziećmi. Wydaje się, że raczej te rodziny powinny być przyjmowane i umieszczane w specjalnych ośrodkach, niezależnie od tego, czy chcą prosić o azyl, czy nie i ewentualnie odsyłani do krajów pochodzenia. Nie należy stawiać ich przed takim dylematem, że muszą z powrotem wrócić do lasu granicznego.
Czy sprawa związana z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej nie sprawia, że nieco zapominamy o Polakach na Białorusi, o mniejszości polskiej? Pamiętamy sytuację Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta.
Solidarność z Białorusinami jest i dalej i wspieramy działaczy politycznych, emigracyjnych, jest Dom Białoruski, więc od tej strony pomoc jest udzielana, ale też należy wziąć pod uwagę sytuację izolacji Białorusi w tej chwili. Na pewno trzeba pamiętać o naszych rodakach, którzy tam są więzieni w więzieniach białoruskich, w bardzo trudnych warunkach.
Na koniec sprawy lokalne, krakowskie, choć mówimy o imprezie ogólnopolskiej. We wrześniu krakowska Rada Miasta przyjęła uchwałę, która mówi, że jeśli do końca października nie wyjaśni się wszystko z Igrzyskami Europejskimi, nie będzie na przykład specustawy, to Kraków powinien zrezygnować z organizacji. Czy władze Krakowa powinny powiedzieć 2 listopada „Tak, koniec, dziękujemy”, czy może czekać dalej, bo takie oczekiwanie finansowo się opłaca?
To jest pewnego rodzaju odpowiedzialność obywatelska władz Krakowa, w związku z czym bez końca czekać nie można, natomiast jak w każdej sprawie ten okres negocjacyjny, jeżeli rysuje się jakakolwiek możliwość porozumienia, to warto przedłużyć czas. Zostaliśmy pominięci przy Mistrzostwach Europy, jeśli chodzi o infrastrukturę, więc myślę, że rząd powinien tutaj podjąć szybko decyzję wspierającą Kraków.