Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.
Zacznijmy od powrotu do wczorajszych wydarzeń. Myślę o rocznicy Porozumień Sierpniowych. Pan był wewnątrz tego, co działo się w latach 80. Jakby uczestnicy tamtych wydarzeń mogli poznać dzieje kolejnych 40 lat, byliby zadowoleni z tego co się dzieje, czy wiele chcieliby zmienić?
- Sądzę, że większość byłaby zadowolona. Pewnie też by coś jednak chcieli zmienić. Wolność i wolna Polska, swoboda wyrażania poglądów, sprawowania kultu religijnego, likwidacja cenzury - to zostało osiągnięte. Wielką cenę zapłaciła za to klasa robotnicza, która był motorem tamtej rewolucji. Ona poległa na transformacji ekonomicznej. Nie tak sobie wyobrażali to. Wyobrażali sobie bardziej uspołecznioną gospodarkę i większą ochronę praw pracowniczych.
Dziś poznamy raport o stratach wojennych Polski w okresie II wojny światowej. Chodzi o skutki najazdu i okupacji niemieckiej. Jest pan ciekaw tego dokumentu? To ważne, że powstał?
- Myślę, że tak. Od lat ten postulat był stawiany, żeby straty obliczyć i zaprezentować. Jednak autorem tego dokumentu jest zespół parlamentarny. To ciało nieformalne. To stowarzyszenie kilkunastu posłów, którzy podpisują deklarację, że w jakimś temacie będą pracować. Potrzebny jest autorytet państwa, żeby ten dokument uznać za jakąś podstawę.
Posłowie polskiego parlamentu nie gwarantują tego autorytetu?
- Autorem jest nieformalny zespół posłów. To działalność hobbystyczna posłów, która nie jest poparta żadną instytucją państwową. Czekamy na ruch MSZ, rządu. Czy na podstawie tego dokumentu będą starania wobec Niemiec?
Zastanawia się pan nad wagą tego dokumentu. Do czego i czy w ogóle Polska może go wykorzystać? Może to być podstawa do sporządzenia wniosku o wypłatę reparacji wojennych przez Niemcy?
- Musimy poczekać na ocenę tego dokumentu. Może tak. Być może jest tam cała dokumentacja. Sprawa reparacji to decyzja polityczna, nie prawna. Raczej od woli rządu niemieckiego będzie zależało podejście do tej sprawy. Dobrze by było dojść do porozumienia z Berlinem i znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące dla obu stron. W zeszłym miesiącu ostatnią ratę odszkodowania za I wojnę Niemcy zapłacili Francji. Przykłady są.
Zgadza się pan z tymi, którzy mówią, że bez rozwiązania tej sprawy trudno będzie budować proste i otwarte relacje z Niemcami?
- Nie sądzę, żeby to była wielka przeszkoda. Związki gospodarcze między Polską i Niemcami są tak wielkie, że nie sądzę, żeby to radykalnie wpłynęło na te stosunki.
Jest pan gotów poprzeć wprowadzenie w Polsce aborcji na żądanie do 12 tygodnia ciąży? Nawiązuję do wypowiedzi Donalda Tuska, który na Campusie Polska miał zapowiedzieć, że osobiście dopilnuje, żeby na listach PO nie znalazł się nikt, kto w tej sprawie jest niepewny.
- Pewnie każdy kandydat będzie tak przepytywany. Po wyroku TK i protestach, które się odbyły w Polsce, wahadło się przesunęło w drugą stronę. W przyszłym Sejmie ta sprawa pewnie wróci i będzie przedmiotem głosowania nad liberalizacją prawa aborcyjnego. Na pewno wiele będzie zależało od kształtu propozycji. Jestem zwolennikiem tego co było, czyli kompromisu aborcyjnego. On był wypracowany przez stronę kościelną, rządową i społeczną.
Donald Tusk mówi wyraźnie. Chodzi o aborcję na żądanie do 12 tygodnia ciąży. Część parlamentarzystów PO będzie się musiała zdeklarować jeszcze przed wyborami. Co pan zdecyduje?
- Powiedziałem. Jestem zwolennikiem rozwiązania, które miało miejsce. Chciałbym powrotu do kompromisu aborcyjnego.
I dostępna aborcja na żądanie do 12 tygodnia – nie?
- Tego nie było w kompromisie. Odpowiedziałem.
Ze sporą absencją w pokojach nauczycielskich zaczyna się dziś rok szkolny. Dlaczego młodzi Polacy nie garną się do pracy w szkole w roli nauczycieli? W Małopolsce mówi się nawet o 3000 wakatów.
- To nie jest tylko syndrom Polski. Popatrzyłem na Francję. Ta sama sprawa się przebija w komentarzach. Brakuje nauczycieli. To generalnie jest zjawisko spowodowane kwestią płac, upadku statusu nauczyciela, trudności zawodu. Środki finansowe dla nauczycieli są marne. To podstawowe rzeczy.
Ma pan pomysł, jak zachęcić młodych ludzi do podjęcia się misji kształcenia przyszłych pokoleń?
- Podjęty został trud zwiększenia ilości medyków. Jest podnoszenie pensji, stypendia, podpisywanie kontraktów na późniejszą pracę w danej specjalizacji. Rozwiązań należy szukać. Szczególnie przy tej inflacji niezbędne jest postawienie takich warunków płacowych, żeby one satysfakcjonowały ludzi z budżetówki.
Odwołam się do pana doświadczenia europejskiego. Był pan w Brukseli, zna pan procedury. Wczoraj ministrowie spraw zagranicznych państw UE osiągnęli porozumienie ws. zawieszenia umowy wizowej z Rosją. Udzielenie wiz Rosjanom ma być trudniejsze, wiz ma być mniej. To dobry krok?
- To pierwszy krok. Zawsze lepiej znieść ułatwienia niż zakazać całkowicie. Patrząc jednak na wyczyny rosyjskich turystów w kurortach zachodniej Europy, gdzie są wiece poparcia dla wojny i Putina… Ja bym się nie wahał i wstrzymał wydawanie wiz. Jest opór, bo kurorty tracą finansowo, ale za wolność trzeba płacić. Rosja jest zagrożeniem naszej wolności. Wizy tylko dla tych, którzy sprzeciwiają się polityce Putina.
Czyli opowiada się pan za zaostrzeniem restrykcji. Znów rozjeżdża się pan w opinii z liderami swojej formacji.
- Niekoniecznie. Słyszałem podobne wypowiedzi kolegów.
Radosław Sikorski jasno krytykuje takie rozwiązanie.
- Andrzej Halicki ma inne zdanie. Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja wiem, że jesteśmy przyzwyczajeni do partii wodzowskich, które powtarzają za liderem przekazy dnia. Ja do tego typu polityków nie należę.