Według rządowego dokumentu, który był gotowy już w połowie marca, Brzegi nie spełniają odpowiednich wymogów bezpieczeństwa. Tymczasem, jak przekonuje burmistrz Wieliczki, czarnego scenariusza nie będzie.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Arturem Koziołem, burmistrzem Wieliczki.
Kiedy pan poznał raport Rządowego Centrum Bezpieczeństwa? Z doniesień medialnych czy pan znał wcześniej jego zapisy?
- To faktycznie zaskoczenie. Wczoraj była wielka burza. Wydawało się, że jesteśmy na etapie dobrych przygotowań, ale nagle wytworzył się punkt zero. Cieszę się, że się spotykamy. Do tego raportu możemy się odnieść punkt po punkcie. Jak patrzę na treść z internetu, to wydaje mi się, że ten raport zatrzymał się na etapie grudnia, kiedy kończymy pracę w strefie aktywności gospodarczej i jesteśmy na etapie projektowania. Zawsze mówiłem, że przyjdzie taki moment, że będzie rozpoczęcie tego etapu blisko do ŚDM. W maju oddamy teren komitetowi organizacyjnemu, tak jak uzgodniliśmy. W maju on będzie inaczej wyglądał. Chyba od wczoraj wszyscy są zgodni, że będzie aneksowany. Kurcze, jest niesmak.
Czyli w pana ocenie ten raport, który wczoraj poznaliśmy z doniesień medialnych, pokazuje rzeczywistość z grudnia zeszłego roku a nie sytuację obecną?
- Jakbyśmy popatrzyli na naszą diagnozę, to on by pokazywał nawet czerwiec. Trzeba było zdiagnozować, gdzie są drogi, przejścia, były parametry wejść, zejść. To zdiagnozowaliśmy. Od tego czasu odpowiadamy. Pamiętam nasza rozmowę sprzed paru miesięcy. Mówiłem o pewnym harmonogramie finansowym. Jakbyśmy nim szli, to ten raport byłby bardziej obiektywny, ale ok. On pokazał to, co jest.
Jak pan przyjmuje ponowną dyskusję o miejscu ŚDM? Długo była cisza, ale temat wrócił.
- To nas deprymuje. Ja założyłem, że decyzja jest podjęta. Jakbym się opierał na pojedynczych informacjach, to bylibyśmy 8 miesięcy do tyłu. Ja nie mam przygotować Światowych Dni. Ja mam przygotować przestrzeń pod wydarzenie. To co my robimy to 7-10% wszystkiego. O innych rzeczach się nie mówi.
Nie boi się pan, że zapadnie decyzja o przeniesieniu uroczystości i potem będą pana pokazywać jako osobę, która lobbowała za przestrzenią, która okazała się niewypałem?
- Nie. To będzie piękna przestrzeń. Ja ją porównuję do Kryspinowa, ale to będzie uzupełniało też strefę aktywności gospodarczej w Niepołomicach. To jest precyzyjnie przygotowane. Według mnie decyzja się nie zmieni. Argumenty są inne. Co będzie jak będzie zagrożenie? Rozumiem, że takie zagrożenie jak „ratujemy Sandomierz czy wały wiślane”. Ok, ale tak byśmy nigdy nie ruszyli z miejsca. Jak założymy, że takie zagrożenie ma nastąpić, to proponuję powiedzieć, że nie będzie ŚDM. Zakładamy, że nie będzie katastrofy. Jeszcze nigdy mieszkańców Brzegów czy Grabia nie zalała powódź. W międzyczasie powstaje zbiornik retencyjny w Bieżanowie, wały są konserwowane. My wykonaliśmy wiele prac melioracyjnych. Teren będzie dobrze przygotowany.

Fot. PAP/Leszek Szymański
Mamy niezdrową sytuację, biorąc pod uwagę politykę informacyjną. Kilka tygodni temu ktoś rzuca wątpliwości, teraz ich jest więcej. Teraz wiemy, że decyzja nastąpi po 15 maja. Co pan będzie robił do 15 maja?
- Rozpoczynamy budowę trzech kolejnych mostów. Przygotowujemy się z wojskiem, żeby wykonali mosty tymczasowe. Kolejne drogi budujemy. To idzie zgodnie z harmonogramem. Co więcej, komitet organizacyjny wchodzi z sieciami tymczasowymi. Uzbrajamy teren tak, żeby można było rozłożyć 40 telebimów, ileś punktów medycznych. Przygotowujemy się do dróg tymczasowych.
Czyli do 15 maja i do końca robi pan swoje?
- Ta dyskusja zakończy się po ŚDM. Wszyscy będą rozmawiać, gdzie ma być a potem wszyscy powiedzą, że wiele śmieci zostało. Decyzja jest podjęta. Nie jest tak, że burmistrz Wieliczki sam organizuje ŚDM. To błędne rozumowanie. To szereg instytucji. Szkoda, że zaburzają to takie informacje. One psują fajne wydarzenie. Zapraszam wszystkich na rower w sobotę i niedzielę. Można zobaczyć jak grunt się zmienia. Nie ma tajemnic. Ta przestrzeń będzie się zmieniała, ale do błędu trzeba się przyznać. Wydawało nam się, że to się obroni pracą. Niestety, trzeba więcej o tym mówić.
Przyjmijmy czarny scenariusz. Jednak po 15 maja trzeba uroczystości przenieść. Pan z tym terenem wiązał nadzieje na przyszłość. To się zmieni czy nie?
- Czarnego scenariusza nie będzie. Spotkamy się w Brzegach. Będą państwo zachwyceni. Kwestie wody będą atrakcją. Zobaczą państwo, jak to będzie wyglądało. Jak chodzi o strefę ekonomiczną to zbudowaliśmy z Krakowem połączenie z drogą S7. Rewelacyjna sytuacja. Wybudowaliśmy drogi wewnętrzne. Zrobiliśmy wiele rzeczy, które będą służyć gospodarce. W ten weekend były rajdy samochodowe. Auta jeździły po 220 km/h. Samochód papieża tyle nie pojedzie. W lipcu stąd wyruszy 5. etap Tour de Pologne. Takich wydarzeń będzie więcej.
Wrócę do raportu. On nie zostawił dobrego wrażenia. Z tego raportu płynie wniosek, że jest to teren, który nie zapewni bezpieczeństwa pielgrzymom.
- Jakbym usłyszał, że to zagrożenie dla życia i zdrowia to też bym się przestraszył. To ponoć miał być poufny raport. Kurczę, aż się boję jak tak jest z poufnymi raportami. Trochę powściągliwości w słowach. Wieliczka przyjmuje milion turystów rocznie. Wiele rzeczy o naszym mieście mówiono, one się nigdy nie sprawdziły. Teraz też się nie sprawdzi. Razem ze wszystkimi osobami to szybko zaneksujemy. Jakbyśmy byli w innym terenie to pewnie byśmy w takich raportach pisali o innych zagrożeniach. Jeszcze nigdy w Polsce nie było tylu osób w jednym miejscu. Wszyscy się uczymy i zmieniamy plany. Komitet nanosi wiele poprawek, które wynikają z rożnych wniosków służb. Nie ma dnia, żeby do nas ktoś się nie zwracał z pytaniami. Zastosowaliśmy monitoring terenu i rożne rzeczy, które zamykają projekt. Pamiętam czerwiec ubiegłego roku. Nikt nie przypuszczał, że takie wydarzenia będą, że ludzie będą wędrować po krajach, że będzie więcej zagrożeń. Czy ktoś przypuszczał, że na lotnisku w Brukseli jest niebezpiecznie przy monitoringu? Nie chodzi o to, żeby się straszyć. Chodzi o to, żeby zauważyć, że to się zmienia.