W rezolucji ma się znaleźć między innymi apel o publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz zastosowanie się do opinii Komisji Weneckiej.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką ruchu Kukiz'15, Agnieszką Ścigaj.
Jakiej reakcji rządu pani oczekuje jak Parlament Europejski przyjmie dzisiaj rezolucję ws. Polski?
- Chciałoby się powiedzieć, że można się uśmiechnąć na myśl, że nasza wojenkę udało się przenieść do PE. Nie jest jednak Polakom do śmiechu. Polacy wybierali swoich reprezentantów a mamy chłopców w piaskownicy. Tak jest z obu stron. To nie jest korzystne dla naszego wizerunku. Rezolucja jest opinią. Mamy takie doświadczenia, że rządy do rezolucji się nie stosowały. Liczę na mądre decyzje naszego rządu. Ten konflikt męczy. Trzeba go zakończyć. Zanim to się znalazło na arenie międzynarodowej, proponowaliśmy rozwiązania, ale mamy jak mamy. Skoro polski rząd sam zwrócił się do Komisji Weneckiej to powinien słuchać opinii.
W badaniu IBRIS dla Rzeczpospolitej 63% badanych uważa, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Jaka powinna być ta mądra reakcja?
- Ten konflikt, który został podgrzany i wyciągnięty, powinien być zakończony. My wskazaliśmy rozwiązania, Komisja Wenecka się do tego przychyliła. Zakończmy to. Zamknijmy temat TK. Nie grajmy na czas, bo tak to wygląda, że wszystkim to pasuje. Nowoczesna czy PO wypłynęły politycznie a teraz i PiS-owi zaczyna się to opłacać. Pod przykrywką przepychane są rzeczy ważne, o których mało się mówi. Niedawno były sprawy pielęgniarek czy podwyżki składek ZUS-owskich. O tym mało się mówi. Wałkujemy temat, który jest na rękę rządowi i opozycji. To stała technika od 25 lat.
Jak to się skończy? Tylko eskalacją konfliktu?
- Na pewno przeciągnięciem do tego momentu, do którego będzie to wygodne dla partii. To granie na czas. Trzeba to uciąć, ale nam ręce opadają. Jeszcze parę miesięcy, dopóki nie zostanie wykreowany nowy konflikt.
Jest nowa dyskusja ideologiczna. Organizacje pro-life zbierają podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o całkowitym zakazie aborcji. Byłe pierwsze damy wspólnie apelują o utrzymanie dotychczasowego kompromisu. Co na to Kukiz'15?
- Właśnie. Wyciągnął pan wniosek, że to kolejny konflikt, który będzie grzał Polaków. Nie znam projektu. Będzie to się zapoznam. Nie warto o tym mówić i dzielić Polaków. To zmierza w tym kierunku. Będziemy się kłócić. Niepotrzebny nam jest ten temat. Jest kompromisowa ustawa, są inne ważne sprawy. Pomagajmy matkom, dzieciom niepełnosprawnym. Jak mówimy o ofiarach gwałtów to zapewnijmy pomoc i ścigajmy sprawców. Takie jest moje zdanie.
Rozumiem, że jakby doszło do głosowania to przedstawiciele klubu Kukiz'15 głosowaliby w różny sposób. Jak słyszymy, w PiS też by nie było dyscypliny. Jakby pani zagłosowała jakby taki projekt trafił do Sejmu?
- Od początku mówiliśmy, że w takich sprawach u nas jest wolność, każdy może głosować jak chce. Nie znam zapisów. Musiałabym się pochylić nad zapisami.
Zero-jedynkowy projekt.
- Tak, ale to wszystko nie jest takie łatwe w przypadku aborcji. Chętnie wrócę do tej rozmowy jak zobaczę projekt, który przejdzie proces legislacyjny. Wtedy powiem jak zagłosuję.
Dla Kukiz'15 ważną sprawą jest pomysł likwidacji Powiatowych Urzędów Pracy. To pani projekt. Kto miałby się zająć bezrobotnymi jakby zlikwidować PUP-y?
- Nad tym projektem pracuję od ponad roku. On jest uzgadniany z rożnymi środowiskami. Wczoraj były warsztaty międzynarodowe, byli przedstawiciele rządu Słowacji czy Danii. W tym całym zgiełku giną takie poważne reformy, które ograniczają zbędne wydatki i nieefektywne działania urzędników. Naczelnym naszym postulatem jest likwidacja PUP, ale nie znaczy to likwidacji sposobu pomagania bezrobotnym. Im trzeba pomagać, ale w kontekście całej rodziny. Nie może być tak jak teraz, że PUP ma środki to hurtem zamawia kursy i szkolenia, które nie pasują wszystkim. Ważna jest pomoc dla konkretnej osoby z udziałem całej rodziny. Ona potrzebuje wejść na rynek pracy, potrzebuje kursu. Dlatego ustala się to z rodziną. Likwidujemy zbędnych pośredników, którzy są nieefektywni. To żadna nowość. Są badania NIK, że efektywność urzędów pracy jest żadna. Sprowadzenie tego na poziom gminy, połączenie polityki socjalnej i rynku pracy, wprowadzenie diagnozy rodziny da dobre efekty. Ograniczymy wydatki na zbędną biurokrację i więcej pieniędzy trafi na pomoc rodzinie w kryzysie.
Chce pani, żeby pośrednictwa były rozliczane za efekty. To świetnie brzmi. Jest pani pewna, że te zmiany przyniosą efekty?
- Tak. To nie jest nowość. Mamy doświadczenia po projektach europejskich. Jak wymaga się znalezienia pracy osobie bezrobotnej, płaci się za efekt instytucji zewnętrznej, która na tym się zna to jest lepiej. Nie będziemy przelewać do nich pieniędzy, ale będziemy wymagać usługi. Mamy osobę bezrobotną, wykształconą i przygotowaną. Ona potrzebuje dobrej pracy. Taka agencja będzie mogła znaleźć pracę. Jak ją znajdzie a osoba bezrobotna utrzyma ją i będzie zadowolona to firma otrzyma wynagrodzenie za usługę.