Zapis rozmowy Jacka Bańki z minister ds. integracji społecznej Agnieszką Ścigaj z koła poselskiego Polskie Sprawy.

Zacznijmy od szczytu NATO. Kwatera główna V korpusu Armii USA w Polsce, Finlandia i Szwecja w NATO, Rosja jako największe zagrożenie dla pokoju. Wszystkie nasze cele zostały osiągnięte już teraz?

- Wydaje się, że to bardzo dobre decyzje. Jestem przed Radą Bezpieczeństwa Narodowego. Na tej Radzie więcej informacji zostanie przekazanych. To, o czym wiemy, to jednak dobre informacje dla naszego bezpieczeństwa. Po 24 lutego świat się zmienił, zmieniła się optyka. Teraz świat widzi swoje błędy wobec polityki Rosji. Pozwoliliśmy na to, że Rosja urosła. Wydaje się, że te decyzje są bardzo dobre.

NATO chce też monitorować migrację, jako ryzyko dla stabilności państw Paktu. Jakie to ma znaczenie w kontekście nowego ministra ds. integracji społecznej?

- To są elementy, które zostały potwierdzone. Wcześniej to sygnalizowaliśmy. Teraz najważniejsze jest bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. Muszą być zadania monitorujące migrację. Migracja, brak kontroli nad tym może zagrozić bezpieczeństwu. Destabilizacja państwa, które jest na granicy wojny, byłaby na rękę Putinowi. Moja funkcja ma być profilaktyką. Mamy przeciwdziałać konfliktom społecznym, dbać o stabilizację. Chodzi o integrację migrantów w małych społecznościach. Oni z nami zostaną jakiś czas. Pewne konflikty zawsze będą, ale one nie mogą zagrażać bezpieczeństwu. Razem żyjmy w małych społecznościach. Nasi goście powinni dobrze się czuć, ale Polacy też powinni mieć poczucie, że oni się włączają w pracę. Musimy koegzystować. Stąd propozycja pana premiera do opozycji, żeby ten temat był ponad polityką. To problem, nad którym wszyscy muszą się pochylić. My odpowiedzieliśmy. Jest 1,5 roku do wyborów. Polityka, wybory są na drugim planie. Zajmujemy się tym problemem.

Pani decyzja o wejściu do rządu zaskoczyła wiele osób. Dlaczego teraz? Wiele razy wcześniej miała pani podobne propozycje.

- Sytuacja Polski… Polska jest w innym położeniu niż przed wybuchem wojny. Pojawił się problem. Trzeba się nim zająć. Są sprawy ważne i ważniejsze. Poza grami politycznymi, mamy poczucie odpowiedzialności za państwo. Brałam pod uwagę konsekwencje polityczne. One są. Postanowiłam jednak podjąć ciężar pracy i zapewnienia stabilności kraju. Opracowaliśmy strategię, mamy pomysł. Premier się zgodził. Jest gotowy pomóc we wdrożeniu tego. Zaoferował pomoc rządu. Skoro to był nasz pomysł, zaprosił nas do realizacji tego. Zgodziliśmy się.

Zaraz po nominacji mówiła pani, że nie wie, czy będzie pani głosować za wszystkimi projektami Zjednoczonej Prawicy. Podtrzymuje to pani?

- Mamy porozumienie. Nie jesteśmy w klubie PiS. Dyscyplina nas nie obowiązuje. Celem porozumienia jest popieranie rządu w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa. Projekty rządowe będą też współtworzone przeze mnie. Uczestniczę w komitecie stałym. Uwagi do ustaw… Nigdy co do zasady nie głosowałam przeciwko rządowi. Jak będą uwagi, mogę to zgłosić na etapie tworzenia projektów. Umowa nie zawiera dyscypliny. Nie było takiego oczekiwania ze strony PiS.

Na ile pani wejście do rządu to próba osłabienia Solidarnej Polski w Zjednoczonej Prawicy? Takie spekulacje są.

- W ogóle wejście do rządu nie jest związane z grami wewnętrznymi PiS. Ten klub ma swoją politykę wewnętrzną. Polskie Sprawy w tym nie uczestniczą. Wyższy cel jest dla nas ważniejszy.

Myśli pani o starcie w wyborach prezydenckich w Krakowie? Mogłaby pani liczyć na szerokie poparcie. Sytuacja w Krakowie się komplikuje. PO nie zagłosowała za wotum zaufania dla Jacka Majchrowskiego.

- Ja skupiam się na bardzo ważnym zadaniu. To trudne. Nie mam teraz czasu, żeby skupiać się na grach politycznych. Liczę, że w Krakowie będą kandydaci, którzy dobro miasta będą mieli w sercu. Nie ma rozmowy, nie było jej z PiS o wspólnym starcie. Na ten moment nie rozważam startu.

Jakie będą główne filary strategii dotyczącej integracji społecznej?

- Główne założenie jest takie, żeby tam, gdzie są skupiska uchodźców w dużych miastach, adresować projekty do przemieszczania się ich do mniejszych miejscowości. Będzie się to opierało na zapewnieniu możliwości niedrogiego mieszkania. Konflikty rodzi mieszkanie w miejscach zbiorowych. Małe miejscowości wykorzystają pustostany pod niedrogie mieszkania komunalne na wynajem. Będzie też praca na przykład w usługach społecznych. To relokacja uchodźców do mniejszych miejscowości.

Jakie mechanizmy włączające do rynku pracy?

- Przygotowanie zawodowe pod usługi. Przyjechały głównie kobiety. W małych miejscowościach są braki kadrowe w opiece nad osobami starszymi i w rolnictwie. Przygotowanie zawodowe, zatrudnienie, możliwość mieszkania, życia i ochrony zdrowia.

Od lat zajmuje się pani polityką społeczną. Jest potrzebna nowa rola dla trzeciego sektora? Z organizacjami pozarządowymi współpracowała pani też od lat.

- To nieodzowna rola. Trzeba koordynacji. Różne projekty pomocowe są w różnych ministerstwach. Nie ma koordynacji. Jest pomoc do pewnego etapu. To schronienie, posiłek. Na poziomie ponadresortowym trzeba koordynować współpracę. Do planowania strategii zaprosiłam organizacje pozarządowe. Oni mają wiedzę, doświadczenie, wiedzą, jak to finansować.

Teraz organizacje pozarządowe nie będą podlegać ministrowi kultury, ale ministrowi ds. integracji społecznej?

- Organizacje pozarządowe nikomu nie podlegają.

Ale są zasilane...

- Tak. One realizują za państwo ważne zadanie. Państwo wspiera je finansowo. One jednak powinny zostać niezależne. Powinny być partnerem. Ja tak patrzę na ten sektor. Tego też oczekuje sektor. Nie zmienia się nadzór nad organizacjami pozarządowymi. Jednak każdy kontroluje sposób wydawania swoich pieniędzy. Te pieniądze, które są na dany cel, są w różnych resortach. Organizacje pozarządowe aplikują do różnych resortów. Tu mój departament będzie koordynował działania. Czasem nie ma komunikacji. Polska resortowa nam dokucza. Po dobrej, spontanicznej pomocy, bez planu i koordynacji jest ciężej. To przeszkadza.