W efekcie, od kilku miesięcy, wodę do picia kupują w dużych, 5-litrowych butelkach. "Mamy już tego dosyć" - mówi Bogusław Ziętara, jeden z mieszkańców. Sprawa została zgłoszona do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ta zleciła geodetom sprawdzenie, czy przypuszczenia mieszkańców są słuszne.
Wyniki badań mają być znane na przełomie lutego i marca. Wtedy GDDKiA zdecyduje co zrobić. Mieszkańcy domagają się, aby wykonawca pogłębił studnie na własny koszt. Jak powiedziała Radiu Kraków Iwona Mikrut z GDDKiA, decyzja zostanie podjęta, kiedy naukowcy opracują raport.
Do czasu otrzymania wyników, wykonawca ma przywozić poszkodowanym mieszkańcom wodę w beczkowozach. Tak się dzieje. Woda jest dowożona do Naprawy w cysternach, a następnie przelewana do plastikowych beczek, z których mieszkańcy mogą ją czerpać.
- Wśród sąsiadów jest m.in. mieszkająca samotnie 95-letnia kobieta. Ona nie miała możliwości ani zrobić sobie herbaty, ani się umyć. Dopiero po jakimś czasie udało się podłączyć pompę, która doprowadza wodę do jej mieszkania - relacjonuje Bogusław Ziętara, zwracając uwagę, że działanie urzędników i wykonawcy jest zbyt powolne. "Woda, którą dostarczali do beczek, kilka razy nam zamarzła. Przecież mamy zimę" - dodaje. Zwracają też uwagę, że woda w beczkach jest brudna. Mieszkańcy boją się zatrucia, dlatego wodę do picia kupują w dużych, 5-litrowych butelkach. Jednak tę przywiezioną beczkowozami używają do kąpieli, czy mycia naczyń. po interwencji radia Kraków, sprawie przyjrzy się sanepid. Jak poinformował Jacek Żak, inspektorzy już w piatek zaczęli pracę. Sprawdzają, na którym etapie mogło dojść do ewentualnego do skażenia. - Sprawdzimy wodociąg, cysterny i beczki zostawione przy domach mieszkańców. One też muszą spełniać odpowiednie parametry - dodaje Żak. Sanepid planuje pobrać próbki wody w przyszłym tygodniu.
(Teresa Gut/ko)