Od kilku dni możemy zaobserwować wzmożone zainteresowanie Straży Miejskiej samochodami zaparkowanymi przy Placu na Stawach. Przypomnijmy, że w tym rejonie obowiązuje zakaz zatrzymywana się na dłużej niż 30 minut w godzinach od 6:00 do 20:00.


Codziennie kilkanaście blokad jest zakładanych na koła samochodów, których właściciele, zatraceni w zakupach, zapomnieli kontrolować czasu parkowania. Strażnicy Miejscy tłumaczą, że karzą tylko te osoby, które "zapomniały" zwolnić miejsce postojowe powyżej jednej godziny i dlatego krążą jak te rekiny wzdłuż parkingu z kartką, na której skrupulatnie wpisują numery rejestracyjne potencjalnych ofiar i godzinę wpadnięcia w pułapkę. Blady strach padł na osoby, które nie tylko dokonują zakupów, lecz nawet na tych, którzy prowadzą na tym placu swoje stoiska.


Nasuwa się pytanie, kto za tym wszystkim stoi ? Z nieoficjalnego źródła wiemy, że to jeden z krakowskich radnych. Mamy nadzieję, że nie jest to nowy pomysł na załatanie dziury w budżecie naszego królewskiego miasta. Oczywiście rozumiemy potrzebę dbania o literę prawa, jednakże stwarzając ograniczenia, nasi radni powinni pomyśleć też o stwarzaniu możliwości.


Za taką akcję przyznajemy Czerwoną Skarpetę.

czerwonaskarpeta.blogspot.com