"Jeden z dwóch górników, poszukiwanych po czwartkowym wstrząsie w kopalni Rydułtowy, został zlokalizowany i jest transportowany na powierzchnię" – poinformował prezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Piotr Litwa.

Ze względu na wzrost aktywności sejsmicznej akcja poszukiwania drugiego pracownika została przerwana, ratownicy zostali wycofani do bazy.

"Pod ziemią przebywa jeszcze dwóch pracowników, przy czym jeden z nich został zlokalizowany w wyrobisku i w tej chwili odbywa się transport tego pracownika na powierzchnię. Natomiast co do lokalizacji tego drugiego pracownika nie mamy pewności" - powiedział dziennikarzom prezes WUG. Pytany, w jakim stanie jest odnaleziony już górnik, odpowiedział, że musi zbadać go lekarz.

W trakcie akcji były wykorzystane psy ratownicze, które dwa razy sygnalizowały potencjalne miejsce, w którym znajduje się drugi z poszukiwanych. Podobne wskazania dawał system lokalizacji stosowany przez ratowników górniczych, ale okazało się, że namierzony sygnał pochodził z lampy pracownika, który już wcześniej wyjechał na powierzchnię.

Dyrektor biura produkcji PGG Damian Borgieł poinformował, że akcja jest prowadzona w trudnych warunkach przy II stopniu zagrożenia tąpaniami i IV kategorii zagrożenia metanowego.

17 ewakuowanych górników wymagało transportu do szpitali. Jeden z nich, w stanie ciężkim, został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Katowic-Ochojca. Pozostali do placówek w Wodzisławiu Śląskim, Jastrzębiu-Zdroju, Rybniku, Bielsku-Białej, Mikołowie i Kędzierzynie-Koźlu.

Wojewoda śląski Marek Wójcik poinformował, że do udziału w akcji ratowniczej, poza ratownikami górniczymi, zadysponowano trzy śmigłowce LPR i 20 zespołów ratownictwa medycznego.

Wstrząs w kopalni zarejestrowano 1150 m pod ziemią o godz. 8.16. W rejonie zagrożenia pracowało 78 górników. Nie drążyli oni przodka wyrobiska. Prowadzili prace konserwacyjne.