"Zabezpieczam to trzy razy do roku i jest to dewastowane. Byłem dzisiaj przesłuchiwany w sprawie wypadku. Da się to rozburzyć i wybudować coś nowego, co będzie funkcjonowało. Są informacje na budynku, że jest tam zakaz wstępu. W czterech czy pięciu miejscach jak nie są zerwane. Dwa otwory były wybite. Widzę, że zniknęły jedne z drzwi metalowych, pewnie jacyś złomiarze ukradli. Będę tam robił jakieś zabezpieczenie, ale ono też pewnie zniknie. Co kupie płyty to one są kradzione. Co ja jeszcze mogę zrobić w tej sprawie". - przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków Piotr Kudelski.
Na terenie nieruchomości, jest jednak parking, z którego korzysta sąsiednia restauracja oraz m.in. pracownicy MPEC. Właściciel nie chce zamykać parkingu, ale jak przekonuje, nawet gdyby ogrodził cały teren siatką to i tak jego zdaniem, to by nie powstrzymało wszystkich. "Młodzież i tak przejdzie przez siatkę i wtedy będzie jeszcze ciężej to monitorować kiedy nie będzie tam w ogóle ludzi. Podczas przesłuchania rozmawialiśmy o tym nawet z policjantem i on też nie widzi skutecznego zabezpieczenia takiego obiektu". - podkreśla właściciel nieruchomości.
To czy zabezpieczenia pozostałości Młyna Szancera są prawidłowe sprawdzi po groźnym wypadku 14-nastolatka tarnowska policja. Jak relacjonuje Paweł Klimek, w poniedziałek po południu grupa nastolatków weszła na teren zamkniętego, zrujnowanego i grożącego zawaleniem obiektu. Jeden z nich wspiął się na wysokość około 15 metrów i razem z barierką runął na ziemie. "Ma połamane nogi, miednicę oraz uraz głowy" - wyjaśnia Klimek.