Czytaj: Będzie powtórka wyborów samorządowych w części Tarnowa. Miasto bez rady?

Wszystko zaczęło się nie od Bartłomieja Kawuli, którego zabrakło na listach w okręgu numer 3 - ale od jego kolegi z ugrupowania Henryka Chrobaka. To właśnie Chrobak zrezygnował z kandydowania na radnego, ale jego komitet za późno poinformował o tym miejską komisję wyborczą, która uznała, że nie może go już skreślić z listy. W lokalach wyborczych miały się pojawić obwieszczenia informujące o tym, że głos na Chrobaka będzie liczony jako głos na listę komitetu Tarnowianie.

Jak jednak powiedział reporterowi Radia Kraków prezes Częstochowskich Zakładów Graficznych, ktoś z tarnowskiego magistratu lub komisji wyborczej zadzwonił do drukarni, żeby usunęła ostatniego kandydata z listy stowarzyszenia "Tarnowianie", czyli Henryka Chrobaka. Podobny telefon miał się zdarzyć jeszcze raz z poleceniem ponownego usunięcia z listy ostatniego kandydata, którym po usunięcia Chrobaka był Kawula. Jak to się stało, że na kartach do głosowania jednak znalazł się Chrobak, a nie było Kawuli - nie wiadomo.

Telefonicznemu załatwianiu zmian na karcie do głosowania zaprzecza sekretarz tarnowskiego magistratu, a zarazem szefowa miejskiego biura wyborczego Aleksandra Mizera.

- Każdy mógł zadzwonić do drukarni i powiedzieć: "proszę wykreślić osobę X".  - Mizera przypomina też, że Miejska Komisja Wyborcza nie podjęła uchwały o wykreślaniu Chrobaka. 

Jerzy Łodziński z częstochowskiej drukarni dodaje jednak, że nie dość, że ktoś poprosił o zmiany przez telefon to jeszcze zaakceptował projekt karty do głosowania bez Kawuli przesłanej mailem na urzędowy adres.

"Nie jestem w stanie odnieść się do sprawy do momentu, aż dostanę oficjalne wyjaśnienia z drukarni" - Aleksandra Mizera podkreśla jednak, że zgodnie z umową dla drukarni wiążące były ostatecznie zaakceptowane wzory kart do głosowania, zawierające podpisy członków Miejskiej Komisji Wyborczej w Tarnowie. W umowie zapisano, że karty te zostaną dostarczone do drukarni osobiście albo przesyłką kurierską.

Jak dodaje prezes częstochowskiej drukarni, karty dotarły do Tarnowa 5 dni przed wyborami właśnie po to, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. A odbierający je urzędnik podpisał odbiór tzw. protokół zdawczo - odbiorczy, czyli zdaniem Łodzińskiego zaakceptował zgodność kart z zamówieniem zarówno pod względem liczby kart, jak i ich treści.

Sekretarz miasta Tarnowa przekonuje, że urzędnicy nie mogli otworzyć kopert z kartami do głosowania. Mogła jednak je sprawdzić miejska komisja wyborcza. Jej przewodniczący Daniela Panocha podkreśla jednak, że zgodnie z wytycznymi PKW, było to obowiązkiem przewodniczących obwodowych komisji wyborczych czy też ich zastępców. W okręgu numer 3 było 19 obwodowych komisji czyli 19 przewodniczących, tyle samo ich zastępców i jeszcze ponad stu członków.

Drukarnia z Częstochowy podkreśla, że o unieważnieniu wyborów na podstawie błędnych kart dowiedziała się od Radia Kraków kilka godzin po wyroku sądu. Urzędników najwyraźniej wcześniej nie zaniepokoiły doniesienia o braku Kawuli na listach, które pojawiły się już tuż po wyborach z 16 listopada.

Aleksandra Mizera podkreśla jeszcze raz, że zarówno przed, jak i po głosowaniu urzędnicy nie mieli wglądu do kart. Jej zdaniem nie mieli więc podstaw do żądania wyjaśnień od drukarni, której zresztą ... zapłacili ponad 100 tysięcy złotych za prawidłowe zrealizowanie zamówienia.

 

(Bartek Maziarz/ew)