Paweł Wałaszek wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków, że nowy właściciel kurnika dokończył remont i "pod względem weterynaryjnych przepisów, nie ma żadnych zastrzeżeń do prowadzenia działalności w tym budynku". Powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie przekonuje, że kiedy zajmował się wnioskiem właściciela kurnika, nie miał żadnych informacji od urzędu miasta lub nadzoru budowlanego o nieprawidłowościach. "Gdyby nie media, nic nie wiedziałbym na ten temat".
Wałaszek zastrzega, że na razie zgodził się jedynie na wprowadzenie do kurnika piskląt w okresie od 1 dnia życia do 18 tygodnia. "Na przestrzeni tego okresu następuje odchów kur i potem przeniesienie do innego budynku". Jego zdaniem to najmniej uciążliwa działalność w ramach hodowli drobiu, chociaż jak podkreśla powiatowy lekarz weterynarii, podczas czyszczenia budynku może tam brzydko pachnieć.
Sąsiedzi boją się jednak, że właściciel kurnika równie dobrze może dostać zgodę na rozszerzenie działalności. Paweł Wałaszek z ewentualną decyzją obiecuje czekać na rozstrzygnięcie wątpliwości. Jak jednak przyznaje dyrektor wydziału budownictwa Urzędu Miasta Tarnowa Andrzej Banach, "to nie stanie się szybko". Magistrat wysłał już właścicielowi wezwanie do rozbiórki budynku, ale ten się od tego odwołał. Podobna przepychanka może trwać latami i zakończy ją dopiero sąd.