Nikt nie poniesie konsekwencji za śmierć dziecka w osadzie romskiej w Maszkowicach koło Łącka. Jak dowiedziała się reporterka Radia Kraków prokuratura umorzyła śledztwo, bo biegli nie stwierdzili jednoznacznej przyczyny pożaru, w którym zginął 2,5 letni chłopiec.

Prokurator podkreśla, że nie da się jednoznacznie ocenić prczyczyn pożaru, ponieważ:  mogło dojść do przeciążenia instalacji elektrycznej, ale również do termicznego oddziaływania komina, elementów palnych, czy sprzętu, który sie w tym domu znajdował.

Te tragiczne wydarzenia rozegrały się w grudniu ubiegłego roku. 2,5-letni Santino spłonął w pożarze domu. Zwłoki znaleźli strażacy, którzy przez kilka godzin walczyli z ogniem. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że dziecko zatruło się tlenkiem węgla. Przez kilka kolejnych miesięcy biegli z zakresu pożarnictwa badali co było przyczyną pożaru. Konkretów nie ma. Są za to przypuszczenia biegłych. Do pożaru mogło dojść na skutek przeciążenia instalacji eklektycznej bądź termicznego oddziaływania komina. Pewnie jest natomiast, że nie było zagrożenia, iż ogień może się rozprzestrzenić na inne budynki. W tej sytuacji stawianie komukolwiek zarzutów było by bezpodstawne.

 

 

Marta Tyka/bp

więcej: Pożar na osiedlu romskim w Maszkowicach. W ogniu zginęło dziecko

           Mieszkańcy Maszkowic: "Nikt nikogo nie obwinia o pożar, ale wiadomo, że problem z osadą jest od dawna"