Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański, podkreśla, że takie podejście do tematu jest jego zdaniem niedopuszczalne.

- Nie wszystkie informacje, które podano podczas spotkania są prawdziwe - mówił w rozmowie z Radiem Kraków - Przedstawiciele zespołu parlamentarnego wnosili o dodoatkowe opodatkowanie transport konny, jak również wprowadzić kasy fiskalne.   

Starosta podkreśla, że informacja o wysokich zyskach fiakrów z wożenia turystów do Morskiego Oka są wyssane z palca. Wozacy zmieniają się, a poza tym wysokie opłaty, które uiszczają za koncesje dotyczą całego roku, a nie tylko wakacji.

"Próbuje się w sposób finansowy udusić pewną działalność gospodarczą" - dodaje starosta tatrzański.

Czarne chmury nad transportem konnym do Morskiego Oka zbierają się już od kilku lat. Ale dopiero w tym roku obrońcy praw zwierząt chcą, aby zupełnie zlikwidować góralskie fasiągi. Niestety nikt nie ma pomysłu na to, co w takiej sytuacji należałoby zrobić z bezrobotnymi końmi.

Obecnie w Morskim Oku pracuje prawie 300 zwierząt. TPN i powiat tatrzański pracują obecnie nad wozem hybrydowym, który ma elektrycznie wspomagać konie na podjazdach. Takie konstrukcje pracują już i zdają egzamin np. na Sardynii.