Bartek Koszarek, dyrektor Domu Ludowego w Bukowinie Tatrzańskiej podkreśla, że obecnie to czas radosnego oczekiwania a kiedyś ścisłego postu i umartwiania się. "Nie ma Bożego Narodzenia bez Adwentu. To czas radosnego oczekiwania, ale kiedyś to był czas umartwiania sie i refleksji. Gaździny kiedyś specjalnie gotowały wodę, zalewały naczynia, żeby umyć dokładnie. Post musiał być w potrawach, muzyce i modlitwach. Ważne były też roraty, kiedy szło się całymi rodzinami wcześnie rano, żeby oddać chwałę Bogu" - dodaje Koszarek.

Co może zaskakiwać to fakt, że bardzo długo nie istniał na Podhalu zwyczaj stawiania w izbie choinki i strojenia jej w bombki i inne ozdoby. Zwyczaj ten pod Tatry przywędrował z gośćmi na początku XX wieku. Wcześniej stawiało się w góralskich izbach snopek i jedynie nad drzwiami zatykało się tzw podłaźnik, czyli gałązkę jodły. Podobnie i na góralskich stołach stosunkowo późno w wigilię pojawiły się ryby. Wcześniej mieszkańcy Podhala ani karpia ani pstrągów szczególnie nie cenili.

 

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)