"Bierzemy pod uwagę, że mężczyzna może mieć przy sobie inną bron" – wyjaśnia Jolanta Batko, rzecznik prasowy limanowskich policjantów.
To jest bardzo niebezpieczny mężczyzna. Nie wiemy, jaką posiadał broń, ile tych sztuk broni może przy sobie mieć. On nie miał pozwolenia na broń, więc wszystkie warianty muszą tutaj być brane pod uwagę. Przede wszystkim musimy zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Dbamy też o bezpieczeństwo funkcjonariuszy biorących udział w poszukiwaniach. Ten pan jest nieprzewidywalny, niebezpieczny, poszukiwany listem gończym, więc chcemy mieć zabezpieczone wszelkie siły i środki, również środki ostrożności
– mówi Batko.
Policja nie potwierdza, że mężczyzna był kłusownikiem. W środowisku lokalnym był jednak znany z tego typu działalności.
Policja zaapelowała do wszystkich osób, aby nie zbliżali się w rejon poszukiwań i w ten sposób nie utrudniali akcji. Również Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych wydala apel do turystów, by w tej chwili powstrzymali się od górskich wypraw po okolicznych szlakach turystycznych, bo jest to niebezpieczne. W miniony weekend w powiecie limanowskim odwołano większość wydarzeń i imprez kulturalnych. Nie odbyły się także wycieczki w ramach akcji Odkryj Beskid Wyspowy. Natomiast organizatorzy słynnego wyścigu górskiego Przełęcz pod Ostrą otrzymują telefony, czy ekipy załóg samochodowych maja rezerwować miejsca noclegowe na czas trwania imprezy. Ma ona się odbyć pod koniec lipca.
Policja przypomniała też, że za ukrywanie osoby poszukiwanej lub pomaganie jej w ucieczce grozi kara pozbawienia wolności do pięciu lat.
Ostrzegamy, że za ukrywanie osoby poszukiwanej lub pomaganie jej w ucieczce grozi kara pozbawienia wolności do lat pięciu
– powiedziała rzeczniczka prasowa małopolskiej policji Katarzyna Cisło.
Funkcjonariusze nie wykluczają, że mężczyzna może się u kogoś ukrywać, dlatego sprawdzają gospodarstwa, kontrolują samochody przy wjeździe i wyjeździe z miejscowości. Całkowicie w obu kierunkach zablokowana jest droga do i z osiedla, na którym doszło do zbrodni.
Cisło odniosła się także do plotek, że w domu mężczyzny znaleziono listę proskrypcyjną z wytypowanymi nazwiskami. „Absolutnie nie ma takiej listy” – podkreśliła.
W poniedziałek bez przełomu
Poniedziałek był czwartym dniem poszukiwań 57-latka, podejrzewanego o zastrzelenie córki i zięcia w Starej Wsi koło Limanowej. Policja, wspierana przez straż pożarną, graniczną i wojsko, kontynuowała obławę także w nocy.
Tego dnia wieczorem podinsp. Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej policji powiedziała PAP, że służby poszukujące 57-latka mają wytypowany pewien obszar masywu leśnego.
„Nad nim latają drony z termowizją. Policjanci sprawdzają teren, a także domostwa, pustostany. Utrzymane są blokady na drogach, bo jest prawdopodobieństwo, że może zdecydować się uciec. Nie zapominajmy, że jest uzbrojony” – podkreśliła.
Z jej inicjatywy została uruchomiona specjalna, całodobowa infolinia 47 83 58 690. Każdy, kto ma informacje o mężczyźnie, proszony jest o zgłoszenie się pod ten numer. Jak przyznała, otrzymywała wiele telefonów w związku z obławą.
„Nie chcemy też, aby był blokowany numer alarmowy 112” – podkreśliła Cisło.
Policja wystosowała apel o niewchodzenie do limanowskiego lasu. To w związku z tym, że grupy ludzi, za pośrednictwem internetu, organizowały się, by na własną rękę prowadzić poszukiwania.
„Korzystamy z dronów i termowizji i widzimy, kiedy ktoś jest w lesie, ale nie wiemy, czy to sprawca. Jeżeli ktoś wchodzi do lasu, to angażuje nasze siły i może zostać potraktowany jako potencjalny sprawca” – powiedziała podinspektor.
Od poniedziałku w poszukiwaniach wykorzystywany jest bezzałogowy dron Bayraktar, o który policja – za pośrednictwem wojewody małopolskiego – zawnioskowała do Ministerstwa Obrony Narodowej.
Na terenie gminy Limanowa obowiązuje czasowy zakaz używania i noszenia środków pirotechnicznych.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak zaapelował, by "nie demonstrować zniecierpliwienia" w związku z poszukiwaniami 57-latka.
"Robimy wszystko, by jak najszybciej mieszkańcy tej okolicy mogli się czuć bezpiecznie" – powiedział.
Do tragedii w górskiej miejscowości Stara Wieś doszło w piątek rano. Tadeusz Duda w domu jednorodzinnym miał postrzelić swoją teściową. Następnie na oddalonej o około pół kilometra posesji swojej 26-letniej córki śmiertelnie postrzelił ją oraz 31-letniego zięcia. Teściowa jest w szpitalu w stanie ciężkim, ale stabilnym. 57-latek uciekł z bronią do lasu. Według nieoficjalnych informacji używał broni domowej roboty. Był kłusownikiem.
Mężczyzna miał być ponownie widziany w sobotę w nocy. Oddał wówczas strzał. Nikt nie został ranny.
Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu wystawiła list gończy za Tadeuszem Dudą, a Sąd Rejonowy w Limanowej wydał nakaz 14-dniowego aresztowania poszukiwanego.
57-latek miał dozór policyjny i zakaz zbliżania się do rodziny. Miał znęcać się nad osobami najbliższymi. Dzień przed tragedią zapoznał się z aktami sprawy.