Oskarżona nie przyznała się do winy. Od 10:00 składała obszerne wyjaśnienia. Jak twierdzi, karpie nie mają świadomości oraz nie mają uczuć. Jej zdaniem zabijanie karpi przez odcięcie im głowy na karku to najlepszy i najmniej bolesny sposób. Jej zdaniem ogłuszanie karpi jest niepotrzebne, a wręcz niewskazane. Hanna L. uważa, że to byłoby źródłem większego bólu.
Na sali sądowej obecna była reprezentantka fundacji Viva!, która walczy o dobro zwierząt. Będzie zeznawać zarówno ona, jak i inni świadkowie oraz biegły z zakresu ichtiolog. Wyrok w środę jednak nie zapadł. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na 21 października.
Co ciekawe, Hanna L. nie jest już wykładowczynią na UR. We wtorek zakończyła się jej umowa z uczelnią.
Maksymalnie 3 lata więzienia
Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do sądu w kwietniu.
Akt oskarżenia dotyczy zdarzenia w Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. W trakcie zajęć prowadzonych w tej jednostce miało miejsce zdarzenie, które prokuratura zakwalifikowała jako znęcanie się nad osiemnastoma rybami, a także zabicie z naruszeniem przepisów ustawy o ochronie zwierząt, a nadto wykorzystywanie tych ryb do celów edukacyjnych bez uzyskania zgody komisji etycznej
- mówi sędzia sądu okręgowego w Krakowie Maciej Czajka.
Dodaje też:
Maksymalne zagrożenie z najsurowszego przepisu, z którego jest oskarżona, to kara do lat trzech więzienia. Oczywiście w grę wchodzą także łagodniejsze kary, na przykład kara grzywny, ograniczenia wolności. Sąd ma szerokie spektrum możliwości. W przypadku skazania będzie mógł także orzec zakaz wykonywania zawodu wobec oskarżonej, jeżeli uzna, że to jest konieczne.
To prawdopodobnie pierwsza taka sprawa w kraju. W Sądzie Okręgowym w Krakowie rozpoczyna się rozprawa przeciwko wykładowczyni @UR_Krakow Hannie L. oskarżonej o zabijanie nieogłuszonych karpi w trakcie zajęć. @RadioKrakow pic.twitter.com/MIDggqskvQ
— Elżbieta Raczyńska (@_eraczynska) October 1, 2025
Film, na którym zarejestrowano zajście na UR trafił do sieci, a Fundacja Viva! zajmująca się obroną praw zwierząt zawiadomiła prokuraturę. Uczelnia wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec Hanny L. Zostało jednak umorzone.
Ta głośna i bulwersująca sprawa była punktem wyjścia do opowiedzenia o mężczyźnie, który podczas zajęć z Hanną L. wyjął telefon i nagrał to, co potem stało się przedmiotem śledztwa. Szymon Bałka spotkał się później z ostracyzmem kolegów z roku, którzy do tej pory o kontrowersyjnych zajęciach na uczelni milczeli (były "tajemnicą poliszynela"od lat). Tego reportażu Anny Piekarczyk z Radia Kraków ("Sygnalista") można posłuchać TUTAJ.