"Ten aparat jest przeznaczony dla bardzo ciężko chorych dzieci, które obecnie często umierają, choć robimy co w naszej mocy, żeby je ratować. To pacjenci z ciężką niewydolnością serca, nerek, cierpiące na wrodzone choroby metaboliczne, z sepsą czyli ogólnoustrojowym zakażeniem organizmu, po oparzeniach i urazach" – mówił PAP prof. Przemko Kwinta, kierownik Oddziału Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu trafia rocznie około 20 dzieci w tak ciężkim stanie, że urządzenie to mogłoby być dla nich ratunkiem.

"Mieliśmy dziecko z wrodzonym zapaleniem mięśnia sercowego. Jego serce nie kurczyło się. Stan był dramatyczny. Stosując baterie leków i różne zabiegi udało się je uratować. Ale nam chodzi o jakość leczenia i jakość dalszego życia pacjentów z tak poważnymi problemami. Zastosowanie tego urządzenia pozwoliłoby temu dziecku dojść do siebie nie w ciągu 3-4 tygodni, tylko może w ciągu kilku dni" – mówił prof. Kwinta.

Dodał, że aparat byłby pomocny także w leczeniu dzieci, u których tuż po urodzeniu z powodu chorób metabolicznych dochodzi do tzw. przełomu metabolicznego – noworodek nie toleruje pokarmu matki i organizm zostaje zatruty amoniakiem, a tylko jego szybkie usunięcie daje szansę na dalszy prawidłowy rozwój.

"Carpe Diem" to rodzaj zminiaturyzowanej sztucznej nerki. Pozwala usunąć nadmiar wody i szkodliwych substancji i dodatkowo wspiera pracę serca. Krew z organizmu dziecka jest przetaczana przez aparat wyposażony w filtr, a potem już oczyszczona wraca.

Jak podkreślił prof. Kwinta, aparat działa tak jak inne dializatory z tą różnicą, że jest dostosowany do potrzeb i funkcjonowania organizmu najmniejszych dzieci. Dzięki miniaturyzacji pompy przepływ krwi przez aparat wynosi ok. 2-5 mililitrów na minutę, podczas gdy w standardowym aparacie 50 ml na minutę.

"Dla noworodka to byłoby zdecydowanie za dużo, musielibyśmy w ciągu 5-7 minut przetoczyć całą objętość krwi z jego organizmu. To ogromny stres. Zastosowanie standardowej aparatury wiązałoby się z ryzykiem ogromnej niestabilności" – mówił prof. Kwinta.

Nie bez powodu urządzenie otrzymało łacińską nazwę "Carpe diem" – "Chwytaj dzień", bo pozwala znacznie skrócić leczenie. Nazwa aparatu, którego konstruktorem jest prof. Claudio Ronco z Włoch, to jednocześnie skrót od angielskiego cardio-renal pediatric dialysis emergency machine.

W Europie urządzenie to posiada zaledwie około 40 szpitali. Jego koszt to ok. 250-280 tys. zł. 1 września w Krakowie jest organizowany 7. Charytatywny Bieg Tesco – zebrane przy tej okazji pieniądze zostaną przeznaczone na zakup aparatu, który mógłby trafić do szpitala już w grudniu.

 

 

 

(PAP/ko)