Pies rasy border collie po kilku godzinach od przyjęcia zniknął ze szpitalnego boksu. Jak się okazuje, ucieczka była możliwa, bo pies miał ukryty talent:
Widzimy na nagraniach zapisanych na monitoringu, że otwiera drzwi od boksu, wychodzi na korytarz, spokojnie, po cichutku rozgląda się po korytarzu i kieruje w stronę kolejnych drzwi, i tam naciska klamkę, otwiera i wychodzi, wydostając się poza teren Polikliniki
- mówi profesor Zbigniew Arent, dyrektor Polikliniki Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Po długich poszukiwaniach psa udało się odnaleźć całego i zdrowego. Sytuacja mogła zakończyć się jednak o wiele gorzej, co stawia pod znakiem zapytania poziom zabezpieczeń placówki. Dyrektor zapowiada zmiany:
Należy sobie jasno powiedzieć, że jeżeli doszło do takiego zdarzenia, to trzeba ten system zabezpieczeń jeszcze raz przeanalizować. Pies otworzył sobie dwoje drzwi, więc trzeba usunąć klamkę w środku boksów, tak, żeby od środka nie było można samodzielnie tych drzwi otworzyć. To na pewno wprowadzimy.
Profesor Arent zapewnia, że personel nie zdawał sobie sprawy z umiejętności czworonoga. Informuje też, że pies nie był w ciężkim stanie, więc nie umieszczono go w klatce na sali intensywnej terapii, która pozostaje pod stałą obserwacją. Po wyjściu z budynku uciekł poza teren Uniwersytetu przez bramę wjazdową, która przez większość czasu, pozostaje otwarta.